Dalida była uwielbiana w Polsce. Jej dramatyczna historia zostanie ukazana w filmie [PORTRET]
Urzekała urodą, zachwycała talentem i stylem. Śpiewała charakterystycznie, niskim głosem, który wyróżniał ją wśród innych artystek. Dalida pomimo sławy była samotna. Jej dramatyczna historia została zekranizowana przez Lisę Azuelos i trafi na ekrany francuskich kin 11 stycznia.
Była piękna, sławna i nowatorska, jak na swoje czasy. Fotografowano ją częściej niż Elvisa Presleya i Brigitte Bardot. Dalida utrwaliła wizerunek artysty, była pierwszą piosenkarką, której zdjęcie znalazło się na okładce własnej płyty (do połowy lat 50. gwiazdy były znane odbiorcom wyłącznie z głosu). Największą sławę przyniósł jej hit "Paroles, paroles..." wykonany w duecie z Alainem Delon.
Film o Dalidzie
Pełna splendoru, ale też dramatów historia Dalidy została ukazana w filmie francuskiej reżyserki Lisy Azuelos. W postać artystki wciela się włoska aktorka i modelka Sveva Alviti. Jeana Sobieskiego, ukochanego Dalidy, gra Niels Schneider, aktor znany m.in. z filmów Xaviera Dolana.

Francuska premiera 11 stycznia. Polska premiera odbędzie się 31 marca.
ZOBACZ ZWIASTUN FILMU "DALIDA":
Z Kairu do Paryża
Dalida urodziła się we włoskiej rodzinie w Kairze jako Yolanda Cristina Gigliotti. Od dziecka uczyła się śpiewu i z podziwem patrzyła na swojego ojca, który był pierwszym skrzypkiem w kairskiej operze. Wyróżniała się również urodą - w 1954 roku została Miss Egiptu. Wtedy też podjęła decyzję o wyjeździe do Paryża. Zaczynała od grania w filmach, ale nie odniosły one dużego sukcesu. To własnie we Francji jej kariera nabrała tempa. Zdecydowała, że zajmie się muzyką i zaczęła występować pod pseudonimem Dalida. Nagrywała wielkie przeboje, koncertowała w największych salach, w tym w słynnej Olympii.

Dalida wielbiona w Polsce
Dalidę wylansował w Polsce Lucjan Kydryński, który chętnie opowiadał o jej muzyce w swoich audycjach. Nazywał ją:
Kleopatrą piosenki, kobietą o urzekającej urodzie, o profilu etruskiej bogini.
Dziennikarz był zafascynowany artystką i chciał, żeby jak najwięcej ludzi o niej usłyszało, dlatego była już rozpoznawalna, gdy pierwszy raz przyjechała do Polski w 1963 roku. Spotykała się wtedy z Jeanem Sobieskim, aktorem i malarzem polskiego pochodzenia, ojcem aktorki Leelee Sobieski.
Dalida była perfekcjonistką. Dbała o najmniejszy detal. Towarzyszyła elektrykom, którzy ustawiali światła, robiła mnóstwo prób i dopieszczała każdy element. Poza sceną nie przypominała divy. Była skromna, ubrana wygodnie, nie imprezowała i wcześnie kładła się spać.
Dalida zapełnia Salę Kongresową
Gdy Dalida pojawiła się na scenie w Sali Kongresowej w lipcu 1963 roku, witana była owacjami. Bilety na dwa warszawskie koncerty osiągnęły niebotyczne ceny. Dalida, choć była młoda, miała już na swoim koncie spektakularne sukcesy i tysiące sprzedanych płyt. Polacy chcieli usłyszeć i zobaczyć artystkę, na temat której tak piał Kydryński.

Podobno podczas pierwszej wizyty w Warszawie zachowywała się jak najzwyklejsza dziewczyna. Na scenie towarzyszył jej jedynie czteroosobowy zespół. Jej występ nie został przyjęty z entuzjazmem przez wszystkich. Niektóre gazety opisały koncert jako "tandetny" i "na siłę". Gdy wróciła do Polski w 1983 roku była już legendą muzyki, a na Okęciu witały ją tłumy.
Ogromnie się cieszę, że mogę ponownie odwiedzić wasz kraj. Mam wielki sentyment do Polski i Polaków. Chyba tak bardzo się nie zmieniłam, ale za to na pewno się rozwinęłam.
- powiedziała na lotnisku.
Wystąpiła wtedy na sześciu koncertach, podczas których towarzyszył jej zespół składający się z 27 artystów. Jej występy nie przypominały koncertów sprzed dwudziestu lat. Jak na gwiazdę przystało, artystka przebierała się wiele razy, kokietowała ze sceny, tańczyła i zalotnie podnosiła zgubione klipsy z podłogi. Była wtedy u szczytu formy.
Życie stało się nie do zniesienia
Pod koniec swojego życia Dalida sprzedawała miliony płyt, była rozpoznawana na całym świecie. Nagrywała nie tylko po francusku, tworzyła też w innych językach, bo chciała stać się artystką międzynarodową. Była ikoną muzyki i stylu oraz pierwszą w historii Europy piosenkarką, która dorobiła się swojego fanclubu. Mówiono nie tylko o jej twórczości, ale także o jej licznych burzliwym życiu prywatnym - rozstaniach, samobójstwach partnerów i wreszcie jej własnych próbach samobójczych. Jeden z jej mężczyzn, Lugu Tenco, zabił się po tym, jak ich wspólny utwór "Ciao amore" nie osiągnął sukcesu.
Zaledwie cztery lata po swoim pamiętnym występie w Polsce, Dalida popełniła samobójstwo. Umalowała się i uczesała, jakby miała wyjść na scenę, po czym połknęła 120 tabletek nasennych i popiła je whisky. Zostawiła kartkę, na której napisała:
Życie stało się dla mnie nie do zniesienia... Wybaczcie mi