Brawurowe hity. Lana Del Rey wystąpiła na Orange Warsaw Festival
Zaśpiewała "Cruel World", "Blue Jeans", "Born to Die", "High by the Beach", "Carmen", "Video Games", "You are my one true love". Na Służewcu wystąpiła gwiazda Warsaw Orange Festiwal 2016, Lana Del Rey

Oglądanie koncertu Lany del Rey jest trochę jak seans klasycznego czarno białego filmu noir. Główna bohaterka uwodzi, czaruje, jest w stanie wywołać lawinę emocji, wzruszeń, gorących jak ogień rumieńców, jednym tylko mrugnięciem, skinieniem. Taka właśnie jest Lana, gwiazda Orange Warsaw Festival 2016.
Czytając relacje z jej koncertów można odnaleźć kilka punktów stałych. Pewne jest to, że wielu fanów przybranych będzie w kwietne wianki, oczywiste to, że w pewnym momencie artystka zejdzie ze sceny w tłum (a gracji poruszania się po schodach mógłby się od niej uczyć Rhett Butler niosący Scarlett O'Harę), niezmienne jest to, że ultrasi Lany uronią choćby i jedną łzę (uronili średniej wielkości jezioro), że zedrą też gardła śpiewając razem z piosenkarką przebój za przebojem.

Tak było i na Służewcu. Swój występ del Rey rozpoczęła od piosenki „Cruel World”, potem brawurowo przesnuła się (bo snuć się, tak nieśpiesznie czarująco, chłodno uwodząco, gorączkowo niepokojąco potrafi tylko ona) przez serię hitów, „Blue Jeans”, „Born to Die”, „High by the Beach”, „Carmen”, „Video Games” by zakończyć z fajerwerkowym hukiem „Off to the Races” i słowami „You are my one true love”.
Muzyka Lany była odpowiednio udekorowana. Scena przypominała stare kino, z wielkimi czerwonymi kotarami, nad którymi świecił neon del Rey. A na ekranie pokazywane były wizualizacje, w których przeglądała się, jak w kalejdoskopie amerykańska pop kultura - były i tarmoszone przez wiatr palmy, majestatycznie powiewająca flaga, hipnotyzująca autostrada nocą, wprawiający w romantyczną gorączkę księżyc.

Występ Lany del Rey był czymś z pogranicza koncertu i spektaklu. Udało się jej przeczarować festiwalową scenę odartą zwykle z jakiejkolwiek intymności w scenę bliską zacisznemu barowi. Miejscu, gdzie nocą schodzą się trapione niespełnioną miłością dusze, straceńcy, którzy nie oczekują od artystki wokalnych popisów i zaprzeczających naturze układów tanecznych, tylko piosenek, które na chwilę choć ukoją ich melancholię.