Unsound Festival. Oto kilka wydarzeń, których nie można przegapić
Przemieszczenie, zwichnięcie, dyslokacja, wybicie, burzenie, czyli?Dislocation?, lejtmotyw tegorocznej edycji Unsoundu.

Program rozpoczynającego się 16 października krakowskiego festiwalu czyta się jak powieść grozy i przewodnik po sztuce nowoczesnej równocześnie. Muzyka spotyka się tu z instalacjami artystycznymi, wykłady i warsztaty przenikają z pokazami filmowymi. Festiwal, jako jeden z nielicznych, a może i jedyny na świecie wypuścił nawet swoją linię perfum Ephemera zainspirowaną trzema gatunkami muzycznymi drone’em, noise’em i bassem.
Z PIWNIC W ŚWIAT
Szesnaście lat temu na krakowską stancję trafił Australijczyk Mat Schulz. Zafascynowany muzyką, która wymyka się definicjom, postanowił zorganizować imprezę dla garstki podobnych fanów. Pierwszy Unsound odbył się w 2003 r. w kilku krakowskich piwnicach. I od razu przeszedł do historii. Podczas występu grupy Kammerflimmer Kollektief dwóch osiłków na sali nie wytrzymało napięcia niemieckiej alternatywy i w trakcie koncertu wyłączyło prąd. Wtedy wyglądało to przerażająco, ale z perspektywy czasu pokazało, gdzie tkwi siła festiwalu – w wytrącaniu ludzi z ich poczucia bezpieczeństwa.
– Zawsze zależało nam na tym, żeby na Unsound przyjeżdżali ludzie o różnych gustach, poglądach, pomysłach. Dziś jednak niesłychanie trudno jest muzyką wytrącić ludzi z ich równowagi. Pop, mainstream często wchłaniają i ujarzmiają to, co radykalne, eksperymentalne – mówił dwa lata temu w rozmowie z „Wyborczą” Schulz.
Z roku na rok festiwal przyciągał coraz większą publiczność. Wśród niej jest studentka Małgorzata Płysa. W 2006 r. zostaje wolontariuszką i pomaga przygotować kolejną edycję. Wtedy też Unsound debiutuje za granicą. Unsound On Tour odbywa się w Pradze, Bratysławie, Kijowie, Lwowie i Mińsku. Dwa lata później Małgorzata Płysa jest już dyrektorką wykonawczą festiwalu, razem z Matem Schulzem zakładają fundację Tone – Muzyka i Nowe Formy Sztuki. Wtedy Kraków po raz pierwszy dofinansowuje Unsound.
Od 2010 roku każda edycja ma motyw przewodni. – Chcieliśmy pokazać, że Unsound to coś więcej niż tylko zbiór przypadkowych artystów, że to również wydarzenie o charakterze społecznym, może nawet w jakimś sensie politycznym – tłumaczył Shulz.
Festiwal rozrasta się nie tylko w samym Krakowie (dziś imprezy odbywają się m.in. w Akademii Muzycznej, Hotelu Forum, ICE, Centrum Manggha, Muzeum Inżynierii), ale też wędruje po świecie od Adelajdy, przez Mińsk, po Nowy Jork. Z każdą kolejną wizytą za granicą rośnie zainteresowanie krakowską edycją Unsoundu – ponad połowę karnetów kupują fani z innych krajów. W 2014 roku Unsound wyprzedaje się do ostatniego biletu. Rok później organizatorzy postanawiają wystawić publiczność na próbę. Motywem przewodnim imprezy jest hasło „Surprise”, publiczność nie zna pełnego programu z wyprzedzeniem. Okazuje się, że fani ufają festiwalowi w ciemno. – Bilety i karnety na wszystkie wydarzenia rozeszły się w 10 minut – przyznaje Łukasz Warna-Wiesławski, rzecznik festiwalu.
W tym roku chrapka na Unsound jest jeszcze większa. – Dwie? Trzy? Cztery minuty? – podlicza czas zakupów wejściówek Warna-Wiesławski.
ZASKOCZENIA I NIESPODZIANKI
Teoretycznie jest możliwe zobaczenie wszystkich koncertów tegorocznej edycji festiwalu, ale byłby to wysiłek dla ciała i ducha niebezpieczny. Oto więc kilka imprez, których nie można przegapić. Na koncercie otwarcia spotkają się pionier dub techno Moritz von Oswald z grającą muzykę tradycyjną, kirgiską grupą Ordo Sakhna. Tego samego wieczoru będzie można obejrzeć premierę audiowizualnego widowiska „Dark Hearts of Space” przygotowanego przez rezydujących w Berlinie, a pochodzących z Rosji Dashy Rush i Stanislava Glazova (poniedziałek, 17 października, godz. 18.30. ICE, ul. Konopnickiej 17). O tym, czym jest np. średniowieczny post punk (według „New York Timesa”), będzie można przekonać się podczas występu duetu Xylouris White, czyli perkusisty Jima White'a oraz mistrza kreteńskiej lutni Giorgiosa Xylourisa. Zaraz po nich usłyszeć będzie można muzykę kolejnego niezwykłego spotkania, czyli polskiego projektu Stara Rzeka z tadżyckim zespołem Samo. Tryptyk zakończy występ urodzonej w Szwajcarii Aishy Devi, która przekłada nepalsko-tybetańską tradycję na muzykę basową (wtorek, 18 października, godz. 19. Manggha, ul. Konopnickiej 16). Po chwilowej przerwie Unsound powraca do kina Kijów.

Tym razem usłyszeć będzie można amerykański duet Matmos, który z towarzyszeniem muzyków Sinfonietty Cracovii zagra „Perfect Lives”, telewizyjną operę autorstwa kompozytora Roberta Ashleya (czwartek, 20 października, godz. 18.30. Kino Kijów, ul. Krasińskiego 34).
Trzymając się zasady zaskoczeń i niespodzianek, organizatorzy zaprosili Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. Na zaproszenie Felicity, artysty, który wywraca muzykę elektroniczną do góry nogami, tancerze „Śląska” wystąpią w światowej premierze nowego multimedialnego projektu „soft power” (sobota, 22 października, godz. 14.30. ICE, Konopnickiej 17).
Stałym punktem festiwalu są odrealnione noce w hotelu Forum. Tym razem w ciągu trzech dni wystąpi kilkudziesięciu artystów. Szkocki didżej i producent, współtwórca duetu Optimo, czyli J.D. Twitch zaprezentuje set złożony z muzyki Muslimgauze’a. Fascynująco zapowiada się również występ projektu KAFR, w którym kultury Libanu i Indonezji przeglądają się w muzyce opartej na analogowych automatach perkusyjnych, wokalizach i eksperymentach z niecodziennymi instrumentami. Na skraju muzyki i performance’u będzie też występ londyńskiego wokalisty i producenta Gaiki, który sprzeciwia się policyjnej brutalności i brytyjskiemu kolonializmowi (czwartek-sobota, 20-22 października, godz. 21.30).
* Unsound Festival, 16-23 PAŹDZIERNIKA. Kraków. Karnety wyprzedane. Są bilety na poszczególne wydarzenia