Queen i Adam Lambert w Atlas Arenie. Wielkie emocje i wyjątkowy gość
Zespół Queen z Adamem Lambertem zagrali w poniedziałkowy wieczór w Atlas Arenie. Wypełniona do ostatniego miejsca hala, momentami trzęsła się w posadach.
Całe wydarzenie przygotowano z niezwykłym rozmachem. Wrażenie robiła nie tylko oryginalna scena w kształcie gitary Briana Maya z 1960 roku z 30-metrowym wybiegiem, ale też efekty laserowe i wizualne. Wyjątkowa konstrukcja pozwoliła m.in. wynieść Briana Maya na specjalne podwyższenie, z którego skorzystał podczas imponującej gitarowej solówki pod koniec koncertu.
Adam Lambert i Freddie Mercury
Zespół Queen od pięciu lat koncertuje z Adamem Lambertem, w miejsce tragicznie zmarłego Freddiego Mercury'ego. I choć Lambert podkreśla, że nie ma zamiaru imitować Mercury'ego i sam jest jego wielkim fanem, trudno odmówić mu charyzmy i silnej osobowości, która cechowała także legendarnego wokalistę Queen.
Queen w Atlas Arenie. Koncert od A do Z
Koncert w Atlas Arenie nie był jednak starciem gigantów, a idealną symbiozą pomiędzy legendą i nowoczesnością. Adam Lambert nie zagarnął całego show dla siebie oddając hołd i należyte miejsce muzykom Queen. A ci nie zapomnieli jak brylować na scenie.

Wzruszony Brian May
Jednym z najbardziej wzruszających momentów poniedziałkowego koncertu było solowe wykonanie "Love of my love" przez Briana Maya. Muzyk wykonał balladę siedząc na krześle na końcu wybiegu, otoczony światłami z tysięcy telefonów komórkowych. Pod koniec piosenki na telebimie za plecami Maya pojawił się... Freddie Mercury i dokończył utwór, a May ukradkiem otarł spływającą mu po policzku łzę.

Największe przeboje Queen
Podczas ponaddwugodzinnego koncertu, Queen zagrali zarówno wielkie hity, jak i nieco bardziej zapomniane przeboje. Publiczność nie żałowała gardeł, śpiewając razem z nimi m.in. "Another one bites the dust", "Fat bottomed girls", "Don't stop me now", czy "I want it all". Podczas energetycznego "Bicycle Race" Adam Lambert jeździł po scenie, jakżeby inaczej, różowym rowerem i rzucał w tłum kwiaty z zaczepionego na kierownicy, koszyka. Swój moment miał też perkusista Roger Taylor, który zaśpiewał "I'm in love with my car". W czasie "Who wants to live forever" nad głowami publiczności zgromadzonej w Atlas Arenie, krzyżowały się bajecznie kolorowe wiązki laserów tworząc niezwykły spektakl wizualny.
Muzycy wezwani na bis zagrali jeszcze "We will rock you", od którego zatrzęsła się posadzka Atlas Areny, i "We are the chamipons". Koncert zakończyło, jakże wieloznaczne w tym kontekście, "God save the queen".

Łódzki koncert w Atlas Arenie, był czwartym występem w Polsce Queen z Adamem Lambertem. W tym składzie muzycy grali już w Krakowie, Wrocławiu i Oświęcimiu.