Gemba. Zagryzka, z którą zawojujemy Europę!
W rubryce, która od dwudziestu lat nosi tytuł Pełną gębą nie mogło zabraknąć baru Gemba, który otworzył się kilka miesięcy temu na rogu Wilczej i Poznańskiej.
Pognałem tam, pokochałem i przy kilku dziecięcych daniach nieco rozrzewniłem nad naszymi spracowanymi wątrobami i innymi organami wewnętrznymi odpowiedzialnymi za odwodornienie etanolu. Czyli mówiąc po ludzku - zamianę baśniowej substancji w poranną glątwę. W ostatnich latach stała się ona nieco mniej dotkliwa, gdyż coraz częściej już nie absorbujemy na pusty żołądek. Kaskady radosnego płynu spływają na błonę śluzową wymoszczoną zbawczymi zakąskami. A wszystko to dzieło - a jakże! - złego ducha stołecznej gastronomii, Tego Którego Nazwiska Nie Należy Wymawiać. Równo dziesięć lat temu otworzył w budynku Hotelu Europejskiego antrepryzę pod nazwą Przekąski/Zakąski, która dosłownie z dnia na dzień zmieniła oblicze warszawskiego i polskiego wyszynku.

Do roku 2006 lokale specjalizujące się w alkoholu zasadniczo nie serwowały niczego do jedzenia. Puby, drink-bary i inne przystanie dla dzieci nocy poiły nas zupełnie na czczo, co uznać trzeba za specyficznie polski styl, wyraźnie odróżniający polskie picie od zawodowego picia Rosjan. Oni nawet swoje dzieci ostrzegają, by nie brały wzoru z Polaków i nie piły,,pod czajczik''. Wtedy, gdy my do szklaneczki berbeluchy przymierzamy się z jakąś cienką popitką nasi wschodni sąsiedzi zawsze zadbają o zakąskę. I w tym tkwi tajemnica mocnych rosyjskich głów. Szczęśliwie Przekąski/Zakąski odmieniły ten trend wywołując realną zmianę społeczną. Ich wzorem powstały setki lokali, w których tatarek, serdelek czy śledzik stały się pozycją obowiązkową.

Wypełniona po krakowsku starymi gratami Gemba idealnie wpisuje się w zakąskowy trend. A wręcz go nieco modernizuje, bo zapewnia uczciwy podkład pod schrupanie sroczki nie tylko zawodnikom walczącym w stylu klasycznym, ale również naszym siostrom i braciom spod znaku W. Tradycjonaliści znajdą tutaj smalec (9 zł), klopsy z dzika z grzybami (12 zł), pasztet z dzika (12 zł) czy pierogi z jeleniną (12 zł), które na stole lądują po podsmażeniu. Ludność gustująca w błonniku zadudli sobie w towarzystwie pasty z buraka i sera owczego (12 zł), humusu z suszonymi pomidorami (12 zł) czy pierogów z ciecierzycą (9 zł).
Wszystkie te miłe zakąskowe duperelki, podawane w słoikach, zwą tu światowo,,polish tapas'', co nawet mi się podoba, mimo że zazwyczaj nie lubię makaronizmów.
Polska zakąska czy przekąska brzmi jednak trochę knajacko, a z takim tapasem w jednej dłoni i kielichem w drugiej - Europę można zawojować. I powalić na kolana! Albo jeszcze lepiej na pysk, czyli - gębę. Pardon - Gembę.

Gemba
ul. Wilcza 50/52, tel. 502 400 773
otwarte od niedzieli do czwartku od 16 do 2, w piątki i soboty od 16 do 4
można płacić kartą
Polish tapas:
- klopsy z dzika z grzybami - 12 zł
- pasztet z dzika - 12 zł
- pierogi z jeleniną - 12 zł
- pasty z buraka i sera owczego - 12 zł
- humus z suszonymi pomidorami - 12 zł
- pierogi z ciecierzycą - 9 zł