Filharmonia Narodowa."Tristan i Izolda" w wersji koncertowej
Na zakończenie sezonu artystycznego w Filharmonii Narodowej pod batutą Jacka Kaspszyka zabrzmi „Tristan i Izolda” Richarda Wagnera.
„TRISTAN I IZOLDA” W FILHARMONII NARODOWEJ
Zanim w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej zobaczymy nowy spektakl Mariusza Trelińskiego (warszawska premiera „Tristana i Izoldy” 12 czerwca), w Filharmonii Narodowej możemy pochylić się nad wersją koncertową tego dzieła. Trzyaktowego dramatu muzycznego z 1865 roku wysłuchamy w dwa wieczory. W piątek 3 czerwca zabrzmi akt pierwszy, w sobotę 4 czerwca - drugi i trzeci.
Będzie to wykonanie koncertowe, ale jakość głosów solistów z pewnością wynagrodzi publiczności brak scenografii i kostiumów - brak kontekstu teatralnego pozostawi słuchacza sam na sam z porywającym żywiołem muzycznym. Cała partytura „Tristana i Izoldy” oddycha gwałtownymi emocjami: od gniewu i pragnienia zemsty, której pragnie Izolda, przez uniesienie miłosne, któremu oddają się pogodzeni kochankowie, aż po opłakiwanie Tristana przez Izoldę, w którym raz jeszcze, ale w tragicznym wariancie, powraca motyw miłości.
OSOBISTE WĄTKI
To nie tylko autorska adaptacja średniowiecznego poematu Gottfrieda ze Strasburga - Wagner nasycił ją osobistym doświadczeniem, a także intelektualnym przeżyciem. Jedno z największych arcydzieł muzycznych jest pokłosiem jego romansu z Matyldą Wesendonck, przy czym była to miłość zakazana, obciążona poczuciem winy, ponieważ ukochana była żoną Otto Wesendoncka, mecenasa Wagnera i wielkiego wielbiciela jego twórczości.
Osnową dzieła jest więc tragiczny konflikt dwojga kochanków ze światem - już w pierwszym akcie oprócz pragnienia erotycznego ujawnia się też pragnienie śmierci i połączenia się w innym wymiarze niż ziemski - pierwsza śpiewa o tym Izolda. W tle tego gorącego związku pojawia się ten trzeci, to Król Marek, wobec którego Tristan i Izolda mają zobowiązania: on jest rycerzem na królewskim dworze, ona ma zostać żoną władcy. Życie ze swoimi prawami honoru i obyczaju moralnego oddala ich od siebie, jedynie śmierć może ich połączyć. I tak właśnie się dzieje.
WYBUCHA, PŁYNIE, ZASTYGA
Wysoka temperatura muzyki Wagnera wyczuwalna jest już od pierwszych akordów. Jak pisał Bohdan Pociej, znawca twórczości: „W zależności od charakteru akcji dramatycznej materia orkiestrowa wzbiera, faluje, spiętrza się, wybucha, wrze, kipi, lub też bardziej uspokojona - płynie, opada, zastyga”.
W pierwszym akcie akcja rozgrywa się na statku, którym płyną bohaterowie, a także ich słudzy: Brangena i Gorwenal. Od początkowej wrogości Tristan i Izolda przechodzą do miłosnego wyznania, które znajduje spełnienie w drugim akcie, w ekstatycznym duecie miłosnym, który stanowi centrum dramatu i trwa blisko godzinę - cóż to za wyzwanie dla śpiewaków! Trzeci akt to scena umierania Tristana i najbardziej poruszający moment, miłosna pieśń Izoldy przy śmiertelnym łożu ukochanego.
W Filharmonii Narodowej Izoldę zaśpiewa Jennifer Wilson (sopran), artystka, która specjalizuje się w rolach wagnerowskich - w teatrach amerykańskich i europejskich wcielała się m.in. w Sentę, Brunhildę i właśnie Izoldę. Jej partnerem będzie szwedzki tenor Michael Weinius, oklaskiwany niedawno w Warszawie jako Parsifal na Festiwalu Beethovenowskim. Jako Gorwenal, wierny giermek Tristana, wystąpi wspaniały polski bas baryton Tomasz Konieczny, jedyny współcześnie polski śpiewak, który odniósł międzynarodowy sukces w rolach wagnerowskich - siłę głosu łączy z idealną niemiecką dykcją i pełnym zrozumieniem znaczenia tekstu, co u Wagnera jest kluczowe.
- Piątek, 3 czerwca, godz. 19.30, sobota, 4 czerwca, godz. 18, Filharmonia Narodowa, ul. Sienkiewicza 10. Biletów brak. Wejściówki: 20 zł.