Bohemia. To raj dla miłośników chmielowego kompotu
Jeżeli swoje wyobrażenia o czeskiej kuchni czerpiecie z powieści ?Jak obsługiwałem angielskiego króla?, to jesteście w głębokim błędzie.
Naszych braci znad Wełtawy da się kochać za wiele wspaniałych cech. Za wyjątkowe poczucie humoru, dystans do świata, wybitną literaturę, niezłe kino, wzorcowe piwo i miłą bezpruderyjność, o której Michał Witkowski w „Fynf und cfancyś” pisze: „Czesi to zwierzęta Boga w sercu niemające, dla nich pójść z babą, z chłopem, z drzewem, z samochodem, z trupem to pestka... I myśmy od takich chrześcijaństwo przejęli...”.

Szczęśliwie nie przejęliśmy ich gustu kulinarnego, bo za to kochać się już nie da. Nawet Mariusz Szczygieł, piewca czeskiego stylu życia, w „Gottlandzie” broni knedlików i svickovej so smetanou bez większego przekonania. Pisze coś o ziemnych nutach diety św. Wacława, co jest głęboko zaszyfrowanym i trudnym komplementem. Ja tego jedzenia nienawidzę szczerze. I, co ciekawe, z zupełnie innego powodu niż nowomodnych potraw, opartych na karmie dla papużek falistych. Otóż również dla zaprzysięgłego ścierwożercy, jakim jestem, micha w czeskich hospodach, oparta niemal wyłącznie na białku zwierzęcym, pozbawiona w ogóle warzyw, za to utopiona w zawiesistych sosach i podlana octem, to doświadczenie graniczne.

Właściciele nowo otwartej Bohemii od kilku lat prowadzą w pasażu Wiecha restaurację Ceska, więc znają się na rzeczy. I pewnie dlatego wraz ze swoim szefem kuchni specjały zza południowej granicy zredukowali do minimum, mimo że szyld sugeruje, że cestiny powinno być tu po kokardkę. Tymczasem w karcie mamy jedynie hermelina (19 zł), czyli marynowany ser typu camembert, oraz pilsnera, podawanego jak pan Bohumil przykazał, wedle klasycznych czeskich miar i sposobów. Są to: hladinka, czyli pół litra pod dużą ilością piany (12 zł), cochtan – z trochę mniejszą ilością piany (12 zł), teraz ceska – mix pilsnera i ciemnego kozła (13 zł), śnyt – trzy setki pilsnera w dużym kuflu z bardzo dużą ilością piany (8 zł) oraz mliko – sama tęga piana w kuflu (8 zł). Gwoli prawdy z czeskiego jedzenia znajdziecie w menu jeszcze bulharkę (19 zł), paprykową pastę z mięsa z czosnkiem i ogórkiem kiszonym, ale nie ma co się oszukiwać – pozbawiona jest całkowicie smaku i równie dobrze mogłoby jej w ogóle nie być.

Poza tym w karcie Bohemii dużo dań ogólnowojskowych, pozbawionych wyraźniejszego charakteru, o których zapomina się szybko i bezboleśnie. Grillowana pierś z kurczaka z w miarę ciekawą salsą ananasową (26 zł), sznycel z mlecznej cielęciny z zimną sałatką ziemniaczaną (26 zł), polędwiczki wieprzowe pieczone sous-vide w całkiem przyjemnej potrawce z ziemniaków i boczku (33 zł), taka sobie kaczka pieczona z sosem porzeczkowym (39 zł) oraz klawiatura żeberek wieprzowych w miodzie i śliwce (29 zł). I jeszcze tatar wołowy z grzankami czosnkowymi (42 zł) oraz rosół z pierożkami mięsnymi (15 zł), zwący się z francuska consomme nieco ponad miarę. A także steki wołowe, z których ja poprosiłem o antrykot (59 zł) i dostałem coś umiarkowanie przeciętnego.

Zapewniam wszak, że wszystko da się zjeść. I z pewnością nie zakłóci zabawy wielbicielom chmielowego kompotu najwyższej jakości. Przyjeżdża tu niepasteryzowany dwa razy w tygodniu prosto z Czech.

Bohemia objęła lokal po restauracji 99, która na przełomie wieków była jednym z najbardziej obleganych miejsc naszego miasta. Od pewnego czasu ściągała jednak niemal wyłącznie publiczność korporacyjną i dla takiej klienteli obecna oferta wydaje się idealna.

BOHEMIA
- ul. Jana Pawła II 23
- tel. 602 666 444
- czynne: codziennie od 12 do 23
- www.bohemiarestaurant.pl
- można płacić kartą
Przykładowe ceny:
- grillowana pierś z kurczaka – 26 zł
- sznycel cielęcy – 26 zł
- polędwiczki wieprzowe – 33 zł
- żeberka – 29 zł
- antrykot – 59 zł