Intrygujące zestawienie - o wystawie Franka Stelli w Polinie
Ulegam iluzji, że oto do rangi muzealnej ekspozycji urosła galeria przybijanek, które zrobiłem w dzieciństwie
Artysta, który był we mnie kiedy byłem dzieckiem, lecz który nigdy się nie rozwinął, uwielbiał bawić się w przybijanki. Ta prosta gra, która chyba wciąż istnieje i bawi, polegała na przybijaniu gotowych, kolorowych deszczułek gwoździkami do płyty pilśniowej. Wzorem był świat (domy, samochody...), bywały nim też nieporządek i migotliwość świata, czyli autorskie rojenia. Zasadą było naśladowanie. Dziś, na wystawie „Frank Stella i synagogi dawnej Polski” , w Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin”, ulegam iluzji, że oto do rangi muzealnej ekspozycji urosła galeria przybijanek, które zrobiłem w dzieciństwie, pięćdziesiąt lat temu. Podobna technika, podobna zasada, jakoś podobne wzory.

Ekspozycja w Polin, dopełnia pracę, która rozpoczęła się jeszcze przed wojną, kiedy Oskar Sosnowski, profesor na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, zainicjował inwentaryzację obiektów architektonicznych. „Profesor Sosnowski - mówi Maria Piechotka z domu Huber, jego studentka i kontynuatorka, kuratorowi wystawy Arturowi Tanikowskiemu - studia nad architekturą polską rozpoczął już w 1923 roku (...). Już wówczas zorganizował obowiązkowe praktyki studenckie, które polegały na tym, że każdy student musiał wziąć udział po pierwszym roku w tak zwanym obozie inwentaryzacyjnym, musiał jechać w teren i robić dokładne pomiary określonego zabytku”. Na pierwszym roku, na którym od 1938 była Maria Huber, prof. Sosnowski, twórca Zakładu Architektury Polskiej na Wydziale Architektury PW, wykładał budownictwo drewniane. „To co mnie - wspomina architektka - i nie tylko mnie wówczas zaskoczyło i szczególnie zainteresowało, to zadziwiające bogactwem i niezwykłością form bóżnice drewniane małych miasteczek”.
Podczas okupacji Maria Huber poznaje architekta Kazimierza Piechotkę. Pobierają się podczas powstania warszawskiego.
Po wojnie, kiedy nie było już w Polsce drewnianych synagog, doszczętnie spalonych, państwo Piechotkowie postanowili zawalczyć o pamięć o tych fascynujących budowlach. Mieli od czego zacząć, bo zachowały się nie tylko rysunki studentów prof. Sosnowskiego (zginął we wrześniu 1939 ratując zbiory Wydziału Architektury), lecz również fotografie Stanisława Zajczyka, znakomitego fotografa i badacza kultury żydowskiej, który zginął w 1944 roku, po ucieczce z getta. W 1957 roku Maria i Kazimierz Piechotkowie opublikowali ksiażkę Bóżnice drewniane, wydawaną później w rozbudowanej formie. Książka, która ukazała się po angielsku w 1959 roku, trafiła również do rąk Franka Stelli, wybitnego amerykańskiego abstrakcjonisty, do tej pory nie zainteresowanego kulturą żydowską Europy środkowej czy wschodniej.
„Richard Meier (mówił Stella w rozmowie z Josephine Reed, cytowanej w znakomitym katalogu obecnej wystawy) dał mi prezent - zdaje się, że był to prezent urodzinowy - książkę opublikowaną w Polsce na początku lat sześćdziesiątych, z rysunkami i zdjęciami synagog w Polsce i pewnie także w Rosji, które Niemcy zniszczyli posuwając się przez Polskę ku Rosji. Zainteresowałem się tą ideą, ponieważ był w nią wpisany szlak abstrakcji. Sztuka abstrakcyjna powstawała na linii Moskwa - Warszawa - Berlin i z powrotem”. Przeglądając książkę Piechotków, Stella dostrzegł w publikowanych w niej rysunkach i fotografiach „aktualność idei abstrakcji oraz sztuki budowania synagog”. Precyzuje, że chodziło mu o bardzo namacalny wymiar tej sztuki, „o ciesiołkę i kunszt, jakiego wymagało wznoszenie bóżnic drewnianych”. Od tamtej pory zaczął się dla niego czas pracy nad „polskimi obrazami”. „Nie wiedziałem - wyznaje Williamowi Rubinowi w wywiadzie cytowanym w katalogu - dokąd prowadzą, ale po prostu musiałem za nimi podążać”. Twierdzi, że po prostu miał na to ochotę.
Na wystawie w Polin można oglądać intrygujące zestawienia dawnych rysunków architektonicznych i fotografii bóżnic, z pracami, które na ich podstawie wykonał Stella. Dzieła - jako się rzekło - kojarzą się z efektem zabawy w przybijankę. Powstałe z ostrych form, ich nawarstwień, połączeń. Mają się do architektury synagog tak, jak pokazuje to projekt graficzny okładki katalogu: nakładają się na nie, ale i od nich odstają. Wpisują się i wyrastają poza ich precyzyjny szczegół. Jest w nich uwaga dla rzemiosła i oddech wolnej sztuki. Czytam w nich echo krokwi i gontów, mistyczne litery, trójzęby. Idea wspiera się materią, materia przechodzi w niedopowiedzianą myśl. Radykalne przetrwanie pracom Stelli i bóżnicom zapewniają przetworzenia nowych artystów - rozmowa, wolna droga tych, którzy tworzą w nieprzewidywalnym dialogu młodych i dawnych, żywych i nie.
Wystawa „Frank Stella i synagogi dawnej Polski”
Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin”
19 lutego - 20 czerwca
Kurator i autor koncepcji Artur Tanikowski
Muzeum czynne: poniedziałek, czwartek, piątek 10-18 (ostatnie wejście na wystawę stałą o godz. 16);
środa, sobota, niedziela 10-20 (ostatnie wejście na wystawę stałą o godz. 18)
We wtorki zamknięte, w czwartki wstęp bezpłatny