Instrukcja obsługi jeża. Karmić mięsem, nie jabłkami, nie wynosić do lasu!
Uważać na psy i kosiarki, dokarmiać drobiem, ale nie przekarmiać, nie przenosić bez powodu z miasta do lasu. Co zrobić, kiedy znajdziemy jeża, radzi Oktawian Szwed z Jeżurkowa.
W parkach robi się zielono i głośno i można podglądać zwierzęta. W Łazienkach, oprócz dwustu wiewiórek i pawi mieszka sarna. W parku Skaryszewskim spotkać możemy rodzinę bobrów na wyspie, myszy polne i leśne, zające, a nawet żółwie czerwonolice. W zeszłym tygodniu w Wilanowie – nad Kanałem Wolickim i nad Potokiem Służewieckim – ustawiono kaczkomaty, czyli specjalne karmniki z ziarnem do karmienia kaczek. Chodzi o to, żeby nie karmić ich chlebem, bo to dla ptaków szkodliwe.
Sprawdź, jakie ptaki ćwierkają już w Warszawie
A we wszystkich warszawskich parkach, ale także na osiedlach, a nawet w najściślejszym centrum miasta, są jeże. Trzeba o nie dbać, to gatunek chroniony. Kiedy wychodzimy na spacer z psem, uważajmy, bo psy atakują jeże, które akurat wybudzają się z zimowego snu. A jeśli porządkujemy ogródek czy działkę, zostawmy trochę liści, żeby jeż mógł się tam schronić. Z rannym jeżem jedziemy do lecznicy, a gniazdo opuszczonych jeżątek możemy przewieźć do ośrodka rehabilitacji jeży w Skierdach pod Warszawą.

Goldie ze Złotych Tarasów
Jeżurkowo to jedyny taki ośrodek na Mazowszu. Od 2011 r. prowadzi go małżeństwo Oktawian i Małgorzata Szwedowie. W domkach wypełnionych sianem mieszka ponad 30 jeży, większość z Warszawy. Są m.in. Maciek z parku Skaryszewskiego, Lotka z lotniska na Bemowie, Kasper z ul. Kasprowicza, Kępek z Saskiej Kępy. Trafiły tu ranne, pogryzione przez psy. Teraz wybudziły się z zimowej hibernacji, a w połowie kwietnia wrócą tam, gdzie zostały znalezione. Każdy jeż ma imię, kartotekę, a na kolcach kropkę farby – żeby można było je odróżnić.
– Jeśli nie ma przeciwwskazań, jeż powinien wrócić do tego biotopu, z którego go wzięliśmy. Czasami to niemożliwe, np. raz mieliśmy jeżynkę, która mieszkała między Dworcem Centralnym i Złotymi Tarasami – mówi Oktawian Szwed. – Znalazła ją starsza pani, która w tamtej okolicy dokarmia koty. Poprosiliśmy, żeby złapała jeżynkę, bo trzypasmowa arteria to nie jest bezpieczne miejsce. Jeżynkę nazwali Goldie, od ul. Złotej. Przezimowała w ośrodku, a potem ją wypuścili. Jeśli nie da się wypuścić jeży w miejscach, w których zostały znalezione, Oktawian i Małgorzata szukają prywatnych, ale otwartych i bezpiecznych ogrodów. Jeży nie wolno trzymać w niewoli, to gatunek chroniony. Same muszą zdecydować, czy chcą zostać.
– Ludzie często przyjeżdżają do nas po jeże z drugiego końca kraju, wiozą do siebie do ogrodu, a te często wyprowadzają się już następnego dnia. Ale potrafią zostać na kilka lat – mówi Oktawian Szwed.
Inkubator dla jeżątek
W Jeżurkowie mieszka Coco – jeżynka, która się bardzo przywiązała do ludzi.
– To rzadkość, bo nawet jeśli małe jeże się przywiążą, to kiedy się obudzą z hibernacji, zapominają, resetują się i budzą jako dzikie zwierzęta. A ta się obudziła i mówi: „No cześć, jestem!” – opowiada Oktawian Szwed. – Jak wchodzimy do zagrody, to się z nami wita, wylizuje. Teraz, niestety, nie nadaje się do życia na wolności. Tak się przywiązała do ludzi, że byłoby to dla niej niebezpieczne.

Szwedowie zaczęli zajmować się jeżami w 2009 r., a od 2011 r. mają oficjalnie zezwolenie Ministerstwa Środowiska na prowadzenie ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt.
– Dużo pracowaliśmy, mamy niewielką firmę księgową, a trudno o bardziej monotonne zajęcie – opowiada Oktawian Szwed. – Zawsze chcieliśmy pomagać zwierzętom. Jak się wyprowadziliśmy za Warszawę, postanowiliśmy działać. Ponieważ ogród jest mały, uznaliśmy, że to muszą być małe zwierzęta. I takie, które prowadzą nocny tryb życia, bo nas w dzień nie ma.
Stali się specjalistami od jeży w skali całego kraju, bo osób, które się tym zajmują, można policzyć na palcach jednej ręki. Wszyscy się znają. Oktawian Szwed odbiera dziennie kilkanaście telefonów od ludzi, którzy znajdują jeże.
W całej Europie jest tak, że ośrodki zajmujące się jeżami prowadzą osoby prywatne, pasjonaci. Dopiero teraz rządy różnych krajów zaczynają się tym interesować, bo okazało się, że przez ostatnie 50 lat populacja jeży zmniejszyła się 30 razy w całej Europie, co przekracza zapisy w czerwonej księdze ginących gatunków
– opowiada.
Szwedowie kończą właśnie budować szpital dla jeży. Dostali m.in. inkubator ze szpitala na Szaserów. To wybawienie dla jeżątek, które trafią tu w maju.

Dokarmiać mielonym mięsem
Wiosną jeże budzą się z zimowej hibernacji. O tej porze najlepiej wystawiać im wodę, bo są bardzo odwodnione, i dokarmiać, bo jest jeszcze mało owadów. Jeże nie jedzą jabłek. Najlepiej karmić je mielonym mięsem. Nie pogardzą kurczakiem, indykiem, wołowiną, bardzo lubią podroby, np. kurze serca. Może być też kocia karma.
Nie zabierać bez powodu
Nie powinniśmy zabierać jeża z ulicy bez powodu. Zwłaszcza latem, bo wtedy jeże się rozmnażają. Ludzie są nadgorliwi, znajdują jeża i chcą go wywieźć za miasto, do lasu albo na łąkę. Często się zdarza, że wywożą karmiące matki, a wtedy giną małe jeżyki.
Jeże żyją od pokoleń w miastach, w Warszawie są ich tysiące. Są na tyle inteligentne, że sobie radzą.
Sprawdzić, czy jest zdrowy
Kiedy jeż jest mało ruchliwy, nie zwija się w kulkę, gdy chcemy go dotknąć albo leży bezwładnie na chodniku w ciągu dnia, to wiadomo, że coś jest nie tak. Dla młodych osobników hibernacja jest bardzo trudna, bo pierwszy raz muszą zgromadzić tak duże zasoby energetyczne. Często budzą się za wcześnie i są wycieńczone. Odwodniony, wychudzony jeż ma podłużny kształt.
Ale jeśli jeż myszkuje w nocy, a oczy ma jak koraliki, to wszystko z nim ok.
Trzeba sprawdzić, czy jeż nie ma widocznych zmian na kolcach czy pyszczku, które świadczą o obecności pasożytów. Np. świerzbowiec tnie igły jak kosiarka, grzybica wywołuje skorupę na mordce. Wtedy trzeba uważać, bo można się zarazić przez dotyk.

Uważać na psy, samochody, kosiarki
Największym utrapieniem jeży w miastach są psy. Latem gryzą, zimą wykopują jeże z gniazd hibernacyjnych np. w parkach. Podczas wybudzenia jeż traci mnóstwo energii i już nie może drugi raz zahibernować. Wykopanie jeża w lutym, to dla niego wyrok śmierci. Jeże giną też pod kołami samochodów, a także przy porządkowaniu terenów zielonych.
Latem trafiają do nas całe mioty jeżątek, których matka zginęła albo została bez sensu wywieziona. Raz znaleziono w rowie przydrożnym malutkie jeże przytulone do mamy, która nie żyła od wielu godzin. Została skoszona przez robotników, do końca chroniła młode. Wszystkie udało się nam uratować. A przecież tak niewiele trzeba, wystarczy sprawdzić teren przed koszeniem. W ogrodzie można zostawić kępę traw, stertę liści, to przecież nie przeszkadza, a jeże mogą się tam schować.
Przewieźć do lecznicy
Pogryzionego, rannego, wykopanego czy chorego jeża trzeba szybko przewieźć do lecznicy. Jeżurkowo poleca lecznicę Ogonek na Woli (ul. Krępowieckiego 10) i Centrum Zdrowia Małych Zwierząt na Tarchominie (ul. Śreniawitów 9), które specjalizują się w małych zwierzętach, a przyniesione z miasta jeże są badane bezpłatnie lub za symboliczną opłatą.
Nie bać się wścieklizny
Wbrew mitom jeże nie przenoszą wścieklizny. Udokumentowany przypadek jeża chorego na wściekliznę spotyka się w całej Europie raz na kilkanaście lat. Za mit o wściekliźnie u jeży odpowiada zapewne zwyczaj namaszczania. Jeże mają doskonały węch. Ale żeby zapamiętać zapach, muszą go nałożyć sobie na igły, a przy tym wydziela się duża ilość śliny. Wyglądają, jakby toczyły pianę, ale jest to zachowanie normalne.
Nie przekarmiać
Pierwsza jeżynka, która do nas trafiła, miała nadwagę i trzeba było ją odchudzić. Często ludzie przygarniają jeża, trzymają go w bloku. Bardzo łatwo go zapaść, bo w naturze potrafi przejść kilkanaście kilometrów w ciągu doby, a w zamknięciu tylko je i śpi.

Zielony weekend, kiszenie pokrzyw - sprawdź wiosenne wydarzenia w Warszawie