O podróżach, emocjach i Anji Rubik mówiła Mary Komasa w newsroomie CJG24 na Orange Warsaw Festival
Mary Komasa to kolejna artystka, z którą fani spotkali się na Orange Warsaw Festiwal w newsroomie CJG24.
Wcześniej zagrała pierwszy koncert na Warsaw Stage, drugiej scenie Warsaw Orange Festival.
Potem przyszłą do newsroomu CJG 24 (tuż za głównym wejściem), do którym zapraszamy artystów występujących na festiwalu (w piątek jeszcze XANAXX, Kaliber 44, Blossoms, a w sobotę m.in. Editors).
Prowadząca spotkanie Joanna Wróżyńska pytała m.in. o jej podróże.

Mary Komasa mówiła: - Ostatnie kilka late spędzam w różnych środkach lokomocji. Jestem w Warszawie, Berlinie, Nowym Jorku. Kilka piosenek powstało na autostradzie 66. Zawsze ciekawie jest obserwować, jakie dźwięki mają na ciebie wpływ.
Artystka powiedziała, że ostatnią piosenkę napisała trzy dni temu.
Czy to znaczy, że będzie nowa płyta? - pytała Joanna Wróżyńska.
To jeszcze potrwa. - Jestem perfekcjonistką, muszą dopracować materiał, znaleźć producenta - mówiła artystka. I opowiadała o emocjach towarzyszących powstawaniu piosenek. Np., że ostatnio była bardzo zła, zdenerwowana, piosenka wyszła naturalnie ze złej energii. - Potrzebne mi są emocje. Jak ich nie ma, to piorę, gotuję, obieram marchewki.
Oczywiście emocje biorą się też z wystaw, muzyki itd.

Joanna Wróżyńska pytała o utwór "Childhood memories". - Dla mnie do childhood skończyło się późno. Jestem z dużej rodziny. Mieszkaliśmy w niedużym domu, po raz pierwszy w wieku 19 lat zaczęłam podróżować sama, spać sama. Zaczęłam się z tym konfrontować, że pojawiają się jakieś lęki - mówiła Mary Komasa.
Żartowała, że wyjeżdżając z Polski, bo marzyła, że chce dostać Oscara za muzykę filmową.
Plany na przyszłość? Artystka występuje 24 czerwca w Koszalinie i 15 lipca w Stacji Mercedes w Warszawie. Planuje trasę koncertowa na jesień.