5 rzeczy, których nie wiesz o The Cure
Robert Smith i jego zespół ruszają w pierwszą od 2008 r. trasę po Europie. Jeden z przystanków zaplanowali w łódzkiej Atlas Arenie w czwartek 20 października, godz 20.30. Klasycy popu i alternatywy lat 80. XX w. zagrają swoje największe przeboje. Wymieszają hity, rarytasy, ulubione piosenki fanów i niepublikowane kawałki z zupełnie nową produkcją sceniczną.
Kłopotliwa nazwa
Początkowo zespół Roberta Smitha występował jako The Easy Cure. Szło im dobrze, zwyciężyli w lokalnym konkursie dla początkujących zespołów, w którym do wygrania był kontrakt z wytwórnią Hansa Records. Młodzi muzycy nagrali dla niej własne utwory, ale nie wpisywały się w katalog wydawnictwa, wydanie płyty wstrzymano. Robert zaczął rozsyłać demo do innych wytwórni, a żeby uniknąć kłopotów z podpisanym kontraktem, zmienił nazwę. Niektórzy twierdzą, że nazwa The Easy Cure została skrócona, bo wydawała się Robertowi zbyt amerykańska i kojarzyła mu się z hipisami.

Rozdmuchany image
Z Robertem Smithem kojarzy się charakterystyczna, natapirowana fryzura w intensywnie czarnym kolorze oraz mocny, niedbały makijaż. Artysta w wywiadach przyznaje, że do stworzenia go zainspirował się filmem Davida Lyncha „Głowa do wycierania” z 1978 r. Artysta o swoim wyglądzie mówi tak: „To wszystko, co dotyczyło naszego image’u, było »rozdmuchane« przez media, bo jest to łatwy temat do rozpisywania się. Mój wygląd został określony wiele lat temu i nie zmienia się. Dlatego łatwiej pisać o moim wyglądzie, który jest niezmienny, niż o naszej muzyce, która zmienia się co jakiś czas”.
Bohater upiornych komiksów
Butcher Billy, brazylijski ilustrator komiksów, postanowił złożyć nietypowy hołd Robertowi Smithowi. Bawiąc się tytułami piosenek The Cure oraz plakatami najsłynniejszych horrorów, stworzył ich własne wersje, w których główną rolę gra Robert. Smith wciela się m.in. w bohatera „Piątku trzynastego” („Friday I’m In Love”). Innym razem niczym Bruce Campbell na plakacie do filmu „Martwe zło” pozuje z gitarą nad głową („Killing An Arab”). To nie pierwszy raz, kiedy artysta przedstawił lidera The Cure w komiksowej formie. Wcześniej Smith wraz z innymi ikonami postpunka odgrywał rolę superbohaterów ze stajni „DC Comics”. Robertowi przypadł w udziale Plastic Man. Wszystkie prace można oglądać na: butcherbilly.tumblr.com.
Miłość na całe życie
W wieku 13 lat na jednych z zajęć kółka teatralnego Robert poznał Mary Poole, z którą w 1988 r. wziął ślub. Jako prezent ślubny napisał dla niej piosenkę „Lovesong”.
Tekst zainspirowany został trasami koncertowymi. Chciał, żeby jego przyszła żona wiedziała, że nieważne, gdzie jest, zawsze będzie ją kochał. Piosenka jest jednym z ich największych hitów. Coverowała ją nawet Adele.
The Cure w literaturze
Teksty Roberta często inspirowane są literaturą i innymi dziedzinami sztuki. Echa książki Penelope Farmer „Charlotte Sometimes” z 1969 roku widoczne są w (co najmniej) trzech piosenkach The Cure, w tym jednej pod tym samym tytułem co książka.
Nic więc dziwnego, że Robertowi dłużni nie pozostają również pisarze. Specyficzny hołd, przenosząc go na karty swojej powieści, oddał mu m.in. Jo Nesbo w kryminale „Wybawiciel”, o kolejnym śledztwie inspektora Harry’ego. Jo pisze w nim: „Harry, nie odpowiadając, rozsunął zamek błyskawiczny czarnej maski, którą mężczyzna miał na twarzy, i odchylił klapkę. Uszminkowane na czerwono wargi i umalowane oczy przywiodły mu na myśl Roberta Smitha, wokalistę The Cure”.