Na Bielskiej. Tu obowiązuje menu z domowym charakterem np. ziemniaki z oldskulowym zsiadłym mlekiem
W południowej części Szczęśliwic, za parkiem, za ulicą Włodarzewską, w jednej z dużych willi od kilku tygodni działa restauracja Na Bielskiej
Szczęśliwice-Zdrój to kurort atrakcyjny o każdej porze roku. Zimą przyciąga miłośników narciarstwa, jesienią zachwyca wszystkimi odcieniami czerwieni, beżu i żółci, wiosną - roztkliwia budzącą się naturą. Ale najpiękniejszy jest teraz - w środku lata.

Znajdziemy tu wszystko, co umila wakacyjny wypoczynek: akweny wodne dla wędkarzy i kajakowiczów, rozległy kompleks basenów, łagodnie pofałdowane zielone tereny do spacerów, biegów, jeżdżenia na rowerach i rolkach. Do tego kilka całkiem przyzwoitych knajpek oraz wyjątkowo wygodny dojazd - z centrum Warszawy w ledwie kilkanaście minut. To niewątpliwie przesądza o wyższości Szczęśliwic nad innymi wakacyjnymi resortami Polski i świata.
Szczególnych wakacyjnych wrażeń dostarcza południowa część Szczęśliwic, już za parkiem, za ulicą Włodarzewską. Na terenie dawnej wsi, w plątaninie uliczek o dźwięcznych nazwach Lirowa, Altowa, Lutniowa, Harfowa i... Usypiskowa, sierpniowy upał układa się w obrazy znane z nadmorskich miasteczek Grecji czy Bułgarii. W totalnym chaosie urbanistycznym, za szczelnymi parkanami stoją duże, za duże wille, które kubaturą wprost rozsadzają swoje działki. Między nimi pracują warsztaty samochodowe, sklepiki, hurtownie, brakuje chodników, a na wąskich poboczach parkują tabuny wielkich aut. I właśnie w takim urlopowym anturażu działa od kilku tygodni restauracja Na Bielskiej.

Uruchomiono ją w jednej z tutejszych warownych rezydencji z obszernym, zadaszonym tarasem i malutkim ogródkiem. Na taras wchodzi się przez wielki living room. Panuje atmosfera rodzinnych pieleszy, wydaje się, że za chwilę z głębi domu wynurzy się pani w szlafroku i papilotach, a pan w rozchełstanej piżamie i znoszonych laczkach usiądzie na kanapie przed telewizorem.
I taki też domowy charakter ma menu Na Bielskiej. Zestawione w nim potrawy trudno uznać za spójną restauracyjną ofertę, to dość przypadkowy zestaw kilkunastu łatwych, obiadowych potraw, które łączy jedno - są po prostu smacznie przygotowane. Żadnych piruetów i ekstrawagancji, zamiast nich zwykła, delikatna, zabielana ogórkowa na żeberkach (12 zł) albo soczewicowa na pomidorach z łyżką słodkiej śmietanki (14 zł). I uczciwy chłodnik litewski z jajkiem i trochę mniej udany, bo wodnisty, krem marchewkowo-dyniowy z imbirem (14 zł). A zaraz potem spaghetti z sosem bolońskim (22 zł) lub elementarne curry na mleczku kokosowym z kurczakiem i chrupkimi warzywami (24 zł). Do dyspozycji również gulasz wieprzowy z kopytkami (26 zł) oraz trochę niepozorny, ale smaczny schabowy z jajkiem sadzonym i marchewką z groszkiem (24 zł). Poziom zawodowy osiąga natomiast doskonale wysmażona wątróbka drobiowa (24 zł) otoczona filigranem chrupkiej cebulki oraz warzywny makaron, przyrządzony z ugotowanych al dente długich pasków cukinii i marchwi (18 zł), dosmaczonych czarnym sezamem i sosem sojowym. Pyszne, naprawdę pyszne. Żadna wakacyjna stołówka nie powstydziłaby się takiej michy!

Ale na stole pojawiło się jeszcze jedno zjawisko, które przebiło wszystkie inne: podane na starych fajansach z Włocławka świeżo ugotowane młode ziemniaki z koperkiem, skwarkami z boczku i miską zsiadłego mleka. Nie jogurtu, nie kefiru, ale zwykłego chłodnego, oldskulowego zsiadłego mleka, którego zwartą konsystencję kroi się dużą łyżką. Przy tym specjale bledną nawet najbardziej wyszukane eksperymenty kulinarnych awangardzistów. Jak mawia w takich sytuacjach Wojtek Amaro: - I pozamiatane!
NA BIELSKIEJ
ul. Bielska 30
- tel. 510 003 030
- otwarte wt. 13-21, śr.-czw. 13-22, pt. 13-23, sob. 12-23, niedz. 12-20
- można płacić kartą
- niedostępne dla osób na wózkach
PRZYKŁADOWE DANIA
- ogórkowa - 12 zł
- soczewicowa - 14 zł
- spaghetti bolognese - 22 zł
- curry - 24 zł