A1K0. Ten Typ Mes mówi, co jest grane [FELIETON]
Za chwilę zakończę trasę Tour de AŁA. W dniu publikacji tego felietonu, 24 marca, zbierzemy się w warszawskiej Stodole, by zagrać, ale też by świętować jubileusz Alkopoligamia.com., zdrobniale zwanej Alko, a zapisywanej "A1K0" (dla podkreślenia dziesiątki na karku).

Firmy, którą wraz z dwoma przyjaciółmi założyłem dekadę temu, by wydawać muzykę, produkować ubrania i szerzyć naszą wizję kultury.
Wydaliśmy sporo winyli, zrealizowaliśmy dziesiątki teledysków, wprowadzaliśmy odważne kolekcje koszul, a nawet mokasynów. Zorganizowaliśmy w niekoncertowej hali gig na przyczepie ciężarówki, gdzie zarapowałem dla 1200 osób.
Sprowadziliśmy z Teksasu naszego idola. Mógłbym tak długo, a z każdym zdaniem wychodziłoby z butów chwalipięctwo, więc basta. Czego się nauczyłem przez dziesięć lat? Na przykładach:
1. Że sąd może uznać wydruk maila za dowód w sprawie.
Tak właśnie okazało się, kiedy jeden sfrustrowany odbiorca i przy okazji oficjalny hejter Alkopoligamii pozwał nas o 7 zł. Twierdził, że 7 zł powinna pokryć „promocja na wysyłkę”, która skończyła się w dniu, w którym składał zamówienie. Nie pamiętam detali, pamiętam jednak, że owe 7 zł dostał parę dni później z powrotem na konto. Co nie miało dla niego znaczenia i musieliśmy mimo to jeździć do sądu w Głogowie. Raz sprawy wygrywaliśmy, raz przegrywaliśmy, a wysoki sąd zniżał się do poziomu frustracji zaburzonego obywatela.
Wydruk maila – moim zdaniem – wygląda jak karteluszek, którą każdy sobie może spreparować na komputerze. Można by tam i datę, i adresata wklejać i zamieniać, a potem drukować. Sąd oglądał wydruk niczym źródło archeologiczne. Przeraziło mnie to i raz jeszcze wróciłem do domu, myśląc, że internet zje naszą cywilizację.
2.
Że działając w oparciu o ideały zarobisz mniej niż konkurencja, ale poznasz ciekawszych ludzi.
Stawiając na jakość myśli i słowa oraz brzmień i opakowań (wspomniane winyle), trudno robić skok na kasę. Wydaliśmy sporo naprawdę dziwnych piosenek i naraziliśmy się niektórym ortodoksom o wąskich horyzontach. Ale dzięki temu poznaliśmy wspaniałego reżysera Grzegorza Lipca, dzięki temu udało mi się zagrać na scenie z Michałem Urbaniakiem, wielu topowych muzyków chciało pracować z nami przy projekcie. Albo inaczej, a teksty naszych artystów wydrukowane na kartce nie wyglądają jak zapis sesji u logopedy ośmioletniego jąkały. Albo krócej; nie musieliśmy spędzać czasu z kretynami.
Nie staliśmy się jednymi z cyników, którzy o swojej publiczności wyrażają się z pogardą, jednocześnie licząc jej pieniądze, bo nasi odbiorcy to piękni i wrażliwi ludzie.
Szanując ich, szanujemy też swoje uszy i oczy i nie wydajemy rzeczy infantylnych i obrzydliwych. Win-win situation.
3. Że talent nie jest rzadką cnotą.
Dopiero kombinacja talentu i pracowitości jest w stanie doprowadzić do uświęconego finału, jakim jest rozhulana kariera. Przyda się też cierpliwość i myślenie perspektywiczne, ale nie wymagajmy zbyt wiele. Dlatego jest ciągle tyle złej muzyki; jednostki obdarzone 30 procentami talentu i 70 uporu zwykle bez trudu pokonają tych, u których proporcje są odwrotne.
Zjedzą ich parciem na sukces, konsekwencją i zwyczajnym stawianiem się na spotkania i odsyłaniem na czas rzeczy, które obiecało się wysłać. Nawet Justin Bieber, który jako jeden z pierwszych zakwitł na jałowej glebie YouTube’a, musi teraz grać 130 koncertów w roku, by podtrzymać karierę czynem, a nie tylko kolejną fryzurą. Obstawiam, że jak nie odbierze telefonu albo zaśpi na spotkanie – spotka go coś nieprzyjemnego. A jeśli takie rzeczy dzieją się w baśniowym świecie Justina, to tym bardziej zadzieją się w Polsce Tobie, artysto, więc trzy razy zastanów się, czy nadal warto marzyć o byciu raperem lub wokalistką, czy może jednak to nie dla Ciebie. Dziesięć lat mojej wytwórni pokazuje, że sito i weryfikacja biorą w obroty artystę niemal zawsze po odpływie pierwszej fali miłości, nawet jeszcze przed falą hejtu (która też zwykle nikogo nie omija). Zostają fundamentalne pytania: lubię w ogóle robić muzykę czy to wszystko było dla poklasku?
Niżej podpisany na szczęście nie miał nigdy podobnych dylematów i za parę godzin wejdzie na scenę wyrapować i zanucić wersy, z których sensem się utożsamia.
I gdyby nie trema, która trawi mnie nieustannie wszystko byłoby supersłodkie jak w tłusty czwartek. Ale jest stresujący piątek, więc trzymajcie kciuki, by mnie trema sekutnica nie zjadła przed jednym z najważniejszych gigów w życiu!
*Ten Typ Mes – raper, tekściarz, producent muzyczny, współzałożyciel Alkopoligamii, jego ostatnia płyta to „Ała”
Ten Typ Mes, Dawid Podsiadło i ich "Codzienność". Zobacz nowy teledysk