Projektowanie z myślą o roślinach i zwierzętach [ROZMOWA]
Smycz egalitarnie łącząca psa z człowiekiem, czy galeria dla mrówek - we wrocławskiej galerii Dizajn otwierana jest wystawa "Zoepolis. Dizajn dla roślin i zwierząt". Wernisaż w piątek 17 listopada o godz. 19. Rozmowa z kuratorkami wystawy

Agata Saraczyńska – Czy projektowanie dla roślin i zwierząt ma stać w opozycji do projektowania dla człowieka?
Monika Rosińska, Agata Szydłowska: – Wystawa „Zoepolis. Dizajn dla roślin i zwierząt” nie jest zbudowana na opozycji. Wychodzimy z założenia, że stworzenie lub przynajmniej pomyślenie wspólnoty międzygatunkowej jest możliwe. Pokazywane projekty mają być swego rodzaju łącznikami, mediatorami między człowiekiem a innymi gatunkami. Mają stwarzać wspólną przestrzeń porozumienia, ale także zaspokajania potrzeb i tworzenia poczucia bezpieczeństwa zarówno dla ludzi, jak i nie-ludzi. Projektowanie dla roślin i zwierząt nie wyklucza więc projektowania dla człowieka. Dobrym przykładem jest praca architekta, Macieja Siudy, który podjął się przepisania i uzupełnienia ustawy na temat budownictwa mieszkalnego tak, by uwzględnić w niej dobrostan innych gatunków. Podopisywał m. in. wytyczne dotyczące oświetlenia dla roślin doniczkowych, czy obowiązkowe poidełka dla ptaków. Czyli wciąż budujemy domy, ponieważ my jako ludzie potrzebujemy tego rodzaju schronienia, lecz domy te służą nie tylko nam, lecz także innym organizmom zamieszkującym razem z nami w miastach.

Czy ta zmiana perspektywy może zmienić design?
– Fundamentem naszego myślenia o budownictwie była od setek lat figura tzw. człowieka witruwiańskiego, który został zobrazowany na słynnym rysunku Leonarda da Vinci przedstawiającym mężczyznę wpisanego w okrąg i kwadrat. Witruwisz był teoretykiem architektury ze starożytnego Rzymu. Twierdził on, że wszelkie budownictwo powinno być tworzone na podstawie miary zdjętej z człowieka, oczywiście białego mężczyzny. Leonardo da Vinci zinterpretował tę teorię wpisując tego człowieka w figury geometryczne, co miałoby świadczyć o tym, że proporcje homo sapiens są uniwersalne i idealne. W kolejnych wiekach teorie architektury i projektowania także były tworzone w oparciu o miarę zdjętą z białego, dorosłego mężczyzny. Zakwestionowanie tego modelu, które zresztą dokonuje się nie tylko w ramach myślenia o dizajnie, lecz szerzej, w ramach teorii feministycznych i posthumanistycznych, pozwala nam zwrócić uwagę na: kobiety, dzieci, osoby, które nie są białe, wreszcie – gatunki zwierząt i roślin, które zamieszkują te same przestrzenie, co my.
Czym różni się Zoopolis od Zeopolis?
– Zoopolis to radykalna polityczna koncepcja praw zwierząt sformułowana przez Willa Kymlickę i Sue Donaldson w książce pod tym samym tytułem. Dzielą oni zwierzęta nie-ludzkie na trzy grupy. Pierwsza grupa to tzw. suwereni, których potocznie nazywamy dzikimi zwierzętami. W ich najlepiej pojętym interesie leży trzymanie się z dala od człowieka, więc należy je zostawić w spokoju. Druga grupa to zwierzęta żyjące obok człowieka, ale samodzielne, tak zwani rezydenci, takie jak gołębie, czy szczury. Trzecią grupę stanowią zwierzęta udomowione – nie tylko nasi pupile, lecz wszelkie gatunki, które hoduje człowiek. Za nie wszystkie powinniśmy być odpowiedzialni i to one powinny dostać prawa obywatelskie, ponieważ żyją razem z nami i są z człowiekiem nierozerwalnie złączone. Co ważne, Donaldson i Kymlicka podkreślają istotność nie tylko praw negatywnych (takich jak prawo do niecierpienia, czy do niebycia zabitymi), lecz także praw pozytywnych, takich jak godne życie, czy bezpieczeństwo. Zoepolis to z kolei nasz neologizm, zainspirowany oczywiście koncepcją zoopolis. Odnoszące się do zwierząt „zoo” zastąpiłyśmy greckim terminem „zoe”, który odnosi się do nagiego życia, życia jako takiego, pojmowanego jako energia witalna, pozbawionego granic pomiędzy osobnikami i gatunkami. Dzięki temu zabiegowi znacznie poszerzyłyśmy to pojęcie i objęłyśmy nim wszelkie żyjące istoty, nie tylko zwierzęta.
Czy nie-ludzkie projektowanie, czyli nastawione na potrzeby także innych czujących istot, może poprawić świat?
To jest pytanie o to, czy dizajn w ogóle może poprawić świat. W jakimś sensie oczywiście tak: żyje nam się lepiej jeśli mamy wygodne mieszkania i dostosowane dla np. osób niepełnosprawnych przestrzenie i przedmioty. Mamy też nurt dizajnu społecznego spod znaku Victora Papanka, którego celem jest tworzenie lepszych warunków życia dla osób, które nie przynależą do bogatego centrum Północy, a także działania w obrębie projektowania uniwersalnego w ramach których promuje się równy i nieograniczony dostęp wszystkich użytkowników do produktów i usług. Jednak nie przypisywałybyśmy projektowaniu aż tak wielkiej wagi. A przynajmniej, naszym zdaniem, bez odpowiednich zmian na poziomie polityki i świadomości ludzi, niewiele da się zmienić. Chociaż oczywiście jesteśmy świadome tego, że naszą wystawą wpisujemy się w szerszą dyskusję i ruch działań na temat upodmiotowienia innych istot, w tym czujących zwierząt. Dizajn tym samym jest jednym z elementów życia społecznego i polityki, który może przysłużyć się zmianie na lepsze.
Jakie projekty zobaczymy na wystawie?
Wystawa obejmuje dosyć szerokie spektrum projektowania: od architektury, projektowania zieleni, przez odzież, produkt po grafikę i działania kojarzące się bardziej ze sztukami wizualnymi. Na poziomie koncepcyjnym możemy wyróżnić trzy podejścia. Postawę krytyczną, polegającą na komentarzu dotyczącym istniejących relacji między ludzkimi a nie-ludzkimi zwierzętami prezentuje Bartosz Mucha, który stworzył obiekt komentujący praktyki zostawiania psów pod sklepami. W ramach podejścia spekulatywnego, polegającego na tworzeniu ficyjnych obiektów, pozytywnych propozycji polepszenia relacji ludzko-nie-ludzkich znajduje się chociażby wspomniana praca Macieja Siudy lub specjalna smycz stworzona przez markę odzieżową Nenukko, która ma służyć stworzeniu bardziej egalitarnej relacji między człowiekiem a psem. Natomiast projektanci graficzni, studio Fontarte, a także Michał Szota podjęli się bardziej ogólnej refleksji na temat koncepcji zoepolis, którą postanowili zaprezentować – odpowiednio – w formie kolaży oraz instalacji interaktywnej. Warto też wspomnieć o tym, że jedną z równorzędnych prac na wystawie jest jej identyfikacja wizualna stworzona przez Małgorzatę Gurowską, która wzięła na warsztat temat mikroorganizmów i naszej relacji z najmniejszymi formami życia.
Jak zostali wyłonieni artyści i ich prace do pokazania we Wrocławiu?
– Wszystkie prace oprócz dwóch realizacji Fontarte, „Galerii sztuki dla mrówek” oraz „Polskich lasów”, zostały stworzone specjalnie na tę wystawę. Zależało nam przede wszystkim na objęciu jak najszerszego zakresu praktyk projektowych, chciałyśmy żeby pojawiła się architektura, produkt, odzież, grafika. Ważne dla nas było także, żeby integralną rolę w wystawie grała jej scenografia, którą stworzyły projektantki ze studia Pigalopus, oraz wspomniana oprawa graficzna Małgorzaty Gurowskiej.
Galeria Dizajn BWA Wrocław, ul. Świdnicka 2-4