Ed Sheeran zagrał na Stadionie Narodowym w Warszawie. Po każdej piosence pisk z tysiąca gardeł
Ed Sheeran wie, jak ważni są fani. Dlatego podczas koncertu na Narodowym zabawiał ich rozmową i zabrał w podróż po swoich największych przebojach. A oni odwdzięczyli się bezbłędną znajomością tekstu każdej piosenki
27-letni Ed Sheeran w swojej drugiej, światowej trasie koncertowej jest od ponad roku. Seria występów promujących album "÷" rozpoczęła się 16 marca 2017 roku w Turynie we Włoszech, a zakończy się 27 marca 2019 roku w Kapsztadzie w RPA. W sumie na trasie znalazły się 133 przystanki, a dwa warszawskie koncerty są ostatnimi w jej europejskiej odnodze. I choć do końca jeszcze trochę, Sheeranowi już udało się pobić kilka rekordów. W Irlandii 300 tys. biletów na koncerty w Cork, Belfaście, Galway i Dublinie wyprzedało się jednego dnia.
A w Polsce został pierwszym muzykiem, któremu dwukrotnie udało się sprzedać Stadion Narodowy.
Ed Sheeran - fenomen rudego chłopaka z gitarą
Ed Sheeran. Na Torwarze i na Narodowym
To drugi koncert Sheerana w Polsce. Po raz pierwszy zagrał na warszawskim Torwarze w 2015 roku, wtedy także wyprzedały się wszystkie bilety.

Ale teraz jest już megagwiazdą, a pierwsze osoby pod bramkami stadionu ustawiły się już bladym świtem. Jako suport fani mogli usłyszeć m.in. brytyjskiego wokalistę Jamie'ego Lawsona i znaną z przeboju „2002” Anne-Marie, prywatnie przyjaciółkę Sheerna.
Natomiast w rozpoczynającej się 18 sierpnia amerykańskiej części trasy wokalistę wspierać będzie zespół Snow Patrol, który Sheeran sam supportował na początku swojej kariery. Pomimo że trasa i sam muzyk wzbudzają ogromne zainteresowanie, 27-latek wcale nie miał gwiazdorskich żądań. Na liście rzeczy, które chce mieć w garderobie, znalazły się jedynie soki Robinsons Squash, coca-cola, cola light, fanta, sprite i miód Manuka.
Ed Sheeran + fani
W swojej krótkiej współczesnej historii Stadion Narodowy był już sceną dla bombastycznych multimedialnych spektakli Madonny czy Rogera Watersa. Wypełniał się po brzegi przy okazji występów Metalliki czy Depeche Mode.
W sobotę był świadkiem kolejnego wydarzenia, które jednych wtrąciło w zadumę, innych pozytywnie wytrąciło z równowagi. Ed Sheeran uzbrojony jedynie w gitarę, bez zespołu, tancerzy, miażdżących zmysły efektów wizualnych, fajerwerków doprowadził do radosnego szaleństwa tysiące fanek i fanów – ich piskiem można było wczoraj ciąć szkło.

Pisk był zresztą nieodłączną składową koncertu. Ed Sheeran uśmiecha się i mówi coś zabawnego: pisk. Ed Sheeran zaczynać grać przebój: pisk. Ed Sheeran bierze łyk wody: pisk. Bez litości dla swoich gardeł i uszu pozostałych zgromadzonych na Narodowym. Ale to imponujące oddanie fanów, solidnie podparte całkowitą znajomością tekstów, było wczoraj częścią składową całego show
Trzeba oczywiście do tego dodać też biało-czerwoną świetlistą flagę, która rozbłysła podczas piosenki „Perfect” oraz przypominające zmasowany atak świetlików świętojańskich regularne odpalanie światełek w telefonach komórkowych.
Chłopaki i supertatusiowie
Artysta nie kokietuje swojej publiczności, ale ją zabawia. Wie, jak z nią rozmawiać. Nie mówi po polsku, ale na zakończenie występu zakłada koszulkę piłkarskiej reprezentacji.
To, co robi, wydaje się naturalne, niewymuszone. Znajduje nawet kilka ciepłych słów, dla 2 proc. swojej koncertowej publiczności, która, jak twierdzi, przyszła tu nie dla niego czy jego muzyki, ale wyłącznie dla kogoś, kogo kocha – czyli chłopaków, którzy wybrali się z dziewczynami, supertatusiów pilnujących pociech. A potem dodał, że ci ostatni są mu szczególnie bliscy, bo jego ojciec też był supertatusiem i zabierał go na pierwsze koncerty.

Muzycznie, wczorajszy koncert przypominał składankę przebojów z naciskiem na ostatnią płytę „÷”. Były więc m.in. pełna rozmachu, emocjonalnie intensywna „You Need Me, I Don’t Need You” z pierwszej płyty „+”, romantycznie zwiewna ballada „Thinking out Loud” z albumu „x” czy podbite karaibskim rytmem „Shape Of You”, grane na irlandzką nutę "Galway Girl" i opowiadające o miłości jego dziadków "Nancy Mulligan" z płyty „÷”. Początkowym nutom każdej prawie kompozycji towarzyszyła wrzawa – przypominało to program „Jaka to melodia”, tylko tyle, że w grze brało udział tysiące fanów.
Zaśpiewajcie ze mną, jeśli znacie tekst. A jeśli nie znacie, to chyba jesteście na złym koncercie - zażartował przed wykonaniem jednego ze swoich największych przebojów - "Thinking Out Loud"
Ktoś kiedyś zauważył, że zespoły, które grają w barach i małych klubach, starają się wyczarować atmosferę, jakby grały na stadionie. Tymczasem występujący na stadionach Sheeran stara się stworzyć intymny klimat klubowy. Wczoraj mu się to udało, mimo pisku publiczności i nawet wbrew akustyce Narodowego jak w studni.
W niedzielę powtórka, koncertami w Warszawie Sheeran zakończy europejską część swojej trasy, przed nim jeszcze tylko Kanada, Stany i Południowa Afryka. A gdy ta dobiegnie końca i 27 marca 2019 roku wybrzmią bisy w Kapsztadzie, artysta będzie mógł pochwalić się, że podczas całej trasy jego występy obejrzało prawie 3 miliony fanów.
Kiedy wróci do Polski z następną płytą, wyprzeda Narodowy trzykrotnie?