Danuta Szaflarska kończy 101 lat
- Ja po prostu kocham życie i cieszę się tym, że żyję. Tym, co się dzieje dookoła. Taki mam charakter - mówi Danuta Szaflarska. Wybitna aktorka, legenda polskiego kina w sobotę 6 lutego obchodzi swoje 101 urodziny.

Ma dwie daty urodzin. Tę oficjalną, zapisaną w dokumentach, udostępnianą w materiałach prasowych: 20 lutego 1915 roku i tę, którą świętuje z rodziną i przyjaciółmi: 6 lutego.
Z okazji urodzin aktorki Muzeum Powstania Warszawskiego na swojej stronie na Facebooku zbiera życzenia dla Jubilatki . Akcja potrwa do 6 lutego, wtedy życzenia mają być wydrukowane na specjalnej karcie i wręczone aktorce.
Z kolei w Narodowym Instytucie Audiowizualnym (ul. Wałbrzyska 3/5, metro Służew) w poniedziałek 8 lutego o godz. 18. odbędzie się urodzinowa projekcja filmu „Inny świat” w reżyserii Doroty Kędzierzawskiej. Film trwa 97 minut. Dokładnie tyle, ile lat miała aktorka w momencie jego ukończenia.
„Zakazane piosenki” i „Inny świat”
Urodzona w 1915 r. w Kosarzyskach, absolwentka Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej w Warszawie, w czasie wojny występowała w teatrze podziemnym i teatrze frontowym AK. Po 1945 roku związała się na rok ze Starym Teatrem w Krakowie, a następnie z Teatrem Kameralnym w Łodzi (1946-49). W 1949 roku wraz z grupą Erwina Axera przeniosła się do Warszawy, gdzie przez osiem lat grała w Teatrze Współczesnym. Potem występowała w Narodowym (1954-66) i Dramatycznym (1966-1985).
Od 2010 r. jest w zespole TR Warszawa. Zagrała tu w trzech spektaklach Grzegorza Jarzyny „Uroczystości”, „Między nami dobrze jest” i w małej roli (na zmianę z Tomaszem Tyndykiem) w „Drugiej kobiecie”. Ale TR Warszawa to nie jedyny teatr, w którym można zobaczyć Danutę Szaflarską. W ostatnich latach występowała też w Ateneum („Odejścia”) i Teatrze Narodowym („Daily Soup”).
Legenda polskiego kina. Zagrała w pierwszych powojennych filmach Leonarda Buczkowskiego: „Zakazanych piosenkach” (1946) i „Skarbie” (1948).


Jej późniejsze ważne filmy to m.in. „Pora umierać” Doroty Kędzierzawskiej, „Jeszcze nie wieczór” Jacka Bławuta, „Ile waży koń trojański” Juliusza Machulskiego, „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego i wreszcie „Inny świat” Doroty Kędzierzawskiej i Arthura Reinharta.

Na stojąco na huśtawce
Jest uwielbiana przez widzów. Kiedy trzy lata temu zorganizowaliśmy w warszawskiej redakcji „Gazety Wyborczej” spotkanie z aktorką, tłum napierał z każdej strony. Ścisk i brak wolnych krzeseł nie zniechęciły wielbicieli Danuty Szaflarskiej. Dostała mnóstwo kwiatów, karteczki z podziękowaniami, np. „Dla najwspanialszej aktorki pod słońcem".
„Jak zachować taką radość życia?” - pytał na spotkaniu prowadzący Remigiusz Grzela.
Nie odpowiedziała wprost, ale poznaliśmy receptę na dobre samopoczucie, słuchając jej anegdot. Opowiadała np. o tym, jak na planie filmu „Pora umierać” wskoczyła na huśtawkę i zaczęła się bujać na stojąco. - W scenariuszu było, że na siedząco, ale ja tak lubię - tłumaczyła.

- Bo ja się strasznie lubię huśtać, jak tylko widzę huśtawkę, nawet teraz, od razu siadam - opowiadała. - Arthur nie dopuszczał mnie do huśtawki. Powiedział, że nie wolno, pilnowali mnie tak, że jak się tylko zbliżałam, to już mnie łapali. Myśleli o moich latach, a nie o mnie. Nie zawsze lata mają coś wspólnego z człowiekiem. Ja w dalszym ciągu jestem wesoła.
„Na brak przygód nie mogę narzekać” - podsumowała.

Ten wyjątkowy wieczór w „Gazecie” poświęcony był filmowi „Inny świat”. Twórcy dokumentu, w którym Danuta Szaflarska gra Danutę Szaflarską - Dorota Kędzierzawska i Arthur Reinhart - opowiadali o żmudnej, długiej, ale pięknej i twórczej pracy nad tym obrazem. Michał Merczyński, dyrektor Narodowego Instytutu Audiowizualnego, zdradził, że jest jeszcze kilkanaście godzin materiału, które nie zostały wykorzystane w filmie, i być może uda się do tego wrócić. Ona sama o filmie mówiła: „Okropnie się bałam, że publiczność umrze z nudów. Bo to nie jest fabuła, tylko taka gadająca głowa”.
Śmiga po scenie
Jedną z najważniejszych ról teatralnych ostatnich lat zagrała w znakomitym spektaklu Grzegorza Jarzyny według sztuki Doroty Masłowskiej „Między nami dobrze jest”.

- Od pierwszej lektury tekstu „Między nami dobrze jest” nie miałem wątpliwości, kto powinien zagrać Babcię - mówił reżyser Grzegorz Jarzyna. - Sztuka Doroty Masłowskiej to specyficzny materiał, nie chodzi tylko o to, aby aktorka była w odpowiednim wieku. Potrzebne jest poczucie humoru i umiejętność abstrakcyjnego myślenia. Natomiast mieliśmy inny poważny problem. Osowiała Staruszka w sztuce Masłowskiej siedzi na wózku inwalidzkim. Danusia powiedziała, że absolutnie na żaden wózek nie wsiądzie. Broniła się bardzo. Podobnie w „Uroczystości", kiedy była po operacji, nie chciała wyjść na scenę z laską. Udało się ją namówić na wózek, ale specjalny. Taki z joystickiem. Najpierw sami na nim jeździliśmy, wygłupialiśmy się. Danusia spoglądała nieufnie. Ale w końcu skusiła się, bo bardzo chciała zobaczyć, jak działa ten joystick. Wsiadła i kazała natychmiast zmienić prędkość, że na takich wolnych obrotach to nie będzie jeździć. I teraz śmiga po scenie.

O współpracy z aktorką opowiada też Aleksandra Popławska, grająca w spektaklu jej Wnuczkę - Małą Metalową Dziewczynkę: „Danusia - nasz największy skarb. Kiedy mówi podczas spektaklu „Polsko, pamiętam, jak umierało twe piękno", ciarki przechodzą po plecach. W jej ustach te słowa brzmią tak prawdziwie. Bo ona faktycznie to pamięta. Jej opowiadania o wojnie podczas prób były fantastyczne. Nawet o najstraszniejszych rzeczach potrafi mówić lekko, z poczuciem humoru. Ból, strach kryją się gdzieś pod tym. Opowiada w sposób bardzo współczesny, to jak komiks, historia w obrazkach. Wiele z tych opowieści zostało mi w pamięci, np. jak z malutką córką wychodziła z piwnicy pooddychać, ale dokładnie co siedem minut, bo co siedem minut był nalot. Mówiła, że nasze wyobrażenia o tym, jak brzmi huk bomb, są błędne, bo na archiwalnych nagraniach dźwięk jest zniekształcony”.
„Fenomen - Szaflarska”
Pod takim tytułem w TR Warszawa odbył się w ubiegłym roku z okazji jej setnych urodzin przegląd filmów z Danutą Szaflarską. Nieczęsto zdarza się, że stuletni aktor gra w teatrze i to nie epizody, ale postaci pierwszoplanowe. Roman Pawłowski w „Wyborczej” pisząc wtedy o Danucie Szaflarskiej, wspominał mistrza japońskiego tańca butoh - Kazuo Ohno, który występował przed publicznością w wieku 101 lat. Do legendy przeszła rola Ludwika Solskiego, który grał Dyndalskiego w „Zemście", mając 99 lat.
Roman Pawłowski pisał: „Szaflarska dawno już przekroczyła stereotypy związane z wiekiem. Jedną z największych swoich ról filmowych - Anielę w „Pora umierać” Doroty Kędzierzawskiej zagrała przecież, mając 92 lata, 60 lat po debiucie! Jej bohaterka ma tyle samo lat, co ona, i to samo poczucie humoru, którym broni się przed samotnością i obcym światem spychającym starszych ludzi na margines. Jest to aktorstwo pozbawione samozadowolenia i egotyzmu. Szaflarska potrafi słabość i kruchość bohaterki zmienić w siłę. Scena, w której mocuje się z pianinem pozostawionym przez lokatorów, próbując je przepchnąć do swego pokoju, pokazuje determinację Anieli, a nie jej bezradność. W aktorstwie Szaflarskiej wiek nie jest synonimem utraty, zaniku, słabości, lecz przeciwnie - siły i doświadczenia, którą daje długie trwanie. W jej głos, sposób mówienia, rysy twarzy wpisana jest pamięć wydarzeń, których była uczestnikiem.”
Przełożona premiera
W ostatnich miesiącach Danuta Szaflarska pracowała w Teatrze Żydowskim nad rolą w spektaklu Łukasza Kosa „Sklep przy głównej ulicy”. Premiera planowana była na 12 lutego, ale z powodu choroby aktorki została przełożona. Teatr Żydowski przesłał do mediów oświadczenie, w którym aktorka napisała: „Bardzo mi zależy na zagraniu roli Lautmanowej w spektaklu 'Sklep przy głównej ulicy'. W tej roli Ida Kamińska odniosła wielki sukces i jako jedyna aktorka z Polski była nominowana do Oscara w kategorii pierwszoplanowej roli kobiecej w filmie Jána Kadára. Zależy mi też, aby zagrać w Teatrze Żydowskim, gdzie mam świetnych partnerów i bardzo dobrą atmosferę pracy. Cieszę się, że wracam powoli do zdrowia".
A Gołda Tencer, dyrektorka Teatru Żydowskiego w Warszawie dodała: Od pierwszych rozmów z reżyserem Łukaszem Kosem na temat premiery „Sklepu przy głównej ulicy” wymarzyliśmy sobie w głównej roli panią Danutę Szaflarską. Nie wyobrażam sobie tej premiery bez niej, dlatego wszyscy czekamy, aż powróci do zdrowia".