Imagine Dragons na Orange Warsaw Festival 2017: Fajnie, że ludzie dzielą się naszą muzyką
Z zespołem Imagine Dragons spotkaliśmy się tuż przed ich koncertem na Orange Stage na Orange Warsaw Festival. Opowiedzieli o swoich kontaktach z Polską, chorobie Dana i planach na przyszłość.
Ben McKee: Do Warszawy przyjechaliśmy dopiero dzisiaj, ale miałem okazję przespacerować się nad Wisłą, zobaczyć różne części miasta, więc było super.
Daniel Platzman: Pamiętam, że jak byliśmy w Łodzi, to poszliśmy do kina zobaczyć nowe „Gwiezdne wojny”.
Ben: Zapamiętałem też, że to piękne miasto, w którym wszystko było zbudowane z cegły. Zupełnie inna architektura niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni.
Dan Reynolds: To było wielkie osiągnięcie i jesteśmy bardzo dumni z tej piosenki. Wydaje się, jakbyśmy nagrali ją dopiero wczoraj.
Ben: O tak, zdarzyło się to kilka razy. To zawsze ciekawe, kiedy słyszymy swoją muzykę w różnych kontekstach. Nawet dzisiaj nasz menedżer pokazał nam cover piosenki „Believer”, który chyba nawet wykonywał jakiś polski artysta?
Dan: Nie, nie. To była Aurora z Norwegii.
Ben: Często mamy okazję oglądać covery piosenek, które przygotowują nasi fani. To niesamowite uczucie, kiedy słyszysz kogoś innego wykonującego twoją piosenkę. Taki utwór zatacza jakby pełne koło i do nas wraca.
Daniel: Kiedy piosenka jest wykorzystywana w filmie, albo serialu, zazwyczaj ma odzwierciedlać daną scenę, nadać jej jakiś kontekst, wciągać w nią widza. Na nas ma to całkowicie odwrotny efekt. Jak słyszymy naszą muzykę zupełnie odrywamy się od akcji.

Dan: Oczywiście. Może teraz nie wyglądam na bardzo podekscytowanego, ale to dlatego, że jestem chory.
Ben: Jesteśmy takimi ludźmi, którzy bardzo doceniają to, że innym podoba się nasza muzyka. Im większą radość ma publiczność, tym bardziej mamy poczucie, że warto robić to, co robimy.
Dan: Zmienia się sposób patrzenia na świat, a to powoduje, że zmienia się muzyka, którą tworzę. Na pewno jestem niezwykle wdzięczny, że udało mi się przez to przejść i dzisiaj czuję się już dużo lepiej. Wiesz, można powiedzieć, że bez odrobiny cierpienia nie byłoby też radości.
Podczas nagrywania płyty „Smoke + Mirrors” zmagałem się z depresją i było mi naprawdę ciężko, ale prawdę powiedziawszy występowanie na scenie pomagało mi sobie z tym radzić. Nawet, jeśli przez cały dzień byłem przygnębiony i widziałem wszystko w szarych barwach, koncerty były dla mnie tymi ważnymi momentami koloru. Ucieczką.
Pierwszym wyrazem, jaki ludzie kojarzą z depresją jest smutek, dla mnie to jest niemożność odczuwania. Na szczęście teraz czuję się już dużo lepiej.
Ben: Każdy koncert, każda scena to tak naprawdę zupełnie inne doświadczenie. Lubimy grać zarówno na wielkich obiektach, jak i w maleńkich, zamkniętych klubach. Energia, jaka wtedy się wytwarza jest wszędzie, zupełnie jakby odbijała się od ścian i do nas wracała. Na festiwalach jest całkowicie odwrotnie. Każdy krzyk odbija się echem w oddali. Ma się wrażenie, jakby się uczestniczyło w wielkiej, letniej imprezie. Tego uczucia nie da się przebić.
Daniel: „Evolve” będzie dostępna już 23 czerwca. Wszyscy jesteśmy mega podekscytowani i nie możemy się doczekać. Między innymi dlatego, że jak już ukaże się album będziemy mogli wreszcie zagrać na żywo nowe kawałki. Bo teraz jesteśmy w takim niezbyt komfortowym rozkroku – my wiemy, jak brzmi nasza nowa muzyka, ale nie możemy jej zaprezentować nikomu innemu.
Dan: Zagramy tylko te piosenki, które już pojawiły się jako single. Nie chcemy prezentować zupełnie nieznanego materiału, bo później fani po raz pierwszy słyszą to z kiepskich nagrań na youtubie. To fatalne uczucie dla artysty, kiedy pracuje nad czymś tak długo, a premiera to filmik słabej jakości z komórki nagrany na koncercie zza pleców innych osób.
Ben: Dokładnie. A później wszyscy pytają, dlaczego tak dużo basów i tak dudni.
Dan: Niekoniecznie.
Wayne Sermon: Fajnie, że ludzie dzielą się naszą muzyką, ale nie chcemy po prostu w ten sposób udostępniać piosenek premierowo.
Dan: Będzie oczywiście, nie ogłosiliśmy tylko jeszcze konkretów.
Ben: Fani muszą po prostu śledzić nas w mediach społecznościowych. Powiem tak: hashtag #wkrótce.