Koncert Ennia Morricone w Krakowie 6 lutego. Przede wszystkim kompozytor
W mijającym roku obchodził jubileusz sześćdziesięciolecia pracy twórczej. 6 lutego wystąpi w Krakowie z koncertem, podczas którego wraz z Czeską Narodową Orkiestrą Symfoniczną wykona takie utwory jak "Misja", "Dobry, zły i brzydki", "Za kilka dolarów więcej" czy "Nienawistna ósemka".
Przede wszystkim kompozytor, czyli Ennio Morricone spogląda bacznie z okładki swojej nowej płyty „60”. Minę ma srogą, a do ust przykłada palec w uciszającym geście, prosząc o ciszę, albo na wzór piłkarzy, którzy właśnie popisali się bajecznym golem, karcąc swoich przeciwników (piłka nożna wcale nie jest obca kompozytorowi, stworzył oficjalny hymn mistrzostw świata w Argentynie w 1978 roku).
– Jestem bardzo wdzięczny tym wszystkim, którzy przyszli na mój koncert. Jestem kompozytorem filmowym i uczucie, że ludzie chcą słuchać mojej muzyki poza obrazem, muzyki w jej najczystszej postaci, jest całkowicie dojmujące – mówił Morricone w lipcu zeszłego roku, wzruszony frekwencją (mierzoną w nieustannie wyprzedawanych biletach) na swoich koncertach. Ale ta popularność nie jest zaskakująca. Muzyka Ennio Morricone jest wpisana w DNA współczesnej popkultury, żyje w niej, jest dla niej punktem odniesienia, niewyczerpanym źródłem natchnienia, kopalnią cytatów.
Po kompozycje mistrza sięgali artyści tak różni, jak The Ramones, Metallica, Bruce Springsteen, Celine Dion, John Zorn, Yo Yo Ma, Jay-Z. Muzyka Morricone doskonale odnajduje się w klasyce, popie, rocku, hip-hopie. To w końcu kompozytor, u którego nagrania zamawiają sięgający nieba jezuici i lubujący piekło Quentin Tarantino – każdy w niej odnajduje siebie.
Muzyka w głowie
Prawie dziewięćdziesięcioletni Ennio Morricone to prawdziwa instytucja. Arcypracowity i niesłychanie twórczy, skomponował muzykę do około 500 filmów (co daje około dziesięciu ścieżek rocznie). Współpracował z największymi reżyserami od Sergia Leone, przez Piera Paola Pasoliniego, Briana De Palmę, Romana Polańskiego, Olivera Stone’a, Pedro Almodovara, po Giuseppe Tornatore. Ten ostatni powiedział kiedyś, że „Morricone nie jest tylko wielkim kompozytorem filmowym. On jest wielkim kompozytorem”.
Z kolei Bernardo Bertolucci nazwał Morricone „małą fabryką muzyki, przyjacielsko wypominając mu, że w latach 60. i 70. prawie niemożliwe było trafić na włoski film bez muzyki mistrza”. Przy wszystkich uszczypliwościach nie można odmówić mu tego, że kompozycje Włocha z jednej strony idealnie towarzyszą filmom, budują ich nastrój, emocjonalnie komentują akcję, a z drugiej potrafią istnieć (i niesłychanie działać na wyobraźnię) poza filmem, istnieć w swojej, jak mówi mistrz, „najczystszej postaci”.
Wszyscy, którzy mieli okazję zobaczyć Ennia Morricone przy pracy, podkreślali jego skupienie, przywiązanie do szczegółu i ufność we własny talent i pomysły oraz pełne, klarowne porozumienie z reżyserem (o duecie Morricone – Leone mówiono, że jest jak małżeństwo w starym stylu, takim, kiedy nie udzielano tak łatwo rozwodów z byle jakiego nieporozumienia). Zapytany przez dziennikarza gazety „The Independent”, czy prościej by było, gdyby współpracował z muzykami, którzy jeszcze na etapie komponowania odgrywaliby mu jego pomysły, oburzony odpowiedział: „Nigdy! To byłaby oznaka amatorstwa. Ja wszystko słyszę w mojej głowie”.
Z wielkiej kopalni wspaniałości
Do Polski Morricone przyjeżdża z towarzyszeniem Czeskiej Narodowej Orkiestry Symfonicznej. W 2016 roku kompozytor nagrał z nią płytę „60 Years of Music”, na której znalazły się nowe wykonania tak popularnych kompozycji, jak Misja”, „Dobry, zły i brzydki”, „Za kilka dolarów więcej” czy „Nienawistna ósemka”. Nowe orkiestralne wersje nadały starym przebojom bardziej rozbuchany sznyt, podniosły wymiar. Płyta jest swoistym podsumowaniem, zerknięciem wstecz, ale też wyborem oczywistym w jakiś sposób, bo poskładanym z kompozycji najbardziej znanych.
A przecież mistrz ma w dorobku mnóstwo nagrań popowych, eksperymentalnych, bliskich muzyki konkretnej. Jego dziedzictwo to kopalnia wspaniałości – posłuchajcie jego ścieżek dźwiękowych do horrorów, thrillerów, filmów wojennych, m.in. kompletnie szalonej, pełnej amoku, rozedrgania kompozycji „Magic and Ecstasy” (z drugiej części „Egzorcysty”), łączącej mroczną grozę z lukrowaną czułością muzyki do „Spasmo” mistrzowsko budującej napięcie ścieżki do serialu „Ośmiornica”. I tak jak dla jednych album „60” i trasa koncertowa są podsumowaniem, dla innych (oby jak najliczniejszych) mogą być początkiem wyprawy w niezwykły labirynt Ennia Morricone do przeczesywania internetu, sklepów płytowych i aukcji (niektóre ścieżki, jak np. do „Vergogna schifosi”, potrafią kosztować małe fortuny).
- 6 lutego,
- Tauron Arena w Krakowie.
- Bilety od 259 zł do 679 zł.