Kraków Live Festival 2016. Sia zaśpiewała największe przeboje
Koncert Sii to świetnie wyreżyserowane teatralne widowisko. Szkoda tylko, że w niezmienionej formie mogłoby się pojawić w dowolnym miejscu na świecie.
Sia, obok Massive Attack, była jedną z najbardziej wyczekiwanych gwiazd tegorocznej edycji Kraków Live Festival. Trudno się więc dziwić, że publiczność na jej widok zareagowała niezwykle żywiołowo.

Sia i jej tancerze
Zanim jednak artystka wyszła na scenę, rozwinięto na niej czarną kotarę. Wśród publiczności pojawiły się tym samym obawy, że ekscentryczna wokalistka, tym razem postanowiła ukryć nie tylko twarz, ale całą sylwetkę i że w ogóle nie uda się jej zobaczyć. Niepokój był na szczęście nieuzasadniony i po chwili, oczom krakowskiej publiczności ukazała się sama Sia, w tradycyjnej biało-czarnej peruce i z wielką kokardą na głowie. Zabieg z kotarą był o tyle uzasadniony, że z fałd spódnicy po chwili wybiegła Stephanie Mincore, tancerka, która towarzyszy Sii podczas koncertów, i która do złudzenia przypomina znaną z teledysków Maddie Ziegler.

Rihanna i "Titatnium"
Koncert zaczął się niezwykle żywiołowo, od przejmującego kawałka "Alive". Tuż po nim, Sia zaśpiewała piosenkę "Diamonds", którą napisała dla Rihanny, i którą barbadoska wokalistka zamieniła w ogólnoświatowy hit. Idąc według przebojowego klucza, Sia, zaserwowała fanom jeszcze "Cheap Thrills" i nieco zwolniła tempo. I choć publiczność wciąż niezwykle entuzjastycznie witała każdą kolejną piosenkę, na dobre rozhulała się z powrotem dopiero przy "Elastic Heart". I już ani na moment nie zamilkła. W nagrodę Sia zaśpiewała jeszcze swoje dwa największe przeboje: "Titatnium" i "Chandelier".

Przez cały koncert, Sia stała trochę z boku, stając się niemalże postacią drugoplanową. Środek sceny zajęli natomiast tancerze. Ich przejmujący występ nadał całości teatralnego charakteru, pełnego emocji i pasji.
Podziękowania dla publiczności
Sia słynie ze swojej ekscentryczności. Chowa twarz za peruką, jeszcze niedawno śpiewała odwrócona tyłem do publiczności. Jej koncerty to spójna całość, której artystka nie przerywa pogaduszkami z publicznością. Tak samo było na Kraków Live Festivalu. Dopiero na sam koniec, nieco wzruszona, podziękowała polskim fanom. Taka formuła, choć bardzo profesjonalna, powoduje jednak, że wokalistka praktycznie wcale nie ma kontaktu ze swoją publicznością. Koncert, który dała w Krakowie, z powodzeniem, i bez najmniejszych zmian, mogłaby zagrać w dowolnym miejscu na świecie, albo umieścić na dvd.

