Odnajdź się w dźwiękach jesieni. Przewodnik po Festiwalu Muzyki Współczesnej Warszawska Jesień
"W tym roku Warszawską Jesień będą przepajać upojne pienia opery" - zapowiada dyrektor festiwalu Tadeusz Wielecki, a ja zamyślam się nad niezwykłą żywotnością tego gatunku, który liczy sobie zaledwie 400 lat, a wywarł tak głęboki wpływ na historię muzyki i myślenie o niej, jak chyba żadna inna forma "organizacji wysokości dźwięków".
Ileż to razy wróżono jej śmierć, ileż to szyderstw i kpin padło pod jej adresem, ileż to razy kompozytorzy przeciągali linę na swoją stronę, próbując zreformować operę, zbliżyć ją bardziej do słowa, to znów puścić na żywioł wokalny, nie oglądając się na wiarygodność akcji scenicznej. W XX wieku opera jako sztuka skompromitowanego mieszczaństwa miała zginąć, a tymczasem zachowała się jak mitologiczna hydra – na miejscu uciętej głowy wyrosły dwie nowe. Świetnie ma się opera historyczna (od Monteverdiego do Strawińskiego), zarazem powstają wciąż nowe tytuły. „Wiem, że to forma skompromitowana, ale przyjmuję ją z całym dobrodziejstwem inwentarza” – deklaruje Paweł Mykietyn, twórca dwuaktowej opery „Czarodziejska góra” utrzymanej w klasycznej formie: z ariami, duetami, recytatywami, ale z elektroniką zamiast orkiestry.
W XXI wieku opera nie jest już nawet dziełem opartym na sztuce śpiewu. Sławomir Wojciechowski na zamówienie Warszawskiej Jesieni skomponował operę multimedialną, w której nie ma śpiewu, a zamiast śpiewaków głos wydają syntezatory mowy. Ten gatunek wchłonie wszystko, chyba na tym polega jego żywotność.
Mowa przeobrażona śpiewem, melogłoski w melorecytacji – tym fascynuje włoski kompozytor Salvatore Sciarrino, który tworzy własny typ opery, trzeba przyznać, że może bliżej jej genezy niż cokolwiek innego. W końcu Włoch!
POCZĄTEK NA DWA FLETY
Piątek, 16 września, godz. 19.30, Filharmonia Narodowa, bilety: 40 i 60 zł.
Pozorne trwanie i przemijanie to motto „Lasów deszczowych” Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil, utworu, który dedykowała wybitnym polskim flecistom – Agacie i Łukaszowi Długoszom, a oni wykonają go na otwarcie Warszawskiej Jesieni pod dyrekcją Jacka Kaspszyka. W programie jest też odwołanie do klasyków nowoczesności: Edgarda Varese’a i Gyorgy Ligeti.
DŹWIĘKOWY RECYCLING
Piątek, 16 września, godz. 22.30, Soho Factory, bilety: 50 zł.
Coś dla wielbicieli teatru instrumentalnego, trash music i wydających dźwięki obiektów „dziwnych”: „Angel View” brytyjskiej kompozytorki Juliany Hodkinson, który nie mniej niż w samą muzykę wsłuchuje się w jej kontekst: w rytuały, jakie przyjmują wykonawcy i publiczność koncertów. W utworach Hodkinson obecne są elementy wizualne i teatralne, a jeśli chodzi o dźwięki, to nie wzgardzi nawet chrzęstem tłuczonego szkła – to dopiero jest surowiec dla kompozytorskiej fantazji i elektronicznych przetworzeń.
MEMOOPERA
Sobota, 17 września, godz. 18, Dziedziniec Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, bilety: 30 zł.
Neologizm? Tytuł opery, jak najbardziej współczesnej, której prawykonanie odbędzie się właśnie na Jesieni. Surowiec do libretta został wzięty z życia, z internetowych memów, SMS-ów, reklam i postów, muzykę skomponowała Marta Śniady, rocznik 1986.
MYKIETYN
I „CZARODZIEJSKA GÓRA”
Sobota, 17 września, godz. 20,
niedziela, 18 września, godz. 19.30, Międzynarodowe Centrum Kultury Nowy Teatr, bilety: 60 zł, wejściówka: 30 zł.

Wydarzenie ubiegłorocznego Festiwalu Malta w Poznaniu: opera „Czarodziejska góra” Pawła Mykietyna na podstawie powieści Tomasza Manna wreszcie trafia na Warszawską Jesień! W tym utworze, w którym – jak u Manna – czas odgrywa bardzo istotną rolę, wszystko jest gwiazdorskie, począwszy od obsady: Agata Zubel, Barbara Kinga Majewska, Karol Kozłowski, Łukasz Konieczny, Szymon Komasa, Jadwiga Rappe, Urszula Kryger. Reżyseria: Andrzej Chyra.
MUZYCZNY
LYNCH
Poniedziałek, 19 września, godz. 19.30, Studio Koncertowe Polskiego Radia, bilety: 80 zł, wejściówka: 15 zł.
Wybitna austriacka kompozytorka Olga Neuwirth i Elfriede Jelinek, noblistka w dziedzinie literatury, stworzyły w 2003 roku operę w oparciu o scenariusz do filmu Davida Lyncha „Zagubiona autostrada” – mistrzowsko napisana muzyka przenosi nas w trochę inny świat niż magnetyczny obraz Lyncha, ale sednem jest zagadka tożsamości. Polską premierę opery wyreżyserowała Natalia Korczakowska, po lipcowych spektaklach we Wrocławiu oglądamy ją w Warszawie. W rolach głównych Holger Falk (baryton) i Barbara Kinga Majewska (sopran).
CZARNA
NIESKOŃCZONOŚĆ
Poniedziałek, 19 września, wtorek, 20 września, godz. 22.30, Soho Factory, bilety: 50 zł.
„Infinito nero” to utwór niezwykły, oparty na objawieniach i wizjach mistycznych Marii Magdaleny de’Pazzi. Kompozytor Salvatore Sciarrino, dla którego „cisza nie jest pusta, jest jedynie początkiem dźwięku”, nazwał to dzieło „ekstazą w jednym akcie na głos i osiem instrumentów”. Jak brzmi nawiedzenie opisane współczesnymi środkami muzycznymi? W centrum uwagi Signe Asmussen (mezzosopran).
KOLEKTYWNY
„AARON S”
Środa, 21 września, godz. 19.30, Teatr Imka, bilety: 50 zł.
Zamówiona przez Warszawską Jesień opera kolektywu Aaron S (muzyka: Sławomir Wojciechowski, libretto: Paweł Kraczkowski, wideo: Norman Leto, konstrukcja instrumentów, software Krzysztof Cybulski) – bez śpiewu w klasycznym znaczeniu, w której obok instrumentów dźwięki (i głosy) generują maszyny. Opera XXI wieku o problemach naszych czasów. Głównym bohaterem jest Aaron Swartz, amerykański zbuntowany haktywista, haker zaangażowany po stronie interesów społeczeństwa. Naraża się władzom i w wieku 26 lat popełnia samobójstwo w niejasnych okolicznościach. Czy jest ktoś, kto chroni nas przed powszechną inwigilacją w sieci? Jeśli tak, to gra o stawkę większą niż życie.
„LUCI MIE TRADITRICI” SCIARRINO
Czwartek, 22 września, piątek, 23 września, godz. 19.30, Basen Artystyczny, bilety: 50 zł.
Włosi nie muszą niczego udowadniać, za nimi stoi dorobek tysiącleci, stąd pewnie lekkość, z jaką wypływa z nich sztuka: muzyka, film, dizajn, słowo. Salvatore Sciarrino jest kompozytorem ze wszech miar współczesnym, nie wstydzi się więc sięgać po historie sprzed wieków, wiedząc, że mają one wymiar uniwersalny. Książę Gesualdo da Venosa komponował genialne madrygały, ale zabił żonę i jej kochanka. To był wybuch, ale u Sciarrino emocje są stłumione, mowa przechodzi w śpiew, a śpiew – w półgłos. Operę, o której marzył Mariusz Treliński, wyreżyseruje Pia Partum, w roli La Malaspiny – Anna Radziejewska (mezzosopran).
FINAŁ: XENAKIS, SCIARRINO
Sobota, 24 września, godz. 19.30, Filharmonia Narodowa, bilety: 40 i 60 zł.
Nowy utwór na skrzypce i orkiestrę to zawsze gratka, budząca ciekawość fanów „magicznej skrzynki”, jak nazwał ten instrument Marcel Proust.
Prawykonanie nowej wersji „Koncertu skrzypcowego” Aureliana Cattanea w wykonaniu Sophie Schafleitner, chór dziecięcych głosów śpiewnie recytujących Sofoklesa w „Polla ta Dhina” Iannisa Xenakisa, „Shadow of Sound”, czyli coś bardzo Sciarrino. I coś polskiego: Zofia Dowgiałło, „Kompozycja z ruchomym tłem”.
IM SIĘ PRZYGLĄDAMY
ANNA RADZIEJEWSKA
La Malaspina w „Luci mie traditrici” Salvatore Sciarrino.
Wspaniały polski mezzosopran, zjawiskowa w operze barokowej i współczesnej. Jej głosem zachwycił się wielki włoski kompozytor Salvatore Sciarrino. Od 12 lat zaliczana jest do czołowych wykonawczyń dzieł tego twórcy. Wykonywała specjalnie dla niej napisaną partię Izumi w operze „Da gelo a gelo” (Schwetzingen, Paryż, Genewa), wzięła udział w prawykonaniu „L’altro giardino” w Rzymie, w Monachium śpiewała La Donnę w prapremierze „Super flumina”, znów stworzoną z myślą o niej.
„Dopiero gdy miałam okazję z nim pracować, dowiedziałam się, co to znaczy mieć głos i jak go używać” – mówi Radziejewska, która w czwartek, 22 września wcieli się w partię La Malaspiny w operze Włocha „Luci mie traditrici”, którą śpiewała w Wiedniu, Madrycie, Berlinie i na Festiwalu w Salzburgu. To nie gwiazda, to po prostu La Donna!
BARBARA KINGA MAJEWSKA

Dziewczyna Davida Lyncha w „Zagubionej autostradzie”
Z niepozornie wyglądającej młodej kobiety stała się nadzieją polskiej wokalistyki współczesnej, choć pewnie tak o sobie nie myśli. Zaczęło się w zeszłym roku od „Czarodziejskiej góry” Pawła Mykietyna, w której wcieliła się w rosyjską kusicielkę i idee fixe Hansa Castorpa, Kławdię Chauchat. Majewska łączy kobiecą urodę, dźwięczny sopran i duży talent aktorski, który najwyraźniej ujawnił się w „Zagubionej autostradzie” Olgi Neuwirth we wrocławskiej inscenizacji Natalii Korczakowskiej, którą teraz obejrzymy w Warszawie. Podwójna rola: tajemniczej i zdystansowanej Renee i drapieżnej femme fatale Alice to jej najnowsze osiągnięcie. Na pewno nie stracimy jej z oczu.
PAWEŁ MYKIETYN
Jak wejść na „Czarodziejską górę” i z niej nie spaść?
Jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów nie cofa się przed wyzwaniami. Parę lat temu napisał symfonię, w której głos solowy śpiewał teksty oparte na błahej treści SMS-ów. Ponad rok temu ukończył operę na podstawie 900-stronicowej powieści metafizycznej Tomasza Manna, traktującej o wielkich tematach ludzkości, z których najważniejszym jest czas.
To nie jest pierwsze podejście Mykietyna do opery – 15 lat temu skomponował „Ignoranta i szaleńca” na podstawie Thomasa Bernharda. Mykietyn nie jest typem awangardysty, dlatego z ulgą można przyjąć jego deklarację, że niezbywalną cechą opery jest śpiew. I bez wątpienia, twórca „Sonetów Szekspira” umie pisać na głos. „Czarodziejska góra” to opera z ariami, duetami, recytatywami, chórami. To, co w niej nowoczesne, to niepewność w stosunku do zamkniętego świata kreacji stworzonej nieoszczędnie z miliardów słów, jak to się dzieje u Manna. A także brak orkiestry, którą zastąpiła kunsztowna elektronika.
MAŁA WARSZAWSKA JESIEŃ, CZYLI „WSPÓŁCZECHA” DLA DZIECI
Warszawska Jesień jak zwykle skupi się na nowych brzmieniach, niespotykanych narracjach, improwizowanych opowieściach i tym, co piszczy w naszym otoczeniu. Ten kalejdoskop dźwięków to istna gratka dla dzieci, które będą mogły nie tylko ich słuchać, ale też wydobywać je z różnych instrumentów. Wszystko to na Małej Warszawskiej Jesieni skierowanej do najmłodszych.
Dla nich przygotowała i poprowadzi warsztaty Joanna Freszel, fenomenalna wokalistka, która ze szmerów, szeptów, okrzyków, posykiwań i słów wypowiadanych w najmniej konwencjonalny sposób potrafi stworzyć niezwykły surrealistyczny pejzaż dźwiękowy („W poszukiwaniu głosu”, sobota, 24 września,godz. 11, dzieci od 4. do 6. roku życia, starsze, do 12 lat, od godz. 16, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki).
Propozycje festiwalowe są zawsze pewną niewiadomą, zwłaszcza gdy chodzi o prawykonania nowych utworów, ale ponieważ tematem tegorocznej „dużej” Jesieni jest opera, to nie mogło zabraknąć również mikroopery – dla dzieci. Będzie to „Milcząca rybka” Jarosława Siwińskiego z librettem Małgorzaty Kołcz – wśród bohaterów oprócz Mamy, Taty, Synka Stefusia i Milczącej Rybki spotkamy również Gadającego Kota – ciekawe, co wyjdzie z tej rozmowy (niedziela, 18 września, godz. 11 i 16, Laboratorium Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski).
Pozostałe wydarzenia to „Muzyka sfer”, instalacja interaktywna panGeneratora w Parku Rzeźby w Królikarni (od 16 do 25 września) i performans plenerowy Sławomira Kupczaka „Nie wiem” w sobotę, 17 września, godz. 11 i 16, również w Parku Rzeźby. Mile widziane dzieci w wieku wczesnoszkolnym.