Kazik znów śpiewa Waitsa, a Jonny Greenwood wprowadza smyczki do nagrań Radiohead. Polecamy płyty tygodnia
Piosenki Republiki sprzed 30 lat w nowym wydaniu, single Toma Waitsa na jednym krążku, kolejny album Radiohead, i pomysłowa produkcja instrumentalnego grania grupy Tides From Nebula.
Dziewiąty album Radiohead najpierw ukazał się w formie cyfrowej, potem na CD i winylu, we wrześniu wyjdzie wersja z bonusami. Anglicy znów zaskakują i to nie tylko promocją, której jednym z elementów było praktycznie całkowite zniknięcie ich z sieci
NOWE SYTUACJE
Jarocin Live 2015
Chaos Management Group
W 1985 roku na festiwalu w Jarocinie wystąpiła Republika. Przywitał ich grad pomidorów i torebek z mlekiem. Zaczęli grać i nie tylko odnieśli wielki triumf, ale też przeszli do historii z tym koncertem. Przypomina go projekt Nowe Sytuacje. Trzech muzyków Republiki zaprosiło do udziału Tymona Tymańskiego, Jacka Bończyka i Jacka Szymkiewicza oraz Bartka Gasiula. W 2015 roku zagrali te piosenki, co trzydzieści lat temu. Ciarki wywołują energetyczny „Kombinat”, psychodeliczne „Tak długo czekam (Ciało)” i mocna „Biała flaga”. Fantastycznie, przestrzennie brzmi „Sexy Doll”, ale prawdziwym ciosem jest „Śmierć na pięć” śpiewana przez... nieżyjącego Grzegorza Ciechowskiego. Płyta budzi emocje. Od poczucia naruszenia tabu, jaką dla wielu są oryginały piosenek, po radość, że utwory nie giną i są odświeżane z szacunkiem do ich wersji kanonicznych.

KAZIK STASZEWSKI
Piosenki Toma Waitsa. Single
Luna Music
W 2003 roku ukazała się płyta „Piosenki Toma Waitsa” Kazika Staszewskiego z piosenkami amerykańskiego wokalisty w przekładzie Romana Kołakowskiego. Z tego albumu powstały cztery single, ich zawartość wytwórnia Luna Music zebrała właśnie w jednym wydawnictwie.
Mamy tu więc pełną zawartość krążków „Bourbon mnie wypełnia”, „Rozpacz płynie rzeką poprzez świat” i „Niewinna, kiedy śni” oraz teledyski do dwóch pierwszych utworów i do czwartego numeru singlowego, kompozycji „Singapur”. To nie są rzeczy nowe, nawet można powiedzieć, że w niektórych kręgach wręcz już kultowe. Warto je sobie jednak odświeżyć, bo nadal po latach ciekawie brzmi to zderzenie chropowatości oryginałów Waitsa z poukładanymi wersjami Staszewskiego. Rekomendacją tego wydawnictwa niech będzie fakt, że sam Tom Waits po raz pierwszy udzielił zgody na polskie przekłady i takie nagranie swoich piosenek.
RADIOHEAD
A Moon Shaped Pool
XL Recordings
Tym razem mocno postawili na smyczki (efekt m.in. współpracy Jonny’ego Greenwooda z Krzysztofem Pendereckim), które często decydują o dramaturgii utworów. Tak jest w otwierającym album „Burn The Witch” czy w końcowkach oszczędnego „Glass Eyes” i „Tinker Tailor Soldier Sailor Rich Man Poor Man Beggar Man Thief”. Poza tym jest tu to, z czego słynie Radiohead: ciekawe linie basu i fortepianu, śpiew Thoma Yorke’a, pomysłowe partie gitar i smaczki, jak chór w „Decks Dark” czy połamany rytm w „Indekit”.
Nie jest to jednak „Radiohead symfonicznie”, co w tym wypadku jest zdecydowanie komplementem. Nie jest to też album tak eksperymentalny, jak choćby „The King Of Limbs” - nowy krążek chyba godzi fanów piosenkowego Radiohead i tych, którym bliżej do często ich dalekich poszukiwań.

TIDES FROM NEBULA
Safehaven
Mystic
Warszawski kwartet konsekwentną pracą (od 2008 roku) i muzyką zapracował sobie na miano jednej z ciekawszych, post-rockowych polskich formacji. „Safehaven” to czwarty album, który w pełni potwierdza ich pozycję. Fani zespołu odnajdą tu elementy z poprzednich płyt, jak przestrzenie, płynące melodie, dynamiczna gra gitar, i perkusji, i sporo elektroniki. Jednak nie są to odgrzewane kotlety: z połączenia tego wychodzą takie cacka jak balladowy, ale niepozbawiony mocnej części tytułowy numer, odrobinę grunge'owy „Knees To The Earth” czy trochę tajemniczy „All The Steps I've Made”. Długie gitarowe dźwięki niosą nas w „The Lifter”, a mocniejszy, osadzony rytm buja w „We Are The Mirror”.
Wydaje się, że zespół momentami skłania się w stronę zimnego industrialu, ale chwilę potem ociepla to melodia gitary czy miła dla ucha elektronika. Ciekawe pomysły, dobra produkcja i instrumentalne granie, które zdecydowanie nie nudzi słuchacza.
