Maciej Nowak jadł w Wi-Taj na placu Konstytucji. Oczarowała go wietnamska zwiewność
Po latach wietnamska kuchnia powraca na pl. Konstytucji! Ale już w olśniewającym wcieleniu! Działa tu Wi-Taj

Polska po czerwcu 1989 miała smak i aromat wietnamskiej kuchni. Nie, nie kebabów, bo te pojawiły się dopiero w połowie lat 90., ani nie sfajczonych zapiekanek, które z kolei zwiastowały wcześniejszy etap przemian, związany z nazwiskiem ministra Wilczka z rządu Mieczysława F. Rakowskiego. Balcerowicz waniał Wietnamem. Niektórzy twierdzili, że to był swąd przepalonych woków i ułuda glutaminianu sodu, czyli polepszacza smaku. Inni zwracali uwagę, że smakołyki z kraju Ho Chi Minha łączące walory Indochin ze śladami francuskiego wyrafinowania tworzą najciekawszą kuchnię regionu. Mnie bliżej do tego drugiego poglądu, choć trzeba uczciwie przyznać, że trudno było tak sądzić po ofercie pierwszego warszawskiego małego Hanoi na pl. Konstytucji. To tutaj na początku lat 90. w dziesiątkach stłoczonych, plastikowych jugolskich budek umęczeni pionierzy korpoładu wciągali na stojaka kaczkę z gorącego półmiska, sajgonki czy wieprzowinę na słodko-kwaśno.

Po latach wietnamska kuchnia powraca na pl. Konstytucji! Ale już w olśniewającym wcieleniu! Od kilku tygodni działa tu Wi-Taj, restauracyjka mieszcząca się w zaułku, z którego miłość Warszawie wyznawała Irena Santor w piosence „Chcecie to wierzcie”: „A stało się to w dzień lipcowy. /W środę czy w piątek mniejsza z tym. /Wychodzę sobie z Koszykowej/ I nagle patrzę - MDM”. Gdyby piosenka ta powstawała obecnie, wzmianka o Wi-Taj znalazłaby się w niej niezawodnie! Bo na takie goi cuon (16,90 zł), czyli zawiniątka z przezroczystego papieru ryżowego, kryjące w sobie makaron ryżowy, surowe warzywa, boczek smażony i krewetkę, można zareagować wyłącznie radosnym śpiewem. Ta letnia wersja popularnych nemów jest orzeźwiająca, miło chrupiąca i czarująca. Ich klasycznym, smażonym odpowiednikom (11,90 zł) w Wi-Taj też niczego nie brakuje. Koniecznie zamówcie również malutkie szaszłyczki z krewetek (42,90 zł) w marynacie z chilli. I zgrabne, i pyszne. Natomiast kotlety z krewetek (16,90 zł) można sobie darować, są twarde i gumiaste.

Teraz letnią porą szczególnie dobrze smakują sałatka z krewetek i posiekanego świeżego mango, zaprawionego octem ryżowym (29,90 zł) oraz bun cha (24,90 zł), czyli zimny makaron z grillowanym boczkiem i kotlecikami podawanymi w kwaskowatej, chłodnej marynacie. Podobnie wakacyjny charakter mają malutkie gołąbki z mięsnym farszem w liściach pieprzowca, podawane z makaronem ryżowym (24,90 zł). Warzyw na parze (19,90 zł), rekomendowanych w karcie jako danie fit, pewnie bym nie zjadł, gdyby nie cudowny, gęsty, lepki sos z boczkiem i chilli. Ale pacjenci W. też nie wyjdą stąd głodni. W menu jest dla nich cały dział, z którego zjadłem ze smakiem makaron pho smażony na oleju sezamowym z warzywami i grzybami shitake (22,90 zł).
Ciekawe, że Polska jest największym w Europie producentem orientalnych grzybów, a piątym na świecie - jeśli chodzi o zioła, których na talerzach Wietnamczyków nigdy nie brakuje. Nie na darmo Polacy i Wietnamczycy żyją już wspólnie pod jednym niebem trzecią dekadę. Chyba, przynajmniej przy stole, zaczęliśmy się rozumieć, o czym świadczy to, że dopiero co nagrodę Warszawskiej Pyzy za rok 2016 dla najlepszego jedzenia ulicznego w Warszawie przyznaliśmy szamochodowi Viet Street Food.
W ostatni łykend pogoda w Warszawie przypominała aurę prawdziwego Hanoi. Lepki, paraliżujący upał na zmianę z ulewami i porywistym wiatrem. W takich okolicznościach natury nie miałem ochoty na tajską stronę menu Wi-Taj. Curry czy tom-kha, podprawiane zawiesistym mlekiem kokosowym wydawały się potrawami nieodpowiednimi na czas skwarnej kanikuły. Wietnamska zwiewność pociągała dużo bardziej.
WARSZAWA PEŁNĄ GĘBĄ
WI-TAJ
pl. Konstytucji 4,
tel. 22 127 21 23,
można płacić kartą,
toaleta niedostępna dla osób niepełnosprawnych,
otwarte codziennie od 12 do 23