"Ucho Prezesa": To on zagrał Macierewicza. Kim jest Wojciech Kalarus?
Jego rola Macierewicza w "Uchu Prezesa" stała się przebojem w sieci. "Kreacja!" "Mistrz!" - mógł przeczytać o sobie Wojciech Kalarus. Podpowiadamy, gdzie zobaczyć aktora na scenie.
Ucho prezesa to niezwykle popularny serial kabaretowy, w którym Jarosława Kaczyńskiego gra Robert Górski.
Rozmowa z Robertem Górskim, twórcą serialu "Ucho Prezesa"
Wojciech Kalarus jako Antoni Macierewicz pojawił się dosłownie na kilka minut w trzecim odcinku „Uchu Prezesa”, ale już widać, że w tej roli zapamiętany zostanie na dłużej. Aktor Nowego Teatru w Warszawie, który gra w najważniejszych spektaklach Krzysztofa Warlikowskiego, mógł poczuć na własnej skórze, co znaczy popularność w sieci.
Demoniczno-groteskowy w „Uchu Prezesa”
Rolę Kalarusa w „Uchu Prezesa” zauważył nawet Janusz Majcherek, jeden z największych autorytetów teatralnych, były redaktor miesięcznika „Teatr”, który na Teatralny.pl pisze o serialu, a rolę Kalarusa określa jako „demoniczno-groteskową”.

„Powiem tak, ponad milion odsłon w ciągu jednego dnia... Obstawiam 1 mln 150 tys. do północy. Dziękuję Chłopakom z Kabaretu Moralnego Niepokoju, że zaprosili mnie do swojego serialu „Ucho Prezesa”. W życiu należy robić różne rzeczy i wykonywać je z największą starannością (tak jak w Umowie). Gratuluję im i gratuluję sobie. Dziękuję za bardzo dobre recenzje i dziękuję również hejterom, ich zadanie też jest istotne – napisał aktor na swoim profilu na Facebooku nie kryjąc wzruszenia.
Kim jest Wojciech Kalarus?
Do szkoły teatralnej zdawał kilka razy. Jak nie udało się do warszawskiej PWST, próbował do Krakowa. Przez dwa lata uczył się w Studium Wokalno-Aktorskim im. Danuty Baduszkowej przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. Tam po raz pierwszy stanął na scenie. – Miałem już zrezygnować z dobijania się do drzwi szkoły teatralnej – opowiadał wywiadzie dla „Wyborczej”. – Los chciał, że moja dziewczyna i mój najlepszy przyjaciel jechali na egzaminy do warszawskiej PWST. Byłem zazdrosny. Wsiadłem z nimi do pociągu i... dostałem się.
Na drugim roku Krzysztof Kolberger zaproponował mu epizod w „Cudzie mniemanym, czyli Krakowiakach i Góralach”. Postać nieporadnego, przeraźliwie szczupłego Pastuszka bawiła publiczność Teatru Wielkiego-Opery Narodowej do łez.
Do rozśmieszania widowni miał talent od zawsze.
– To było moje ulubione zajęcie w szkole teatralnej – opowiadał w wywiadzie w „Wyborczej”- Z przyjaciółmi często coś improwizowaliśmy. Ktoś zanucił fragment jakiejś arii, drugi coś odpowiedział i tak już przez godzinę. Aż zapomniałem o regułach nauczania na PWST. Musiałem wziąć urlop dziekański.
W tym czasie Janusz Wiśniewski zaproponował mu zastępstwo w „Olśnieniu” według Tołstoja, głośnym przedstawieniu nagrodzonym na Festiwalu w Edynburgu. Zagrał rolę Mistrza, którą wcześniej grał jego profesor z PWST Wiesław Komasa. Kalarus wziął udział w tournee Teatru Janusza Wiśniewskiego po Europie.
Z warszawskiej PWST (obecnie Akademia Teatralna) przeniósł się do krakowskiej szkoły teatralnej, którą ukończył w 1997 roku. Po studiach pracował w teatrach m.in.: Wybrzeże w Gdańsku, Starym w Krakowie i na warszawskich scenach: Powszechnym, Komedia, Rozmaitości (obecnie TR Warszawa), wreszcie Nowego Teatru. Gościnnie gra też w Och-Teatrze w spektaklu „Upadłe Anioły” w reżyserii Krystyny Jandy u boku Magdaleny Cieleckiej i Mai Ostaszewskiej. Najbliższe przedstawienie 7 lutego.

U Warlikowskiego
W zespole Nowego Teatru w Warszawie jest od 2008 roku. Zagrał tu m.in. w głośnych spektaklach Krzysztofa Warlikowskiego: „(A)pollonii”, „Kabarecie warszawskim”, „Francuzach”, a wcześniej w „Opowieściach afrykańskich według Szekspira” i „Końcu”. Te dwa ostatnie tytuły po dłuższej przerwie wracają właśnie na afisz Nowego. „Koniec”, przy którym Wojciech Kalarus był też współautorem scenariusza, będzie można zobaczyć od 3 do 5 lutego, a „Opowieści...” : 10-12 lutego.

Wojciecha Kalarusa możemy go też zobaczyć w najnowszej premierze Nowego Teatru – „Sonacie widm” według Strindberga w reżyserii Markusa Öhrna (najbliższe spektakle 27-29 stycznia). „Zobaczyć” to może za dużo powiedziane, bo aktorzy w tym przedstawieniu grają w maskach-ogromnych głowach, mają też zniekształcony głos.