Chińskie arcydzieła w Muzeum Narodowym
I znowu, po wystawie renesansu ze zbiorów Muzeum w Brescii, mamy w Muzeum Narodowym kilkadziesiąt arcydzieł. Całkiem innych, teoretycznie trudniejszych w odbiorze, bo pochodzących z obszaru, o którym wiemy niewiele, a przecież pięknych od pierwszego kontaktu.
Pewnie, że tym lepiej je zrozumiemy, im więcej dowiemy się o ich zapleczu, ale spróbujmy podejść do chińskiej sztuki dawnej tak, jak T.S. Eliot zalecał czytać „Boską komedię” Dantego, w dwóch podejściach: najpierw bez wiedzy, po prostu patrząc, potem dopiero dowiadując się (z pięknego katalogu albo z wykładów towarzyszących) o jej źródłach i naturalnych przestrzeniach. Jest czas na taką próbę podwójną, bo ekspozycja trwa aż do 8 stycznia.

BOHATER – URZĘDNIK
W drzwiach wystawy ze zbiorów Chińskiego Muzeum Narodowego w Pekinie czeka na nas jej bohater – urzędnik. Figurka grobowa z terakoty sprzed ponad tysiąca lat. Urzędnik nie taki, jakim znamy go z naszej codzienności. Urzędnik – przedstawiciel państwa i cywilizacji. Kultury, duchowego dążenia. W złożonych dłoniach trzyma tabliczkę, na głowie ma charakterystyczną wysoką czapkę. Ubrany jest w tkane misternie, kolorowe jedwabie. Na jego twarzy jaśnieje harmonia.
„Uczeni urzędnicy (literati) – objaśnia Joanna Popkowska, kustosz muzeum i kuratorka wystawy – tworzyli niespotykaną w innych kręgach cywilizacyjnych warstwę społeczną, która przez setki lat miała zasadniczy wpływ na kształtowanie życia politycznego, społecznego i kulturalnego Chin. Droga urzędniczej kariery była otwarta niemal dla wszystkich młodych mężczyzn – do egzaminu mógł przystąpić każdy, niezależnie od pochodzenia i statusu społecznego. Wieloetapowy proces edukacji literati obejmował m.in. studiowanie klasyki konfucjańskiej oraz zgłębianie tajników poezji, kaligrafii i malarstwa”. Eksponaty, które znajdziemy na wystawie, są światem i domem urzędnika witającego nas w progu. Elementami jego wyobraźni, smaku. Umeblowaniem gabinetu, w którym chronił się przed zgiełkiem świata.
CZŁOWIEK JEST SZCZEGÓŁEM, ALE ISTOTNYM
Po wystawie chodzę jeszcze w czasie jej aranżacji. Kuratorka pokazuje mi zwoje z próbami kaligrafii. Zwraca uwagę na różnice w piśmie, które świadczą o różnych stylach kaligraficznych i temperamencie kaligrafa. O charakterze i osobowości. Rzeczywiście, wrażenie mam podobne do tego, któremu ulegam w muzeum ikon – pozornie podobne, w dłuższej kontemplacji odsłaniają indywidualne skupienie i warsztat. Kiedy oglądamy pejzaże, pytam, jak były eksponowane. I okazuje się, że pytam niemądrze, bo zwoje nie wisiały na ścianach tak, jak teraz widzimy je w muzeum. Przechowywano je w bibliotece. Delikatne, stonowane, prawie jednobarwne, nie są – jak bywa w malarstwie zachodnim – popisem krajobrazowego szczegółu i artysty, który próbuje oddać go na płótnie. Są obrazem sprawiedliwego rozpisania świata. Harmonią natury. Człowiek jest w tych pejzażach szczegółem, ale istotnym. Jest jego czytelnikiem. Jedno z przedstawień ma tytuł „Wędrowny uczony przy wschodniej grządce z chryzantemami”. Wydaje się, że uczony – poeta, który nazywał sam siebie Mistrzem Pięciu Wierzb – jest mniej uczestnikiem tego świata, niż jego świadkiem. Że gałąź nad jego głową i skały, za którymi szuka spokoju, są światem wewnętrznym, opanowanym przez jego mądrość i równowagę.

Są wśród malowideł sceny rodzajowe na zwojach i wachlarzach. Są wśród przedmiotów naczynia na wodę, zdobione wazony, gry towarzyskie podobne do szachów. Są meble, są przyrządy do herbaty i wina. Zdobione cegły ścienne, dekorowane lustra. Wielkiej urody i wielkiej harmonii elementy życia, które przetaczało się przez świat jakby mniej dramatyczny od naszego. To pewnie złudzenie, lecz mocne, sugestywne i piękne.
- Muzeum Narodowe w Warszawie (Al. Jerozolimskie 3), „Życie wśród piękna. Świat chińskiego uczonego. Sztuka z Chińskiego Muzeum Narodowego”. Kuratorzy: Zhao Yong i Joanna Popkowska. Wystawa otwarta od 1.10 do 8.01.
- * WTORKI-NIEDZIELE: 10-18,
- * CZWARTKI: 10-21,
- * PONIEDZIAŁKI: nieczynne.