Uzależnieni od chaczapuri. Przegląd gruzińskich i ormiańskich piekarni
Chrupiące szoti, miękkie lawasze i pachnące placki z serem kozim. Warszawa zachwyca się gruzińskim i ormiańskim pieczywem, a w mieście otwierają się piekarnie jak na Kaukazie.
IMEDI, UL. WOLSKA 89
Zapach świeżo upieczonego chleba czuć już z ulicy. Dochodzi z piekarni gruzińskiej Imedi, która od trzech miesięcy działa na Woli.

W środku na drewnianych półkach stygną okrągłe i podłużne bochenki. Sercem piekarni jest, oczywiście, charakterystyczny gliniano-ceglany piec tone. Wygląda jak duża beczka. Gruziński piekarz co chwilę nachyla się i wrzuca do środka kawałki ciasta, które przyklejają się do gorących ścianek.

Tak właśnie piecze się m.in. szoti, podłużny biały chleb zwężający się ku obu końcom, chrupiący z zewnątrz i puszysty w środku.
– Uzależniający! – komentuje klientka stojąca w kolejce. – Ale moglibyście robić też z ciemnej mąki.
– Możemy się dogadać. Jeden pan przynosi nam mąkę orkiszową i pieczemy specjalnie dla niego – uśmiecha się pani zza lady. To właścicielka piekarni – Natalia Staroń-Museliani. – Mój mąż jest Gruzinem. Ma w rodzinie dobrego piekarza, który przyjechał specjalnie do Polski – opowiada. – Ruch mamy cały czas. Chcemy otworzyć kolejne piekarnie.

Oprócz szoti i lawasza (4 zł) w Imedi dostaniemy też drożdżowe placki z lśniącą skórką i farszem: chaczapuri z kozim lub krowim serem (12 zł); kupdari z wołowiną lub wieprzowiną (11 zł) czy lobiani z fasolą (6 zł).
Smaki świata - sprawdź, co wiesz o tych potrawach!
PIEKARNIA KAUKASKA, AL. JANA PAWŁA II 11
Trzy miesiące temu otworzyła się też piekarnia kaukaska. Za ladą Haik Karapetian, student zarządzania i inżynierii produkcyjnej na Politechnice Warszawskiej.
– Polacy jeżdżą do Gruzji i podoba im się to jedzenie – stwierdza. Haik urodził się w Olsztynie, ale jego rodzina pochodzi z Armenii. Piekarnia to interes rodzinny. Beczkowaty piec nazywa się trochę inaczej niż w Gruzji – tondir – ale wygląda podobnie.
Po przekąski wpadają tu pracownicy okolicznych biur. Mają do wyboru imeruli (9 zł) i megruli (10 zł), czyli placki z serem, ziemniaki w cieście (6 zł) i chaczapuri adżarskie – prawdziwy specjał w kształcie łódek wypełnionych jajkiem, na które trzeba czekać 15 minut, bo żeby były smaczne, muszą być podane od razu po upieczeniu (19 zł). Są też minipączki (12 zł/porcja), które tak naprawdę nazywają się piszki i pochodzą z Rosji, ale na Kaukazie też są bardzo popularne. W smaku są trochę podobne do pączków. Jest też chleb szoti (4 zł).
Bądź na bieżąco - nowe knajpki w Warszawie
SZOTI, UL. SUROWIECKIEGO 10
Gruzińska piekarnia na Ursynowie mieści się w pawilonie przy bazarku przy ul. Surowieckiego. Jak sama nazwa wskazuje, króluje tu podłużny chleb szoti. Mały kosztuje 3 zł, duży – 5 zł. Jak zachwala gruziński piekarz, ich piec tone to oryginalny gruziński wyrób z gliny, a nie z cegieł.
PIEKARNIA ORMIAŃSKO-GRUZIŃSKA MARUKYAN, CENTRUM HANDLOWE SZEMBEKA, AL. ZAMIENIECKA 80
Piekarnia mieści się na patio Centrum Handlowego Szembeka, tuż przy bazarze. Po ciepłe wypieki z pieca tone, oczywiście, trzeba odstać w kolejce. W tym czasie możemy podziwiać piekarzy, którzy wyrabiają ręcznie ciasto, a potem na moment nurkują w rozgrzanym piecu. Specjalnością tej piekarni jest okrągły chleb puri (3 zł), ale kupimy tu też chaczapuri z różnym nadzieniem (8 zł), a także croissanty na słodko z m.in. gruszką, jabłkiem lub wiśniami (5 zł). To miejsce jest filią ormiańsko-gruzińskiej piekarni z Ożarowa Mazowieckiego prowadzonej przez rodzinę państwa Marukyan.
TIFLISI, UL. LUCERNY 79
Ta gruzińska piekarnia od roku działa w Wawrze, a oprócz tradycyjnego chleba (3 zł) i placków chaczapuri z różnymi nadzieniami (10 zł) można tu kupić również inne gruzińskie przysmaki, jak np. kołduny chinkali.
Gdzie na sushi, ramen i kimchi. Nowe miejsca z kuchnią azjatycką [PRZEGLĄD]