Kazik Na Żywo, Ala Janosz, Diamond Head i składanka Radia RAM. Prezentujemy płyty tygodnia.
Kazik Na Żywo kończy działalność, Alicja Janosz zapuszcza się w nowe rejony wokalne, Diamond Head wniósł świeżość w swoje kanoniczne numery, a Radio RAM wydało składankę artystów z Dolnego Śląska.
KAZIK NA ŻYWO
OSTATNI KONCERT W MIEŚCIE
SP Records
Kazik Na Żywo, główny (obok Kultu) zespół Kazika Staszewskiego, kończy działalność. Z tej okazji dali w lutym i marcu serię pożegnalnych koncertów. Dwa utrwalili na płytach: na CD ten z warszawskiej Stodoły, na DVD z łódzkiej Wytwórni. To na pewno gratka dla fanów: mamy tu prawdziwe „the best of” KNŻ okraszone charakterystycznym dla grania na żywo klimatem, ale przede wszystkim energią, którą wygenerować potrafi zetknięcie muzyków z publicznością. Mamy 28 numerów (te same na obu wydawnictwach), z czego większość to prawdziwe koncertowe petardy. Aż szkoda, że już (przynajmniej na razie) nie usłyszymy na żywo „Łysy jedzie do Moskwy”, „Artystów”, „Plam na słońcu”, „Andrzeja Gołoty” czy „Taty dilera”. Są na szczęście ich wersje z „Ostatniego koncertu w mieście”, energetyczne, bezkompromisowe granie, na luzie i z ciosem, z którego KNŻ słynął.
RETRONOWA
MO Music/ Rockers Publishing
Ciągnie się jeszcze za Alicją Janosz wygrana w programie „Idol” w 2002 roku, a raczej to, co potem wyszło sygnowane jej nazwiskiem. Ale już jazzowo-bluesową płytą „Vintage” z 2011 roku pokazała, że to historia.
Teraz albumem „Retronowa” wybiera się w jeszcze inne rejony: do bluesa dorzuca soul, bigbit, funky, trochę elektroniki i zabawy wokalem. Są tu zarówno taneczne klimaty („Plotka”), jak i rzeczy delikatniejsze, jak wyposażone w sympatyczne chórki „Oddycham”. Wszystko melodyjne, piosenkowe, czasem wręcz przebojowe, jak numer „Sisterhood” czy wpadające w ucho, energetyczne „Wszystko co mam”. Solidna porcja dobrego, pozytywnego, przemyślanego grania takimi smaczkami, jak sekcja dęta, gitarowe solówki czy partie harmonijki ustnej. Jeśli ktoś po przesłuchaniu krążka znajdzie jeszcze jakieś powody, by łączyć wokalistkę z piosenkami „po-Idolowymi”, to znaczy, że... źle słuchał „Retronowej”.
DIAMOND HEAD
DIAMOND HEAD
Dissonance Productions
Większości nurt New Wave Of British Heavy Metal kojarzy się z grupami Judas Priest, Iron Maiden, Motörhead i Saxon. Tymczasem od 1977 roku funkcjonuje w nim także formacja Diamond Head, która w marcu wydała siódmą płytę. Kopa zespołowi dał na pewno nowy wokalista Rasmus Andersen, co najlepiej słychać w takich numerach jak „Set My Soul On Fire”, „Shout At The Devil” i w mocnym „Bones”. Płyta jest stylowa, wręcz kanoniczna, co nie znaczy, że mamy tu muzyczną archeologię. Pełne zmian tempa „Blood On My Hands”, „See You Rise” z akustycznym początkiem, mroczne „Silence” i progresywne „All The Reasons You Live” niosą sporo świeżości.
Liderujący grupie gitarzysta Brian Tatler nie robi rewolucji. I słusznie, bo nestorzy stylów to w czasie muzycznej nadprodukcji gatunek pożądany.

RÓŻNI WYKONAWCY
ODKRYJ
Luna Music
To kolejna składanka autorstwa szefa muzycznego Radia RAM Piotra Bartysia znanego m.in. z płytowej serii „RAM Cafe”. Tym razem sięgnął po artystów z Dolnego Śląska i ich nowe kompozycje.
Najstarsze zamieszczone tu nagrania pochodzą z 2012 roku, ale zdecydowana większość powstała w latach 2015-16. Są wykonawcy i utwory znane (Mikromusic i „Takiego chłopaka”, L.U.C i „W związku z tym”), jak i artyści dopiero startujący (Women For Hire, Liście, Gradu Minimo). Cieszy stylistyczna różnorodność: obok indie popu, nu jazzu, soulu, chilloutu czy electro jest miejsce dla alternatywnej Kariery i akordeonisty Łukasza Matuszyka. Od dawna mówi się o zjawisku wrocławskiej sceny muzycznej. Różnie się ją opisuje, ale najlepiej robią to muzyką sami artyści. „Odkryj” to okazja, by się o tym przekonać.
