Zalewski: pozwalam sobie na lekkie niedociągnięcia, żeby nie zabić emocji [ROZMOWA]
Krzysztof Zalewski wydał trzeci solowy album ?Złoto?. Powrócił do mocniejszego grania, chociaż nie brakuje ballad i nastrojowych utworów. Nam opowiada o pracy nad płytą, o tym czego się nauczył grając z Brodką i lekcjach wyciągniętych z przeszłości. W sobotę 26 listopada wystąpi na Europejskich Targach Muzycznych Co Jest Grane 24
Małgorzata Muraszko: Jakie będzie „Złoto”?
Krzysztof Zalewski: „Złoto” jest płytą żywiołową, która znakomicie się sprawdzi na koncertach. Pierwszy zagramy w Teatrze Studio w Warszawie, w sobotę 26 listopada. Gościem specjalnym będzie Natalia Przybysz, która śpiewa też na płycie. Są na niej piosenki o miłości, o radzeniu sobie z rzeczywistością, są nawet tematy społeczno-polityczne. Jednak to co ją odróżnia od płyty poprzedniej to większa prostota przekazu - zależało mi, żeby była bardziej komunikatywna, co nie znaczy, że jest to zupełny pop. Jest kilka tzw."ballad" , ale są też takie zupełnie szaleńcze, mocno rockowe piosenki.
„Miłość miłość” produkował Andrzej Smolik, koncept okładki wymyśliła Brodka, w jednym z utworów zaśpiewa Natalia Przybysz - z kim jeszcze pracowałeś nad albumem?
Jeśli chodzi o warstwę producencką to rzeczywiście pojawił się Smolik, trzy piosenki powstały we współpracy z duetem Bartek Królik-Marek Piotrowski, a resztę produkowałem we współpracy z ekipą studia Tonn - Krzysztofem Tonnem i Maciejem Stanieckim i oczywiście z moim koncertowym zespołem.

Produkujesz, piszesz, grasz na wielu instrumentach, śpiewasz - nie bierzesz na siebie za dużo?
Póki co próbuję pisać, grać i śpiewać. Nie umiem dobrze rejestrować i miksować nagrań jak to robił np. Prince. Do tego jeszcze daleka droga, ale w kilku piosenkach na tej płycie zagrałem na wszystkich instrumentach, więc powolutku kieruję się w stronę ścieżki wytyczonej przez Steviego Wondera czy właśnie Prince'a.
W tym co robisz dążysz do perfekcji?
I tak, i nie. Bardziej dążyłem przy płycie poprzedniej („Zelig”, drugi album Krzysztofa Zalewskiego z 2013 roku wydany 9 lat od debiutu, przyp.red). Wtedy miałem nad głową tę świadomość, że nie było mnie tyle lat, że wszystko musi być wypieszczone i idealne, żeby nie było się do czego przyczepić. Tym razem perfekcja zabiłaby emocje a tego nie chciałem. Okazywało się, że lepiej zostawić lekko niestrojący wokal, nieugraną gitarę niż cyzelować do skutku aż będzie idealnie. Gram muzykę rockową, nie staram się dorównać poziomem wykonawczym filharmonikom - mam przekazać emocje. Dążę do perfekcji jeśli chodzi o aranżacje i teksty, ale podczas nagrywania pozwalam sobie na lekkie niedociągnięcia, żeby nie zabić emocji. Innymi słowy: kocham Stonesów!
A jak jest z warstwą wizualną? Okładkę zaprojektowała Brodka, teledysk do „Miłość miłość” powstał na festiwalu sztuki współczesnej w Krakowie - muzyka popularna, głównego nurtu, i sztuka współczesna ze sobą współgrają?
Oczywiście, a przykładem tego jest mój absolutny idol David Bowie. On łączył pop ze sztuką "wysoką". A przy okazji cały czas zmieniał skórę, wyznaczał trendy, był przodownikiem zmian i niejednokrotnie był ikoną mody. Ostatnio, może przez współpracę z Brodką, zacząłem zwracać uwagę również na ten aspekt moich działań. Nie chodzi mi oczywiście o otrzymanie tytułu Najlepiej Ubranego Polaka, ale o potraktowanie mojej twórczości całościowo, tak jak się udało w przypadku piosenki „Miłość Miłość”, w której obrazek dopełnia, a nawet podbija, utwór. Znakomity pomysł reżysera Piotra Onopy.
Po premierze „Pistoletu” zniknąłeś na kilka lat. Wydałeś „Zelig” i znowu „zniknąłeś” żeby grać w innych składach. Masz naturę eskapisty?
Jeśli chodzi o pierwszą przerwę między „Idolem” a płytą „Zelig” to wynika ona zwyczajnie z faktu, że sparzyłem się trochę, zabrałem się do gry za szybko. Niespecjalnie umiałem pisać teksty, piosenki, nie umiałem wtedy grać. Musiało minąć parę lat żebym nauczył się warsztatu, dostał od życia trochę po głowie i miał o czym pisać. Po płycie „Zelig” już nigdzie nie uciekałem, zagrałem wiele koncertów z zespołem, kilkadziesiąt koncertów solowych, cały czas grałem z Brodką a w międzyczasie jeszcze pojawiałem się gościnnie na płytach innych artystów.
Dużo podróżowałeś. Życie w drodze męczy?
Trochę męczy, ale wstawanie do pracy w biurze o 6 rano też jest męczące. Trasę traktuję jak normalną pracę . Życie w busie jesienią i zimą w Polsce nie należy może do najprzyjemniejszych, ale rekompensują to emocje na scenie. Poza tym wbrew tym, którzy mówią że Polska jest w ruinie, to ja mam zupełnie inne zdanie i porównanie do tego jak się jeździ teraz a jak było 10 lat temu. Pod tym względem jest dużo lepiej.
A polski show-business jest w ruinie czy nie?
Też ma się całkiem dobrze. Może nie dzięki telewizyjnym talent-show, ale dzięki temu, że internet zawładnął światem a młodzi ludzie mają do wszystkiego dostęp. Jeśli ktoś chce zostać mistrzem gry na kalimbie to wystarczy, że odpali tutorial na YouTube i może się tego nauczyć bez konieczności ściągania trudno dostępnych książek z mitycznych 'Stanów". To wszystko sprawia, że poziom polskich, młodych artystów wzrasta. Jest coraz więcej dobrze grających zespołów, dobrze śpiewających wokalistów. Problem w tym, że nie specjalnie mają o czym śpiewać, nie słyszę za bardzo zaangażowanych tekstów. Może przez to, co się teraz dzieje pojawi się nowa fala buntu, nowa fala „rockmanów”, którymi mogą być muzycy elektroniczni.

Jesteś muzykiem bardzo aktywnym - grałeś z Hey, Brodką, Muchami. Co ciebie to doświadczenie nauczyło?
Na pewno nauczyłem się pewnego obycia scenicznego. Podczas koncertów promujących poprzednią płytę nie tylko śpiewałem, ale też grałem na gitarze, klawiszach, musiałem przełączać różne efekty, czasem po kilka razy w trakcie jednej piosenki. Gdybym nie miał tego doświadczenia jako muzyk grający z innymi artystami to bym szybko poległ. Gdybym nie miał wielu lat doświadczenia to w stresowych sytuacjach wpadałbym na scenie w panikę. Poza tym kiedy kurz po "Idolu" opadł okazało się, że niespecjalnie umiem śpiewać, niewiele wiem o pisaniu piosenek. Taka kilkuletnia lekcja pokory dała mi bardzo dużo. Mogłem podpatrywać frontmanów jak sobie radzą z publicznością. Wszystkie zespoły z którym grałem były inne. Kompletnie inaczej wygląda trasa z Brodką a inaczej z Muchami. A jeszcze inaczej wyglądać będzie moja trasa promująca płytę "Złoto", na którą serdecznie zapraszam. Zaczynamy w styczniu.
KUP BILET NA KONCERT ZALEWSKIEGO NA EUROPEJSKICH TARGACH MUZYCZNYCH CO JEST GRANE 24