Nowe Życie Jest Fajne. Klubokawiarnia z misją na Ochocie
- Oni będą pracować w normalnej firmie, tu przychodzi się zjeść, popić, latem posiedzieć w ogródku. Największy problem został z oznaczeniem na drzwiach. Bo niby dlaczego sugerować klientowi, że nasz pracownik się od niego różni?
„Rain Mana” już nikt nie pamięta?
Półtora tygodnia przed otwarciem biała ściana pomazana markerem: jest słońce, uśmiech, bombka. I tabelka. Nagłówek „To my”. Lewy margines - mocne strony: granie na instrumencie i śpiewanie, dążenie do celu, pomysłowość, chęć do pomocy, dobra pamięć i organizacja, umiejętność koncentracji uwagi, samoakceptacja, kreatywność. Prawy margines - słabe strony: trema i stres, lenistwo, brak pewności siebie, tiki (brak kontroli nad sobą), mówienie wciąż na jeden temat, brak umiejętności nawiązywania relacji.
Tabelka powstała w styczniu w trakcie zajęć z psychologiem. W weekend zakryła ją gruba warstwa świeżej farby. Od wtorku do odremontowanego lokalu przy Grójeckiej 68 będą zapraszać: Ania, Paulina, Bartek, Rafał, Robert, Tomek, Maciek i trójka kolejnych kelnerów. Każdy z nich ma swoją osobistą asystentkę.

W Życie Jest Fajne zaproponują kawę, ciasto, piwo, wino, kuchnię wege z Kirgistanu. - Nie unikniemy ludzi, którzy przyjdą tu jak do zoo, żeby sobie pooglądać - rozkłada ręce Piotr Kęcik z fundacji Ergo Sum, która stworzyła miejsce. - Ale nie boimy się tego aż tak bardzo, bo autyści nie są sexy, to nie kotki, które przyciągają do knajpy. Autyzm jest czymś niewiadomym, „Rain Mana” już nikt nie pamięta.
Ochota zaprasza
Autyzm to całościowe zaburzenie rozwoju polegające m.in. na braku umiejętności nawiązywania relacji społecznych, trudnościach komunikacyjnych. Stąd chorzy często są wykluczani. Każdy autysta może mieć zaburzenia zaawansowane w większym lub mniejszym stopniu.
Pomysł klubokawiarni, której załogą będą autyści, zaczął kiełkować latem ubiegłego roku w głowie Aleksandry Ciechomskiej, prezeski fundacji Ergo Sum, która zrzesza rodziców osób z takimi zaburzeniami.
Fundacja wzięła 100 tys. zł kredytu, problemem okazał się lokal. Na Woli i w Śródmieściu odmówili wynajęcia przestrzeni na preferencyjnych stawkach (organizacje samorządowe mają taką możliwość), sytuację uratowała burmistrz Ochoty Katarzyna Łęgiewicz. Zaproponowała 90 m kw. w sąsiedztwie Och-teatru, czynsz 2,5 tys. zł miesięcznie. Klucze fundacja odebrała w styczniu: zaczął się nabór pracowników, zajęcia z terapeutami i remont generalny. Niestety w trakcie prac pojawiły się dodatkowe koszty, Fundacja od stycznia musiała zatrudnić na umowy o pracę całą załogę, za co nie dostała praktycznie żadnej refundacji. W efekcie, żeby mieć zabezpieczenie na dalszą działalność, musiała sobie pomóc kolejnym kredytem.
Na część mebli udało jej się załatwić zniżki, niektóre dostała w prezencie. W środku będą pianino, krzesła z różnokolorową tapicerką, oryginalne stoły - każdy z innej parafii, półki z książkami, z czasem pojawią się obrazy i zdjęcia wykonane przez artystów autystów. W kuchni będzie rządzić Maja, Ujgurka z Kirgistanu.
Pierwsze 900 zł
- Mamy chłopaka elokwentnego, wykształconego, z zespołem Tourette'a - może występować w telewizji, świetnie sobie radzi przed kamerą, ale później musi odreagować stres. Więc nagle podrywa się i krzyczy „Legia, Legia!!!”. I żeby tylko Legia krzyczał - śmieje się Ola. - Ania jest do bólu racjonalna, stawia zawsze wszystkich do pionu. Paulina przepięknie śpiewa, będzie tu miała swoje recitale. Jeden z kelnerów nie chce się ujawniać z chorobą, studiuje, świetnie sobie radzi. Zgadzał się tylko na publikacje w mediach, do których nie dotrą jego znajomi - mówi. - A w knajpie nie jest przecież podpisane, kto jest asystentem, a kto nie.
W Życie Jest Fajne będzie pracowało dziesięciu autystów, najmłodszy ma 17 lat, najstarszy 33. Od stycznia chodzą na specjalną terapię, która pomaga im odnaleźć się w nowej sytuacji. Bo dla każdego to pierwsza praca, za którą dostaną wynagrodzenie. Fundacja może ich zatrudnić maksymalnie na pół etatu - gdyby przekroczyli dochód 900 zł, straciliby renty.
Wspierać ich będzie pięciu asystentów, odpowiedzialnych m.in. za rozładowanie stresów, pomoc w stawianiu granic między pracownikiem a klientem. Gdy załoga kawiarni będzie chciała odpocząć, może przejść do pomieszczenia pracowniczego, tzw. pokoju relaksu.
- Jak im ta praca pomoże? Dokładnie tak samo jak każdemu wykluczonemu człowiekowi, który dostaje szansę. Zyskają poczucie bezpieczeństwa, większą pewność siebie, zaistnieją w życiu społecznym, kulturalnym, będzie ich stać na wyjście do kina - wymienia Piotr. - Zaczną nabierać umiejętności socjalnych, wyjdą poza hermetyczne środowisko. Poczują, że choć trochę uniezależnili się od rodziców, że są potrzebni, coś potrafią. Że też do czegoś się przydają.
Motyl i Skafander
Ostatnim problemem do rozwiązania w klubokawiarni jest kwestia informacji na drzwiach. Niektórzy rodzice, chcąc chronić dzieci, zaproponowali nawet, żeby na koszulkach wydrukować napis „jestem autystą”. Ale Oli i Piotra ten pomysł nie przekonuje. - Bo niby dlaczego sugerować klientowi, że nasz pracownik się od niego różni? W pewnym momencie popełniliśmy błąd, za dużo było tego autyzmu w mediach. Oni będą pracować w normalnej firmie, tu przychodzi się zjeść, popić, spotkać w towarzystwie przyjaciół. A autyści po prostu są gospodarzami - tłumaczy Piotr.
Aleksandra: - Na pewno pojawią się ludzie, którzy chcą ich poznać, zobaczyć - ale nasi podopieczni potrzebują kontaktu, pozytywnego zainteresowania. Z drugiej strony - widzimy, jaki jest hejt w internecie, np. że „autysta wbije nam widelec w oko”, co jest oczywiście kompletną bzdurą - podkreśla. - Rozumiemy, że tak duże skupisko indywidualności może na początku trochę dziwić, ale w sytuacji agresji klientów będziemy wzywać ochronę, jak w każdej knajpie.
Jest taki film „Motyl i skafander”. Ja mam zawsze wrażenie, że autysta to jest ten główny bohater, który rozumie, czuje, tylko nie może tego wyrazić. Wyobraź sobie, że idziesz po ulicy i słyszysz wszystko na równym poziomie: rozmowy ludzi wokoło, przejeżdżający tramwaj, szczekającego psa, dzwonek roweru, płaczące dziecko... My, gdy słyszymy pisk paznokci drapiących tablicę - też się krzywimy, odruchowo zatykamy uszy i nikogo to nie dziwi.
KLUBOKAWIARNIE Z MISJĄ SPOŁECZNĄ W POLSCE
SZCZECIN
Przy al. Bohaterów Warszawy 27 od dawna działa cafe-galeria Pod Fontanną, zatrudnia osoby po kryzysach psychicznych, tam uczą się na nowo motywacji, samodyscypliny, odpowiedzialności, przygotowują do powrotu na rynek pracy.
POZNAŃ
Wspólny Stół w kulinarnym zagłębiu miasta, Śródce. Załogę tworzą miłośnicy idei slow food, zawodowcy branży gastronomicznej i długotrwale bezrobotne kobiety. Restauracja otworzyła się z końcem sierpnia ubiegłego roku, wnętrze obala stereotyp - jest nowoczesne, designerskie, a w karcie m.in. golonka z ryżem jaśminowym. Produkty są z gospodarstwa ekologicznego fundacji Barka w Chudobczycach, które zatrudnia osoby po zakładzie karnym, dotknięte uzależnieniami, bezdomnością, długotrwałym bezrobociem.
W Poznaniu też działa Dobra Kawiarnia (ul. Nowowiejska 15), pracują tu osoby niepełnosprawne intelektualnie.
WARSZAWA
Czerwony Rower na Pradze-Północ przy ul. Targowej 82 zatrudnia podopiecznych stowarzyszenia Otwarte Drzwi: osoby niepełnosprawne intelektualnie, po zakładach karnych, domach dziecka, bezdomnych.
A już za miesiąc przy Nowym Świecie otworzy się kawiarnia fundacji Też Chcemy Być, gości obsługiwać będą osoby z niepełnosprawnością intelektualną.