Dobry prezent - jak go kupić na świątecznych targach?
Jak wybierać w dziesiątkach targów, lawirować pośród 300 stoisk, ominąć przedświąteczny kicz i chińską bawełnę, żeby odkryć prostotę i dobre wzornictwo? Radzą specjalistki od zwykłego życia: Marta Mach i Agata Napiórska.
Katarzyna Bednarczykówna:- Powrót rękodzielników i lokalnych, kreatywnych biznesów przewidziałyście już pięć lat temu. Wtedy zaczęłyście pisać bloga Zwykłe Życie, który później przerodził się w drukowany kwartalnik.
Marta Mach, Agata Napiórska: - Zauważyłyśmy, że rzemieślnicy starej daty są bardzo ważną częścią warszawskiego krajobrazu, zresztą w każdym mniejszym i większym mieście takie zakłady są melancholijnymi, malowniczymi miejscami, gdzie można powspominać przeszłość. Ale jeszcze pięć lat temu młodych rzemieślników było jak na lekarstwo, więc i targów nikt nie organizował - bo kto miałby się na nich wystawić? Wtedy pisałyśmy o pierwiosnkach rynku, byłyśmy w stanie śledzić drogę każdej nowo powstającej mikrofirmy. Dziś to już niemożliwe. W odpowiedzi na rozkwitający rynek wysypały się Targi Śniadaniowe, Targi Rzeczy Ładnych, Targi Plakatu, Hush Warsaw, sezonowe targi na Brackiej 25 czy w Soho Factory. Na początku swojej historii Mustache liczyły 30-40 stoisk - teraz stoisk jest kilkaset, a targi odwiedzają tysiące osób.
My spotkałyśmy się na Wzorach w Domu Towarowym Bracia Jabłkowscy, ale w poprzedni weekend bazarów w Warszawie było kilkanaście, w tym tygodniu - powtórka. I tak do samych świąt. Jak się w tym odnaleźć?
Marta: - Zwykle celuję w dwa miejsca, w których pojawiają się niewielkie, lokalne firmy - inaczej połowę grudnia spędziłabym na zakupach. Wolałabym chodzić na targi, które są mniejsze, ale wiem, że to nieopłacalne dla organizatorów.
Agata: - Ja najbardziej lubię targi sprofilowane na jeden produkt: książkę, plakat. Nie muszę przedzierać się przez rzeczy, którymi nie jestem zainteresowana.
Marta i Agata: - Z dużych bazarów wybieramy te, które sprzedają ciekawą sztukę użytkową, wytwory rzemieślnicze, dobry design, dobre wydawnictwa i w ogóle są dobrze zorganizowane. Co drugi wystawca na Wzorach mógłby zostać bohaterem kolejnego numeru „Zwykłego Życia”.
Czyli gdzie chodzić?
Marta i Agata: - Polecamy Mustache Yard Sale 19 i 20 grudnia - jedne z pierwszych targów tego typu, które wypracowały już swoją markę i mają funkcjonujący bez zarzutów sklep internetowy. Są ogromne, ale podzielone na wygodne strefy, więc aż tak bardzo nie przytłaczają. W grudniu będą jeszcze kolejne Wzory i inne kiermasze w Domu Braci Jabłkowskich, z czystym sumieniem rekomendujemy też wszystkie przedświąteczne targi książki, np. Wydawnictwa Czarne w najbliższą niedzielę - są przeceny i można porozmawiać z wydawcą twarzą w twarz.

Co jeszcze opłaca się kupować na przedświątecznych bazarach?
Marta: - Produkty naturalne, tworzone w Polsce i z polskich półproduktów. Wyroby małych firm, które mają sprofilowaną działalność: bo gdy ktoś zajmuje się wyłącznie wytwórstwem mydła, jest w tym najlepszy.
Agata: - Na stoiskach wygrywa prostota. A co najważniejsze - mamy skrócony łańcuch między producentem i konsumentem, możemy spotkać się z rzemieślnikiem i wesprzeć go, kupując od niego. W ten sposób dajemy mu największy zarobek, pozbawiony wysokich, sklepowych prowizji.
Można kupować w ciemno, wszystko jest dobrej jakości?
Marta i Agata: - Niestety, z tego powodu również warto porozmawiać przed zakupem, popytać o szczegóły. Wizja własnego biznesu okazała się bardzo kusząca dla młodych ludzi, dlatego powstaje masa bubli, firm stworzonych przez osoby, które nie mają pojęcia o produkcji. Chcą zaoszczędzić na materiałach, więc ściągają tanią bawełnę z Chin - ale reklamują się hasłem „made in Poland”; nie mają pojęcia o wzornictwie, ale rzucają wysoką cenę, bo to rzeczy niby-unikatowe, zaprojektowane. Taka marka co prawda szybko padnie, ale na jej miejsce od razu pojawią się trzy nowe.
Targi zmieniły świadomość konsumentów? Teraz prezent z galerii handlowej to obciach?
Agata: - Nieważne, czy to obciach, czy nie. Po prostu nie kupimy tam przedmiotów wyjątkowych, niszowych, ręcznie robionych, oczywiście taki zakup będzie droższy niż w sklepie sieciowym.
Marta: - Pamiętajmy, że rozmawiamy tu o mieszkańcach dużych miast, którzy są bardziej świadomi, że warto kupować lokalnie, sezonowo, od polskich producentów. Mieszkańcom tych mniejszych często wydaje się, że dla sieciówki nie ma alternatywy. Nie wiedzą za bardzo, czego szukać i gdzie to dostać, myślą, że niszowe produkty są niedoścignione, zbyt drogie. My staramy się tę świadomość poszerzać - dzięki temu moja mama u rzemieślnika w Grudziądzu znalazła przepiękne rzeczy, a nigdy wcześniej nie wpadła na to, że tam może zrobić zakupy.
Agata: - W Warszawie polecamy m.in.: rękawiczki od pana Tomasza Kowalskiego z ul. Chmielnej, szczotki od pana Ryszarda Barylińskiego, czapki od Cieszkowskich z Targowej. Jest też pan Romuald Łukasik, jeden z najlepszych polskich kaletników, który swój zakład ma przy ul. Śniadeckich.
A co wy włożycie pod choinkę?
Agata: - Rzeczy ładne i potrzebne: rękawiczki robione ręcznie, coś osobistego, np. ciekawą biżuterię.
Marta: - Dla mnie jest ważne, żeby prezent nie był priorytetem w codziennych zakupach. Garnka nie dam, chyba że będzie jakiś wyjątkowy - rondel pierwszej potrzeby odpada.
* MARTA MACH I AGATA NAPIÓRSKA: redaktorki naczelne i pomysłodawczynie magazynu „Zwykłe Życie”, który powstał na bazie ich popularnego bloga o tej samej nazwie. Śledzą rynek artystów i rzemieślników tworzących piękne przedmioty codziennego użytku oraz zjawiska, w których popkultura miesza się ze sztuką niszową.
DZIEWCZYNY NA TARGACH POLECAJĄ:
- Mydła z MINISTERSTWA DOBREGO MYDŁA
- Plakaty dla dorosłych STUDIA NIOSKA

- Komiksy wyd. KULTURA GNIEWU
- Gry edukacyjne JACOBSONY

- Kwietniki od firmy KWIETNIK (rzemiosło Piotr Kowalczyk)

Wszystkie stoiska można znaleźć na przedświątecznych bazarach.