Słowa jako instrukcja obsługi bólu. Ten Typ Mes mówi, co jest grane jesienią
Tytuł tego felietonu jest jednocześnie tematem panelu dyskusyjnego, w którym wezmę udział. Spotkania na Targach Muzycznych Co Jest Grane 24 od lat gwarantują ciekawe dyskusje, więc zaproszony nie wahałem się ani chwili. No ale do rzeczy, co z tymi literkami i bólem?

Słowa, zarówno wielkich tekściarzy, jak i niszowych legend podziemia, pomagały mi w życiu wielokrotnie. Pierwsze wspomnienie to „Nie ma jak u mamy” Wojciecha Młynarskiego.
Jako najmłodszy z trójki rodzeństwa mierzyłem się z typowymi paranojami, że na pewno jestem maminsynkiem. Gdzie się zaczyna maminsynkowatość, a kończy mocne przywiązanie do najbliższej osoby na Ziemi? I oto wielki kozak, prawdziwy mężczyzna z błyskiem w oku, sam Wojciech Młynarski śpiewa, że to normalne. Że matka to podstawa dla niego i dla milionów innych gości. Idąc za powyższym przykładem, funkcję piosenki kojącej (tak ją skategoryzujmy na potrzebę tematu) skondensowałbym do frazy „ktoś jeszcze tak ma”. I to wystarczy. To bardzo pomocne, szczególnie w młodym wieku, kiedy to własne dziwactwa nie wydają się ciekawym wyróżnikiem czy modną ekstrawagancją. Jawią się jako przykry defekt. Wymienię jeszcze jedną postać i chciałbym, byście Państwo ją zapamiętali. Jest to figura, która sunie po mojej osobistej orbicie Mistrzów Wszech Czasów obok Osieckiej, Młynarskiego, Łony czy Koterskiego. To raper z Teksasu, Devin The Dude. A mentalna mina, którą precyzyjnie rozbroił w swoich utworach, to powszechny ból codzienności.
Pianohooligan: "Nie chcę myśleć, że gram tylko jazz, bo wtedy nigdy się z tego stylu nie wyzwolę"
Ten wyjątkowy twórca na swojej pierwszej płycie opisywał sytuacje, których nie wypadało ruszać (na pewno w hip hopie). Pewien song rozpoczyna opis przygotowania do masturbacji; Devin już rozpina pasek i zajmuje wygodną pozycję, ale nagle dzwoni jego kumpel. Oto dwie dziewczyny są chętne na imprezę i zapowiada się wspaniały wieczór. Raper porzuca pomysł samozadowolenia, ale wkrótce ma okazać się, że „dziewczynom” bliżej do matek dwóch chłopaków. Atrakcyjna oferta trafia rykoszetem napaleńców. Słyszeliście przed 1998 rokiem coś podobnego? Reszta historii na płycie „The Dude”. Naprawdę chciałbym być w sytuacji większości czytelników i móc na świeżo wgryźć się w ten album, jak osa w słoik dżemu.

Devin Copeland, niespiesznie rapujący i cudownie śpiewający MC z Houston, ma takich spostrzeżeń tuziny. Zasłużenie zyskał miano ulubionego rapera Twojego ulubionego rapera. Nikt bowiem nie koił tak jak on. Samochód się zepsuł i zamiast imponować dziewczynie, zmusza parę do pchania dwóch ton żelastwa. Kolega wyszedł z więzienia i planuje obrobić lokalnego dilera – jak wytłumaczyć mu, że dość już pakowania się w kłopoty? Niby są to filmowe historie z czarnych dzielnic USA, ale tak naprawdę odsłaniają ludzką stronę artysty stojącego na scenie w blasku; wszak jemu też mnóstwo rzeczy zwyczajnie nie wychodzi. Jego życie też bywa pełne absurdów. Jeśli jeszcze można te, w sumie rozczarowujące, obserwacje zanucić – czegóż chcieć więcej od tekściarza? Obsługa bólu w tekście bywa też mniej złożona. Geniusz Devina uwidacznia się w scenariuszowej narracji i poczuciu humoru. Czasem wystarczy dany problem nazwać, opisać z detalami i wypluć w kierunku mikrofonu. Osobiste smuty, które nie dawały spokoju, zdarzało mi się po prostu opisać bez owijania – że ojciec nas olał albo dziewczyna mnie zlekceważyła. I już. Tysiące ludzi rapuje to równo ze mną, choć to nie ich Stary ani nie ich panna. Warunkiem, który zwiększa prawdopodobieństwo, że koi się czyjś inny jeszcze ból niż osobisty, jest absolutny brak autocenzury i szybkie zarejestrowanie piosenki. Jeśli minie zbyt wiele dni od napisania takiego terapeutycznego numeru – energia może umknąć, a litery zdać się po prostu kolejnym wydrukiem na kartce zamiast reportażem z wewnętrznej wojny domowej.
Reprezentuję frakcję dosłowności, bo bardzo nie lubię wysłuchać piosenki raz, drugi, piąty i ciągle zastanawiać się „o co chodzi wokaliście”.
Mam duże wymagania wobec wrażliwców, którzy wychodzą na scenę – oczekuję od nich choć częściowej odsłony.
Rozumiem, że mogą mieć lepszy/spokojniejszy okres w życiu, ale jeśli przez ostatnie trzy płyty pławią się w ogółach i banałach, to tracę zainteresowanie. Dlaczego do mnie mówisz? Co chcesz powiedzieć? Skierowanie się do wewnątrz i nazwanie rzeczy po imieniu to tylko jeden z dziesiątków tropów, które mogą dodać gardłu osobowość. Ale to już temat na inny panel.
Do zobaczenia w Pałacu Kultury w najbliższą sobotę oraz niedzielę.
Panel „Słowa jak instrukcja obsługi bólu”, sobota 14.45, Sala Mikołajskiej w Pałacu Kultury. Goście: Ten Typ Mes (muzyk), Eldo (muzyk), dr Magdalena Nowicka (Uniwersytet SWPS). Prowadzenie Andrzej Cała (Vice). Wstęp wolny.
Europejskie Targi Muzyczne Co Jest Grane 24 to trzydniowa impreza: koncerty, panele dyskusyjne, spotkania z artystami, projekcje filmów muzycznych, atrakcje dla dzieci. Odbędzie się 10-12 listopada w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie