Jestem warszawskim hipisem! Rozmowa z autorem neonu "Miło Cię widzieć"
- Brakowało mi w przestrzeni miejskiej pozytywnych, serdecznych komunikatów, więc postanowiłem stworzyć coś, co sprawi, że ludzie uśmiechną się i pomyślą sobie, że jest miło - mówi Mariusz Lewczyk, autor neonu "Miło Cię widzieć" na moście Gdańskim
Mariusz Lewczyk (rocznik 1985) – grafik, ilustrator. Projektuje logotypy, systemy identyfikacji wizualnych, okładki książek oraz ilustracje. Jego prace cechuje oszczędna, geometryczna forma. W 2014 r. Mariusz Lewczyk zwyciężył w konkursie Neon dla Warszawy organizowany przez Muzeum Neonów i RWE. Zrealizowany projekt - świetlisty napis „Miło Cię widzieć” - można oglądać na moście Gdańskim.
Mariusz Lewczyk: Bardzo mi się podoba typografia neonów Berlin i Ambasador. A z tych istniejących jeszcze w przestrzeni miejskiej lubię siatkarkę z pl. Konstytucji. Jest przyjemnym ubarwieniem, swoistym żartem. Dostrzegam tu pewną zabawę architekturą i przestrzenią.
Pewnie z nostalgii. Ale też ze zniesmaczenia tym, do czego doprowadziło nagromadzenie pstrokatej reklamy w przestrzeni publicznej. Ludzie zatęsknili za czymś, co było bardziej estetyczne, czyste, bliższe sztuce. Bo przecież neony były projektowane przez profesjonalnych grafików, projektantów. To było coś więcej niż kawałek banera.
Ponadto myślę, że ludzie mają większą świadomość tego, że miasto się zmienia i są pewne elementy, które warto pozostawić w przestrzeni. W obliczu tego, że dużo neonów zniknęło, pojawia się próba powrotu do tego, co było.
Jestem grafikiem, ale zawsze miałem ambicje architektoniczne. Achitektura, przestrzeń publiczna - to mój konik, moja pasja. I chciałem mieć swój mały wkład w przestrzeń Warszawy, w której poczułem się już jak w domu. Pochodzę z Torunia, mieszkam tu szósty rok i trochę czasu mi zajęło, żeby pokochać to miasto. Ale je kocham. A sam pomysł na neon wziął się z tego, że brakowało mi w przestrzeni miejskiej pozytywnych, serdecznych komunikatów. Nie jest ich wiele. Więc postanowiłem stworzyć coś, co sprawi, że ludzie oglądając to, uśmiechną się i pomyślą sobie, że jest miło.
Miło mi! Myśląc o Warszawie, od razu myśli się o tym, czego już nie ma, co zostało zniszczone i że warto to upamiętniać. Ale z drugiej strony, tych miejsc pamięci, przypominających nam o bolesnej historii Warszawy, jest dużo. Potraktowałem swój neon jako jasny promyk. Chyba jestem takim warszawskim hipisem, który nawołuje ludzi do bycia serdecznymi. Złapmy się wszyscy za ręce! Kochajmy się! (śmiech)

To prawda, taki efekt chciałem uzyskać. Celowałem w elegancki krój przywołujący na myśl czasy minione. Poczyniłem różne próby i z tych trzech równloległych linii byłem najbardziej zadowolony.
Mam z tyłu głowy kilka pomysłów. Ale to jest tak, że produkcja neonu kosztuje, więc mogę projektować do szuflady albo nękać potencjalnych sponsorów. Jeżeli byłaby możliwość realizacji, to chętnie bym te pomysły przedstawił. Mogę tylko zdradzić, że nie są to szyldy reklamowe, bardziej instalacje artystyczne.
Tak. I zawsze towarzyszą mi obawy, że jakaś literka zgasła. Chociaż z tego, co wiem, miasto przeprowadziło testy, czy jeśli któreś literki przestaną świecić, nie wyjdzie z tego jakieś brzydkie słowo. Na szczęście RWE na bieżąco dogląda jego stanu technicznego.
czytaj także

10 kultowych neonów, które zniknęły z warszawskiej ulicy
Były święcącymi symbolami Warszawy. Niektóre fikuśne, inne monumentalne. Urocze, piękne, zabawne. Zobacz 10 neonów, które stanowiły tożsamość miasta, lecz niestety zostały zdemontowane.

Różowe bąbelki, syrenki, zapiekanki, sushi - zobacz nowe neony Warszawy
Wraca moda na neony! Od kilku lat na warszawskich ulicach, w parkach, a nawet na mostach przybywa świetlnych szyldów. Oto ich przegląd

Kultowe warszawskie neony, które odzyskały dawny blask [ZDJĘCIA]
Radio Telewizja, Jaś i Małgosia, Gal Skór, Syrenka, Bar kawowy i oczywiście Siatkarka z pl. Konstytucji - wróciły najbardziej znane warszawskie neony, które rozświetlały miasto w latach 50., 60. i 70.
