Festiwal Inne Brzmienia w Lublinie. Tajfunowe reggae, apokaliptyczne misteria, taniec rewolucji
Światowe sławy reggae, alternatywy, elektroniki. 27 czerwca jedziemy do Lublina na festiwal Inne Brzmienia.
Ten festiwal to doskonała okazja, żeby w jednym miejscu usłyszeć artystów, którzy wymykają się łatwej klasyfikacji i podziałom. Inne Brzmienia to nie tylko koncerty, ale również cały program spotkań, prezentacji, warsztatów. W tym roku będzie można poznać historię i niezwykłość litewskich zespołów: Solo Ansamblis, Garbanotas, Sheep Got Waxed, Flume czy The Infiltrators.
Dzień pierwszy, czyli cały świat w dwóch pigułkach
Od dwudziestu już lat francuski projekt Brain Damage sieje dubowo-reggae’ową zawieruchę – w Polsce występował m.in. w warszawskim klubie Punkt czy na Ostróda Reggae Festiwalu. Niezależnie od tego czy stojący na czele BD Martin Nathan występuje przed publicznością kameralną czy festiwalową armią doskonale radzi sobie z roztańczeniem zebranych pod sceną. Jak cała współczesna francuska kultura, tak i brzmienie Brain Damage jest dalekie od gatunkowej homogenizacji, stylistycznej jednorodności. Rdzeniem jest oczywiście muzyka karaibska, ale Nathan wplata w nią brzmienia bliskowschodnie czy afrykańskie ambientowe przestrzenie, rapowy sznyt.
Kolejni bohaterowie wieczoru to muzyk Alexader Hacke oraz multiinstrumentalistka, artystka wideo Danielle de Picciotto. Hacke to współtwórca Einstürzende Neubauten, legendy nowej fali i rocka industria-lowego z Berlina. de Picciotto z kolei można było usłyszeć w takich zespołach, jak Crime and the City Solution czy Space Cowboys. W Lublinie duet (i przy okazji też małżeństwo) wystąpi z muzyką ze swojej najnowszej płyty „Menetekel” oraz kompozycjami z wcześniejszej płyty pt. „Perseverantia”.
Dzień drugi, kiedy dub zderza się z funkiem
Gdy na początku nowego, XXI wieku Lee Scratch Perry odwiedził Warszawę, nie tylko zagrał fascynujący koncert w klubie Centralny Dom Qultury, ale też wybrał się na spacer po mieście. Ubrany w kolorowe szaty, udekorowane błyskotkami, lusterkami wyglądał jak szaman. Kilka osób, które rozpoznało mistrza dubu i reggae, klękło przed nim z wrażenia i w podzięce za wizytę. A było za co dziękować, występ Perry’ego (dziś już statecznego 83latka) był porywającym wydarzeniem, dubową mszą z kazaniem wyśpiewanym, opowiedzianym, wymelorecytowanym.
Na scenie muzycznej Perry działa już od przeszło 60 lat. Jest postacią prawdziwą i mityczną jednocześnie. Nie sposób przecenić jego wkład w reggae i dub, jak i wpływu na współczesną muzykę od elektroniki, przez punk rock po hip hop – jego uczniami, wyznawcami byli m.in. The Clash czy Beastie Boys.
Kolejną gwiazdą drugiego dnia „Innych Brzmień” będzie miniorkiestra The Herbaliser, która arcywprawnie łączy ze sobą hip hop, muzykę taneczną, jazz, funk. – Nasza muzyka przełamuje wiele barier i wygląda na to, że trafia do kompletnie różnych ludzi. Z jednej strony słuchają jej ci, którzy lubią relaks i lubią palić marihuanę. Ale nadaje się też do samochodu, dla tych, którzy uwielbiają się ścigać. Gramy na wielkich festiwalach muzycznych z naszą kilkuosobową orkiestrą, występujemy też jako didżeje w niedużych klubach – tłumaczył w jednym z wywiadów współzałożyciel zespołu Olli Teeba.

Dzień trzeci, rewolucja do której się tańczy
Hasło „Punk's not Dead” choć stare, wyświechtane, niekiedy cynicznie skomercjalizowane, jest wciąż tak silnie aktualne, jak było wiosną 1981 roku, gdy biło po oczach i uszach tych wszystkich, którzy natknęli się na album Szkotów The Exploited. W tym samym czasie, kiedy Exploited szokowali brytyjską opinię publiczną, kiedy ich płyta gościła na listach przebojów, w Polsce, oddalonej dwie godziny lotem, powstawał jeden z najważniejszych zespołów gitarowych w historii kultury naszego kraju, czyli SS20 przemianowany po chwili na Dezertera. Punk ze zjawiska pokoleniowego stał się ruchem ponad wszelkimi podziałami, czy to wiekowymi, czy to geograficznymi. Dla jednych to po prostu pewien rodzaj estetyki, sposób wyrazu, na którym można zbić majątek. Dla wielu jednak to wciąż sposób na życie, recepta, by nie dać się wtłoczyć w mentalne więzienie religii, polityki. I choć z pokolenia Dezertera zostało już niewielu aktywnych artystów, to zespół wciąż ma w sobie potężną siłę rażenia mądrymi tekstami i zadziorną muzyką.
W tym samym, wspomnianym już 1981 roku na zupełnie innym miejscu i rzeczywistości powstawał zespół, który choć ma rewolucję na swoich muzycznych sztandarach, to ścieżkę dźwiękową do przewrotu pisze innymi nutami. najpierw synth-popowymi potem dopiero porywająco industrialnymi. Przez dekadę kat 80., muzyka amerykańskiego Ministry ewoluowała by w końcu zakorzenić się w połączeniu metalu z elektroniką. Od początku na czele zespołu stoi Al Jourgensen, prawdziwy oryginał amerykańskiej alternatywy (znany też z całej plejady innych grup, od Revolting Cocks, po Lard). W zeszłym roku ukazał się najnowszy album Ministry „AmeriKKKant”, o którym sam autor mówi – To nie jest płyta, będąca manifestem przeciwko Trumpowi i jego polityce. Chciałem raczej zadać podstawowe pytania o edukację, samoświadomość obywatelską, chęć poznania i zrozumienia świata. Ten album jest jak spojrzenie na siebie w lustrze i powiedzenie – czy naprawdę chcemy tak skończyć? Czy naprawdę chcemy być tacy, jakimi się dziś stajemy?”.
Dzień czwarty, misteria i loty w kosmos
Do czego może doprowadzić wspólna miłość do syntezatorów, perkusji, hałasu i kosmosu? Gdy słucha się zespołu dwóch Brytyjczyków z Brighton, odpowiedź wydaje się oczywista. Z tych fascynacji powstał właśnie AK/DK, grupa która podczas występów na żywo konstruuje wielką ścianę dźwięku, która fascynuje przytłaczając i przytłacza fascynując. Muzycy do doskonałości doprowadzili żonglowanie przesterami, igraszki z szumem, flirt z łoskotem czy drakę z hałasem. Ale nie gubiąc przy tym wciągających melodii i ważnego przesłania dla słuchaczy, tekstów o nadmiernej konsumpcji, polityce, ale też poszukiwania związków między matematyką i muzyką czy wzorami i harmoniami.
Występy Wrekmeister Harmonies, kolejnego artysty niedzielnego wieczoru to bardziej misteria, seanse spirytystyczne niż zwykłe muzyczne koncerty. Stojący na czele grupy JR Robinson tka kolejne melodie w jedno wielkie, wzruszające dzieło, w którym można znaleźć spokój, spełnienie, emocjonalne oczyszczenie, ale też i przejmujący frasunek, smutek, bezradność. Koją i niszczą – nawet wysłuchanie jednej kompozycji, choćby „Some Were Saved, Some Drowned” jest przygodą, jakiej nie potrafią dostarczyć dziesiątki innych zespołów. Wrekmeister Harmonies hipnotyzują, wciągają w swój świat i nie wypuszczają jeszcze długo po tym, jak wybrzmi ostatnia nuta.
Inne Brzmienia.
- 27-30 czerwca.
- Lublin.
- Wstęp wolny.
- Więcej informacji na www.innebrzmienia.eu
Koncerty na festiwalu Inne Brzmienia
czwartek, 27 czerwca.
- godz. 18.30 – Way Station
- godz. 20 – Alexander Hacke & Danielle de Picciotto
- godz. 21.30 – Brain Damage
- godz. 23.15 – Solo Ansamblis
piątek, 28 czerwca.
- godz. 18.30 – The Elephants
- godz. 19.15 – Garbanotas
- godz. 20.30 – Lee „Scratch” Perry
- godz. 22.15 – The Herbaliser
- godz. 24 – We Will Fail
sobota, 29 czerwca.
- godz. 18. – Eryk i Ja
- godz. 19.15 – Sheep Got Waxed
- godz. 20.30 – Dezerter
- godz. 22.15 – Ministry
- godz. 24 – Fume
niedziela, 30 czerwca
- godz. 17 – The Infiltrators
- godz. 18.30 – Shalosh
- godz. 20 – AK/DK
- godz. 21.40 – Wrekmeister Harmonies
- godz. 23.15 – stonefromthesky