Co będzie modne na talerzach? Blogerzy o najnowszych trendach w kulinariach.
Dania etniczne, lokalne przyprawy, czekolada na śniadanie i superfoods. Blogerzy przewidują modne dania i produkty, które znajdą się na naszych stołach.
Czym są superfoods? To produkty o wysokiej wartości odżywczej, bomba witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. Są dużo lepsze i łatwiej przyswajalne niż preparaty i suplementy z apteki. To m.in. kasze, zielone warzywa, cebula, czosnek czy rośliny strączkowe. Specjaliści od przewidywania trendów kulinarnych, m.in. sondujący setki amerykańskich kucharzy, zapowiadają, że będzie to jeden z szybko rozprzestrzeniających się pomysłów w restauracyjnych kuchniach.
W tym roku, oprócz tego co lokalne i sezonowe (o tym mówi się już od dobrych kilku lat), mamy na stołach znaleźć również to, co dla nas orientalne. Szybko rozwijać mają się kuchnie azjatyckie, szczególnie z Filipin czy Korei, oraz dania z kuchni ulicznych np. Południowej Ameryki. Tam można przegryźć m.in. empanady (czyli duże, chrupiące pierogi) z wytrawnymi nadzieniami, naleśniki, placki czy wypić rozgrzewające buliony warzywne.

Podobno w tym roku niezwykle modne mają być także śniadania na słodko, szczególnie z wykorzystaniem czekolady. Ten trend nazwano „wake and cake”, ale chyba możemy uznać, że nie jest to przełom w kulinariach. Wystarczy spojrzeć na śniadania w południowej Europie, Bliskim Wschodzie, krajach północnej Afryki czy środkowej Ameryki – tu ciastka w postaci nadziewanych czekoladą czy dżemami croissantów i bułeczek są w stałym menu.

Ile z tego się sprawdzi? A ile dotrze do Polski, zanim przestanie być modne? Na to musimy poczekać 12 miesięcy, ale o przewidywania na nadchodzący rok zapytaliśmy również poznańskich blogerów kulinarnych.
Maciej Blatkiewicz, autor bloga „Wygrywamy z anoreksją”, stawia na Azję.
Obstawiam rozkwit kuchni azjatyckiej na wysokim poziomie i wychodzenie poza spolszczone schematy znane z chińsko-wietnamskich barów. Może powstanie drugi ramen bar albo knajpa z zupami pho?
– zastanawia się.
Oby tak było! W Poznaniu brakuje mi kuchni koreańskiej, zwłaszcza koreańskiego grilla i hot potów.
Ania i Michał z bloga „Kuchnia Poznań” mówią, że obecne czasy są wyjątkowo dobre dla gastronomii, a szczególnie dla foodies.
Nigdy wcześniej nie otwierało się tak wiele dobrych i ciekawych miejsc. Mało tego – większość z nich wciąż funkcjonuje. Właściwie bez względu na to, jakie smaki i jaką kuchnię lubimy oraz jakim budżetem dysponujemy – w przypadku Poznania znajdziemy przynajmniej po 2-3 miejsca, do których z przyjemnością możemy pójść.
– opowiadają.
I dodają: – Liczymy na to, że będą otwierać się miejsca wnoszące sporo świeżości, podobnie jak tegoroczne debiuty: Raclette, Bushimi, Gescheft, Meat Us, Up in smoke, Habas, Kraft, Lewant czy Shrimp House. Brakuje nam jeszcze dwóch rzeczy: kebaba rodem z warszawskiego Efesu bądź tureckiej restauracji Maho oraz by nowe, ciekawe i przede wszystkim smaczne lokale otwierały się nie tylko w centrum Poznania i bardzo modnych dziś Jeżycach, Wildzie i Śródce. Fajnie, gdyby ta ekspansja objęła także wielkie poznańskie sypialnie Piątkowo, Rataje czy Grunwald.