Powstanie warszawskie. Niezwykły projekt Andrzeja Smolika "Historie" [ROZMOWA]
Patrząc na historie powstańców stajemy przed lustrem - mówi Andrzej Smolik, autor płyty „Historie” poświęconej powstaniu warszawskiemu. Koncert w piątek w Parku Wolności Muzeum Powstania Warszawskiego.
Powstanie warszawskie wciąż wywołuje emocje, musi się bronić przed współczesnymi pasożytami, czyli pop-kulturą i polityką.
Muzeum Powstania Warszawskiego co roku ma niełatwe zadanie - jak godnie i ciekawie opowiedzieć jego historię. Jak mówić współczesnym językiem - zrozumiałym dla starszych, intrygującym dla młodszych pokoleń. Tym razem zaprosiło do przygotowania rocznicowego koncertu i nagrania płyty Andrzeja Smolika. Muzyk wspólnie z wokalistką Natalią Grosiak i raperem Miłoszem „Miuoshem” Boryckim sięgnęli do archiwów Muzeum, nagrań, wywiadów z powstańcami.
Płyta „Historie” będzie miała swoją premierę w piątek, 29 lipca. Tego samego dnia odbędzie się też specjalny koncert w Parku Wolności Muzeum Powstania Warszawskiego.
Koncert jest tylko jednym z kilku wydarzeń obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. O innych wydarzeniach, koncertach, spotkaniach czytaj tu:
http://cojestgrane24.wyborcza.pl/cjg24/1,13,20465257,0,Powstanie-warszawskie--Gdzie-i-w-jaki-sposob-oddac.html
----------
Rozmowa z Andrzejem Smolikiem
----------
Łukasz Kamiński: Jak doszło do twojej współpracy z Muzeum?
Andrzej Smolik: Pół roku temu przyszło zaproszenie. Potem długo rozmawialiśmy o tym, jak ma wyglądać projekt „Historie”. Dyskusje nie były poświęcone samej muzyce, ale warstwie merytorycznej. Pomysł był taki, żeby opowiedzieć o losach powstańców, ale już po samym powstaniu. Jak potoczyło się życie tych, którzy przeżyli zryw. I to najbardziej odróżnia „Historie” od poprzednich rocznicowych projektów.
Punktem wyjścia były spisane wspomnienia.
- Tak, cały materiał dostaliśmy od Muzeum. To potężne archiwum, wielogodzinne nagrania. Muzeum nam pomogło wybrać kilka historii.
Do tej pory o powstaniu mówiono raczej w kontekście wojny, masowego zrywu. Ale już bohaterami zeszłorocznej „Placówki 44” Voo Voo są konkretni ludzie, opowieść o nich jest niesłychanie osobista.
- No właśnie, wcześniej gdzieś zagubili się ludzie, jednostki, ich osobiste tragedie i szczęścia, piękne chwile. Tak naprawdę powstanie to zbiór poszczególnych historii. Każdy cierpiał, umierał sam. W losach osobnych ludzi sami możemy się przeglądać, a przynajmniej próbować zrozumieć, odnaleźć. Patrząc na historie powstańców, stajemy przed lustrem.
Powstanie jest żywe w pamięci, ale też trudne do zrozumienia.
- O to właśnie chodzi. Ludziom, którzy walczyli, też pewnie możliwość takiej hekatomby wydawała się abstrakcyjna, dopóki sytuacja nie zmusiła ich, by sięgnęli po broń. To ważne, żeby współcześni czytali jak najwięcej o powstaniu, poznawali historię, bo tylko tak można próbować zrozumieć to, co się stało.
Powstanie zawładnęło masową wyobraźnią, ale też przykro spłyciło się do wymiaru tatuażu, koszulki, gadżetu. Stało się bezrefleksyjne.
- To prawda, jest tego faktycznie bardzo dużo. W historię wkradła się popkultura, przyćmiła gdzieś etos wydarzenia, brakuje czasem tajemnicy, wyjątkowości i szacunku. Ale mając do wyboru ciszę wokół powstania, zapomnienie, które panowały jeszcze 20 lat temu, i obecną sytuację, wybieram tę ostatnią. To się ustabilizuje. Poza tym to wszystko, co dzieje się wokół powstania, nawet jeśli nie zawsze jest to odpowiednie, to w niczym rangi samego wydarzenia nie umniejsza.
To jak mówić o powstaniu?
- Zawsze z szacunkiem.
Długo się przygotowywałeś do nagrania.
- Przygotowywałem się, ale nie poświęciłem temu wielu miesięcy. Ale podjąłem to wyzwanie, bo dzięki komponowaniu muzyki do takich projektów, ale też do teatru, radia, filmu dużo się uczę, poznaję, poszerzam swój świat.
Do udziału w „Historiach” zaprosiłeś Natalię Grosiak i Miuosha. Dlaczego akurat ich, czego szukałeś w ich głosach, ekspresji?
- Chodziło mi nie tylko o same głosy, ale też o to, co wcześniej robili, jakie śpiewali teksty. Szukałem kogoś, kto będzie w stanie wiarygodnie opowiedzieć historie powstańców, kto będzie potrafił zmierzyć się z potężnymi emocjami. O kogoś, kto będzie w końcu potrafił opisać to wszystko współczesnym językiem. Wspomnienia powstańców to bardzo delikatna materia, trzeba z nią postępować bardzo ostrożnie.
Czy trudno było ci skomponować muzykę? To diametralnie inne zadanie niż to, co robiłeś ostatnio.
- Chciałem, żeby nie było zbyt lirycznie, ale też i nie bardzo hardcore'owo. Czułem się jak reżyser, który ma do wystawienia dwa różne spektakle w tym samym czasie, jeden to komedia, drugi to dramat. To dwa różne światy, na poziomie emocji, opowieści. Sama praca nad muzyką była podobna.
Muzyka jest na wskroś współczesna.
- Owszem, ale przemycam w niej trochę elementów polskich. I nie mówię tu o pierwiastku patriotycznym, ale o brzmieniu. Sięgnąłem więc po elementy bigbandowe, nastroje filmowe, po harmoniczne elementy słowiańskie. Paradoksalnie łatwiej mi było stworzyć muzykę do „Historii”, niż gdybym miał przygotować nowe aranżacje piosenek sprzed wielu lat.
Nigdy wcześniej nie miałeś tak zróżnicowanej pokoleniowo publiczności. Koncert będą oglądać zarówno starsi, jak i młodzież.
- Nigdy wcześniej nie zastanawiałem się nad tym, czy mówię do młodszych, czy starszych. Nie potrafię zmierzyć. Trzymam się swoich reguł. Pode mną mieszka pani Basia, która ma prawie sto lat, brała udział w powstaniu. I duchem jest młodsza niż reszta lokatorów w naszym budynku! Bardzo chciałbym grać dla takich osób!
- Piątek, 29 lipca.
- Park Wolności Muzeum Powstania Warszawskiego.
- Godz. 21.
- Bilety 14 zł.