Festiwal Co Jest Grane 24. Maria Peszek i Smolik z Platynowymi Płytami i Dr Misio ze skręconą nogą
Krzyczące tłumy na koncercie Marii Peszek, fantastyczny występ Smolika i Keva Foxa, publiczność śpiewająca z Łąki Łan, Platynowe Płyty, autografy od wszystkich artystów i "Sztuka kochania" z Magdaleną Boczarską. Tak wyglądał drugi dzień festiwalu Co Jest Grane 24
Na dwudniowy festiwal Co Jest Grane 24 przyszło kilka tysięcy osób. Impreza odbyła się na terenie Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Były koncerty na dwóch scenach, spotkania z artystami w newsroomie Co Jest Grane 24, atrakcje dla dzieci, mnóstwo jedzenia z popularnych warszawskich foodtrucków i muzyczne filmy dystrybutora Gutek Film.
Dr Misio na start
Grający pierwszy niedzielny koncert na festiwalu frontman zespołu Dr Misio Arkadiusz Jakubik nie miał łatwego zadania, bo tydzień temu skręcił sobie nogę. Pomimo tego, energia z jaką Dr Misio rozpoczął koncert, utrzymała się do końca występu, a zgromadzona na dziedzińcu Zamku Ujazdowskiego publiczność dała się porwać od pierwszych sekund. Zespół zagrał swoje największe hity, takie jak „Mentolowe papierosy” czy „Dziewczyny”, a także kawałki z najnowszej płyty „Zmartwychwstaniemy”, która ukazała się przed miesiącem.

Łąki Łan i ich funk
W tym samym czasie zupełnie inna energia panowała na Scenie Co Jest Grane 24 pod patronatem ZAIKS. Łąkowy funk zaproponował Łąki Łan, który granie rozpoczął o 15.30. Siedmioosobowy zespół nie zawiódł, serwując godzinne taneczne szaleństwo, od którego kłęby kurzu i pyłu unosiły się nad publicznością.

Sorry Boys zabierają w swój świat
- Taki piękny dzień, mamy nadzieję, że uczynimy go jeszcze trochę piękniejszym – przywitała się z publicznością Bela Komoszyńska, wokalistka Sorry Boys. Nadzieje zostały spełnione: grupa promująca swój najnowszy album „Roma” zabrała odbiorców w swój świat z pogranicza songwriterskiego popu i folku.

Smolik, Kev Fox i The Beatles
Fani melancholijnego głosu Keva Foxa i kompozytorskich zdolności Andrzeja Smolika o godz. 17.15 zgromadzili się licznie. Polsko-brytyjski duet zaprezentował nie tylko swoje utwory, ale także kilka klimatycznych coverów – "Come Together" Beatlesów czy "Wicked Game" Chrisa Isaacka.

Po koncercie Smolik i Kev Fox odebrali Platynową Płytę za swój pierwszy wspólny album.
Eteryczny świat Mary Komasy

Mary Komasa, która na Scenę na dziedzińcu weszła o godz. 18.30 zaprezentowała miks swoich największych przebojów i nowych kompozycji, zabierając widzów w podróż do swojego eterycznego świata.
Na scenie pod patronatem Wysokich Obcasów na dziedzińcu Zamku Ujazdowskiego wystąpiły też Domowe Melodie.
Maria Peszek i Platynowa Płyta
Z ostrym rockowym zacięciem weszła na scenę Maria Peszek, która śpiewała swoje zaangażowane songi wspólnie z fanami. Oblegany przez tłumy koncert zakończył się wręczeniem Platynowej Płyty dla artystki za album „Karabin”. Podczas koncertu nie zabrakło kawałków z poprzednich płyt. Na bis Maria Peszek wykonała swój najstarszy hit "Moje Miasto".

Siedem dni z grupą Voo Voo
Nie mogło być bardziej sentymentalnego pożegnania sceny Co Jest Grane 24 niż koncert zespołu Voo Voo. Zmierzch, delikatne, przygaszone światło sceniczne i wyciszający się po hucznym koncercie Marii Peszek gwar. W takiej scenerii artyści zabrali publiczność w podróż przez siedem dni tygodnia.

Zgodnie z kolejnością utworów obecnych na najnowszych albumie „7” grupa zaczęła od „Środy”. I tak od rozleniwionego "Czwartku" ujęła w słowa i melodie "Piątek", "Sobotę", "Niedzielę", "Poniedziałek" i najbardziej żywiołowy wtorek. - Teraz mam czad wewnętrzny, skryty, ale jakże potężny – skomentował grany materiał Wojciech Waglewski.
„Nie jest mi źle, jest raczej błogo” – śpiewał w niedzielny wieczór Wojciech Waglewski. Po symbolicznym tygodniu z grupą Voo Voo, wszystkim zmierzającym skoro świt do pracy poniedziałek z pewnością upłynie w spokojniejszej atmosferze.
Ten Typ Mes rapuje i tańczy
Choć Wojciech Waglewski pożegnał się z uczestnikami festiwalu utworem "Wtorek", gdzie śpiewa "Pora drzemać", na drzemkę podczas koncertu Tego Typa Mesa nikt nie miał ochoty.

Tradycyjnie, emocji i pozytywnej energii na koncercie Tego Typa Mesa nie brakowało. Razem z raperem publiczność mogła odśpiewać (i odtańczyć) numery z najnowszego albumu "Ała", m.in. utwór "Nieiskotne" (- Warto otworzyć serca, uszy, głowy - zachęcał do wspólnego rapowania Ten Typ Mes) czy "Jak nikt", do którego tekst napisał Kortez, Artysta wspominał też materiał z poprzednich albumów. - To utwór dla tych, którzy nigdzie nie wychodzą - śmiał się raper intonując "Otwarcie" z albumu "Kandydaci na Szaleńców" (2011). Artyście towarzyszyli Kinga Miśkiewicz oraz Łukasz Stasiak.
W trakcie koncertu raperowi została wręczona złota płyta. Oklaskom i wiwatom nie było końca (wśród publiczności świetnie bawiła się m.in. Natalia Nykiel). Występ Tego Typa Mesa na Scenie na Dziedzińcu zakończył koncerty drugiej edycji festiwalu Co Jest Grane 24.
Magnetyczna Krystyna Janda jako "Danuta W."
Ale całkiem nasz festiwal zamykała Krystyna Janda. Przez dwie godziny ze sceny Co Jest Grane 24 mówiła tekst, który dziś brzmi bardzo aktualnie. Był to monodram "Danuta W.", którego scenariusz powstał w oparciu o książkę Danuty Wałęsy "Marzenia i tajemnice". To opowieść z życia żony Lecha Wałęsy.

To wspomnienia podniosłe i zabawne, wzruszające i przerażające, o tym, jak się poznali w kiosku z kwiatami, w którym pracowała, o dzieciach, porodach, swojej samotności, kiedy mąż zajmował się działalnością opozycyjną, o strajkach, przesłuchaniach, aresztowaniach. O ubekach chodzących za nimi krok w krok, o podsłuchach, o tym, jak ich mieszkanie stało się biurem Solidarności, o tym, jak odbierała nagrodę Nobla i o swoich spotkaniach z Janem Pawłem II. A wreszcie o tym, jak została pierwszą damą. I oczywiście o Lechu Wałęsie.
W tle na ekranie wyświetlały się archiwalne zdjęcia i filmy. Można było m.in. zobaczyć nagranie z przemówienia Danuty Wałęsy podczas odbierania Nagrody Nobla, a kiedy na filmie rozległy się brawa, do oklasków dołączyła się festiwalowa publiczność. Z kolei kiedy padły słowa o śmierci górników w kopalni Wujek, ekran zrobił się cały czarny i zapadła cisza. Podczas całego spektaklu Krystyna Janda ugniatała ciasto i kroiła jabłka na szarlotkę, bo to jest ciasto, które Danuta Wałęsa zwykle piekła w sobotę.
W newsroomie CJG24 - gitara dla Jacka Kurskiego od Dr. Misia
Pierwszym gościem newsroomu CJG 24 był nieco spóźniony Arkadiusz Jakubik z zespołem Dr Misio. Na początku rozmowy z Tomkiem Kowalewiczem Arkadiusz Jakubik zdradził, że zwichnął nogę schodząc ze sceny po koncercie na gdańskich juwenaliach.
Zespół wspomniał też, że w czasie meczu Polska - Rumunia, który oglądali na stadionie we Wrocławiu założyli klub kibica. Po meczu panowie w krótkich spodenkach udali się do wesołego miasteczka, gdzie ścigali się na bumperach, co uznają za jedno z najlepszych wydarzeń w historii zespołu. Członkowie Dr. Misia stwierdzili też, że brak występu na Festiwalu w Opolu był dla nich sukcesem, bo znajomi i tak dzwonią z gratulacjami za wygranie konkursu debiutów. W ramach podziękowania grupa zamierz kupić Jackowi Kurskiemu gitarę akustyczną.

A jeśli chodzi o hejterów, to zespół ma na nich sposób. - Trzeba pokochać swojego hejtera. Zaadoptować go i przytulić - radził Arkadiusz Jakubik.
Dr Misio zachęcał też do odwiedzenia festiwalu Woodstock, na którym wystąpi wspominając swój koncert sprzed czterech lat. - Takie koncerty zdarzają się raz w życiu. Zagra się koncert na Woodstocku, a potem można już umierać - mówił Jakubik
Aktor opowiedział również o swoim pierwszym występie, kiedy na scenę wyciągnął go Tymon Tymański, a panowie odśpiewali piosenkę "Bo my jesteśmy rocknrollowcami".
Łąki Łan szanują przyrodę
W imieniu zespołu Łąki Łan z Martą Gruszecką rozmawiał Paprodziad. Muzyk zdradził, że w zespole miłość do przyrody i muzyki są nierozłączne. - Wszystko zaczęło się, kiedy się poznaliśmy i robiliśmy ogniska na łanach czyli łąkach pod Warszawą, tam gdzie teraz stoi Reaktor Opatrzności - żartował Paprodziad.

W rozmowie nie zabrakło też wątku ekologicznego i kwestii Puszczy Białowieskiej.- Staram się szukać światełka w tej sytuacji. Korzyść jest taka, że w końca naprawdę zaczynamy zauważać jak ważną częścią naszego życia jest przyroda. Może te drzewa są składane w ofierze, żebyśmy zaczęli je darzyć szacunkiem - mówił muzyk
Paprodziad zaprosił też publiczność na festiwal Kazimiernikejszyn, na którym wystąpi dwukrotnie z "Dziadami Kazimierskimi" i "Łąki Łan". Na koniec muzyk opowiedział anegdotę o tym, jak na pierwszych koncertach Łąki Łan jako gadżet sprzedawał czosnek pochodzący z plantacji jego i jego żony.
Rodzinna atmosfera Sorry Boys
W rozmowie z Tomkiem Kowalewiczem zespół Sorry Boys reprezentowała wokalistka Iza Komoszyńska i gitarzysta Tomek Dąbrowski. Iza nawiązała do rodzinnej atmosfery pasującej w zespole mówiąc - Wszyscy się sobą opiekujemy. W zespole panuje rodzinna atmosfera. Znamy się tyle lata, że ta czułość i opiekuńczość jest naturalna

Muzycy zdradzili też, że z praca nad płytą "Roma" zostało wiele niewykorzystanych piosenek, które zespół nadal odsłuchuje i nie wyklucza, że jeszcze coś z nimi - Od wydania płyty minęło pół roku, ale czujemy jakby to było wczoraj. Pewnie dlatego, że jest w naszej najdłuższej trasie koncertowej - mówił Tomek Dąbrowski
Iza i Tomek nawiązali też do kryzysu twórczego, który powstał w trakcie prac nad płytą "Roma" - Cały czas szukamy swojego miejsca. Kryzys twórcze są potrzebne. Czasem pozwala się zastanowić czy idzie się dobrym tropem. - mówił Dąbrowski
Iza Komoszyńska wspomniała też kasetę Sinead O’Connor, którą zapragnęła posiadać jako 6-latka - To była Sinead O’Connor z czasów, gdy podarła zdjęcie papieża. Rodzice jednak zgodzili się mi ją kupić i później słuchałam jej wiele razy - wspomniała wokalistka.
Spotkanie Magdaleny Boczarskiej wokół "Sztuki kochania"
O "Sztuce Kochania" z dziennikarzem Piotrem Guszkowskim dyskutowali Magdalena Boczarska odtwórczyni roli Michaliny Wisłockiej, dr Karol Jachymek kulturoznawca i filmoznawca z SWPS i dr Robert Kowalczyk seksuolog z SWPS.
Na początku aktorka zdradziła, że "Sztuka kochania" powstała po to, by przybliżyć postać Michaliny Wisłockiej, ale też po to, żebyśmy umieli bez wstydu i zahamowań rozmawiać o seksie z bliską osobą.

Dr Robert Kowalczyk dodał, że o seksie dużo wiemy, ale nie rozmawiamy w parach. - Jesteśmy jednym z najbardziej zadowolonych ze swojego seksu narodów. A jeśli zejdziemy do poziomu wiedzy to jest średnio - dodał Kowalczyk
Magdalena Boczarska przypomniała, że książka Michaliny Wisłockiej była pisana w zupełnie innych czasach i dlatego może nam się wydawać nieaktualna - Ta książka była czymś nieprawdopodobnym w tamtych czasach. Nowa wersja jest wzbogacona o artykuły współczesnych seksuologów. "Sztukę kochania" teraz czyta się jako książkę, która czasem wzruszy, czasem rozśmieszy. Jest świadectwem czasów, których już nie ma - mówiła aktorka.
Dr Kowalczyk dodał, ze "Sztukę kochania" można czytać jako książkę o emancypacji i przypomniał, że prawa kobiet nie są dane raz na zawsze, a historia wielu krajów pokazuje jak bardzo szybko można się uwstecznić.
W rozmowie poruszono też kwestię małej ilości filmów z kobiecymi bohaterkami. - W tym roku mogliśmy oglądać filmy o Wisłockiej i Skłodowskiej-Curie. Mam nadzieję, że zapoczątkują one modę na kobiece bohaterki, bo nie brakuje w naszej historii ciekawych kobiet - wyraziła nadzieję Boczarska. A dr Karol Jachymek dodał, że amerykańskie filmy wcale nie mają się lepiej. - Test Bechdel-Wallace na aktywną obecność kobiet w filmie bardzo łatwo przeprowadzić. To tylko trzy pytania: Czy w filmie występują dwie, nazwane kobiety? Czy rozmawiają ze sobą? Czy rozmawiają ze sobą o czymś innym niż mężczyźni? Ponad połowa amerykańskich produkcji oblewa ten test - tłumaczył dr Jachymek.
Mary Komasa - "Nie mogę się doczekać, by wejść do studia"
"Szalenie inspirujące jest oglądanie kobiet w pracy. To dodaje mi sił"- wyznała Mary Komasa w rozmowie z Martą Gruszecką. Podczas rozmowy Mary podśpiewywała piosenki Marii Peszek, którą słychać było z głównej sceny. Wyznała, że Maria jest dla niej symbolem niezwykłej siły.

Marta Gruszecka pytała artystkę o festiwale filmowe, na których Komasa często koncertuje. Artystka opowiadała o współpracy z Agnieszką Holland przy tworzeniu soundtracku do filmu "Pokot". - Mój mąż Antek i Agnieszka współpracują razem od lat i wiedzą o swoich projektach dużo wcześniej. - wyznała też, że film zrobił na niej wrażenie.
Marta Gruszecka zapytała również o teledysk do utworu "Lost Me". Artystka przyznała, że był to dla niej wyjątkowy projekt, nad którym współpracowała ze swoją przyjaciółką- Anją Rubik. Zauważyła, że dużo zmieniło się od zeszłorocznej premiery teledysku, w którym obie wystąpiły nago. Od pewnego czasu ciało kobiece jest postrzegane bardziej przedmiotowo. - Podskórnie czułyśmy, że to się zaczyna dziać. Wspieramy "Dziewuchy". Bardzo nas boli to, co się dzieje w Polsce. Mam nadzieję, że w ludziach zrodzi się bunt - powiedziała Mary.
Na sam koniec opowiedziała o współpracy z młodym muzykiem Baaschem, z którym nagrała utwór na jego najnowszą płytę. Zdradziła też, że pracuje nad nowym albumem, który ma być bardziej elektroniczny i nieco różnić się od debiutu.
Maria Peszek - "Trudno przygotować się na hejt"
Z Marią Peszek rozmawiał Tomek Kowalewicz. "Wiem, gdzie jest moje miejsce" - powiedziała artystka. Cała rozmowa toczyła się wokół poglądów społecznych Marii oraz zamieszania wokół jej płyt. "Maria, Ty czujesz się cenzurowana?"- zapytał dziennikarz.

"Żadne publiczne radio nie zagra mojej piosenki. Płyta "Karabin" miała trudną drogę - po raz pierwszy radiowa "Trójka" nie zdecydowała objąć jej patronatem." - odpowiedziała. Maria dodała, że wie, że nie wystąpi na żadnej imprezie, dotowanej przez państwo.
Artystka wyznała, że nie potrafi przygotować się na hejt, który spada na nią tuż po wydaniu płyty i że wciąż zadziwia ją, ile energii ludzie wkładają negatywne emocje. Maria przyznała, że tematy społeczne trochę ją wyczerpały i chciałaby odpocząć od tej tematyki.
"Jest dużo fantastycznych kobiet, które poruszają teraz te tematy. Trzeba dać im głos."- powiedziała. Dodała, że chciałaby teraz napisać piosenki do tańca albo o miłości, ale nie jest pewna, czy potrafi pisać o rzeczach, które jej osobiście nie dotykają.
Tomek Kowalewski pytał też o aktorstwo, Maria odpowiedziała, że to jej pierwszy zawód, do którego tęskni i że chciałaby jeszcze grać w filmach. Atmosferę rozluźniły najmłodsze fanki artystki, które pytały ją, jak długo już śpiewa i czy to fajnie jest być piosenkarką.
Voo Voo- "chcemy żeby Jarocin stanął na nogi"
Voo Voo jako ostatni zagrali na głównej scenie festiwalu. "Niedziela to na waszej płycie piąty dzień tygodnia. Czy to znaczy, że właśnie zaczynacie weekend?" - zapytał Paweł Świerczek, nawiązując do najnowszej płyty zespołu.

"To, że zaczęliśmy płytę od środy, nie ma znaczenia. Środa to dosyć neutralny dzień tygodnia". - podsumował Wojciech Waglewski.
Paweł Świerczek zapytał, czy członkowie zespołu pamiętają swój pierwszy występ na festiwalu w Jarocinie, nawiązując do tego, że Waglewski jest w tym roku ambasadorem festiwalu.
"Chciałbym, żeby ten festiwal stanął na nogi" - powiedział Waglewski. Zdradził, że za jego rekomendacją zagra na nim Mitch&Mitch, Natalia Przybysz oraz Wojtek Mazolewski.
Paweł Świerczek zauważył, że nowa płyta bardziej nadaje się do słuchania w kameralnych salach, a nie na dużych festiwalach. Waglewski powiedział, że zespół nauczył się szacunku do ciszy oraz chcieli zagrać coś, czego sami potrzebują. Opowiadali też o tym, że jest wiele nowych miejsc w Polsce, w których muzyka brzmi interesująco.
Na koniec dziennikarz zapytał Wojciecha Waglewskiego o projekt OSJAN i jego reaktywację. "Jesteśmy z Jackiem Ostaszewskim przyjaciółmi, choć nie widujemy się często, czasem raz na siedem lat. Nie mamy w planach nagrania razem płyty, ale planujemy trzy, cztery duże koncerty." - odpowiedział Waglewski.