Maciej Nowak u Reginy. Tutaj nieważny jest wystrój, tu chodzi o niezły wyszynk
Szef kuchni w barze Regina to kulinarny chuligan, który od kilku lat miesza w polskich wyobrażeniach o azjatyckiej kuchni.

Generalnie nauczyliśmy się już odróżniać smakołyki wietnamskie od tajskich czy chińskich, rozpoznajemy potrawy z Japonii, Indii czy Turcji. Hamid Trisno pochodzący z Singapuru pokazuje, że na kuchniach narodowych nie kończy się orientalne gotowanie. Modernizujące się społeczeństwa Azji nie przejmują się oczekiwaniami purystów, a ich pomysły skreczują się z kuchniami Zachodu.
Trisno pojawił się najpierw w Krakowie, gdzie współtworzył legendarnego Yellow Doga. Po przeniesieniu do Warszawy odpowiadał za My’o’Tai na rogu Górskiego i Szpitalnej, potem założył kultowego MODa na Oleandrów.

Regina na Koszykowej łączy produkty Dalekiego Wschodu z tym, co jada się we Włoszech i USA. W dodatku nie mamy do czynienia z kuchnią restauracyjną, lecz głównie fast, jeśli nie wręcz junk foodem. Bo chyba inaczej nie da się określić kurczaka generała Tso (19 zł)? To legendarna potrawa amerykańskich barów z chińszczyzną. Zaspokaja wszystkie orientalistyczne wyobrażenia o diecie Państwa Środka, natomiast zupełnie nieznana jest jego mieszkańcom. Kurczak generała Tso w wydaniu Trisny to cząstki drobiu w chrupkowej i słodkawej glazurze. Uzależniające tak bardzo, że gdy nie dajesz rady zjeść do końca porcji, na miejscu prosisz o zapakowanie w dogboxa.
Podobnie ze skrzydełkami z kurczaka Xi’an (16 zł) w aromatycznej panierce oraz plastrami bakłażanów duszonych w zawiesistym, mrocznym sosie z fermentowanej soi (18 zł). Pyszna była tłusta, miękka, luzowana kaczka po kantońsku (35 zł) oraz ragout z miękkiej wołowiny z grzybami shitake i selerem naciowym (26 zł).
Na deficyt smaku cierpiał dorsz w sosie krabowym (29 zł), zaś wontony z wieprzowiną (15 zł) rozpadły się pod wpływem podgrzewania. Podobnie nieapetyczną konsystencję miały pierożki w wywarze z kurczaka i imbiru (24 zł). Natomiast zupełnie nie dało się oderwać od rosołu z kurczaka wzmocnionego mielonym mięsem wieprzowym (22 zł). Wow, cóż to za radość wchłaniać w śnieżny, mroźny wieczór wywar podkręcony olejem z chilli i piklowanym musztardowcem. Robi się gorąco.
Lubię, bardzo lubię tchnącą orzeźwieniem sałatkę yee sang (26 zł), złożoną ze świeżych warzyw i łososia. Pokrojone w słupki ingrediencje należy samodzielnie wymieszać na talerzu. Dziwnym, ale miłym zjawiskiem okazały się liście świeżej sałaty rzymskiej, wypełnione odrobiną sosu z anchois oraz filigranem z zapieczonego parmezanu (16 zł). Zielarze niech spróbują też usmażonych na krótko liści pok choya, gorzkawej azjatyckiej sałaty (16 zł). Do tych orientalnych kaprysów domówcie koniecznie pizze. Mięsiste (co nie znaczy, że wyłącznie mięsne), aromatyczne, przypalone. Ja za radą kelnerki poprosiłem o placek ze słoniną, miodem, mozzarellą i niemal zwęglonym jarmużem (28 zł).
Na Koszykowej 1 od ćwierć wieku odbywa się gastronomiczny rollercoaster. Zaczęło się od pierwszego w Warszawie Guinness Pubu, potem karmiono po prowansalsku, po polsku i jeszcze jakoś, czego nie zapamiętałem. Po tej rewii pozostało wnętrze spracowane, wyeksploatowane i bezstylowe. W sali na dole wisi wielki kryształowy żyrandol, w pokoju na górze ścianę zdobi obraz Matki Boskiej. Tutaj nieważny jest wystrój. Tutaj chodzi o niedrogie dobre koryto i niezły wyszynk. Salve, Regina!
REGINA
ul. Koszykowa 1,
tel. 22 621 42 58
otwarte od wtorku do soboty od 12 do 24, w niedziele i poniedziałki od 12 do 22,
można płacić kartą,
niedostępne dla osób na wózkach