5 rzeczy, których nie wiesz o Rodzie Stewardzie
Rod Stewart zaśpiewa w łódzkiej Atlas Arenie 28 maja. Oprócz utworów z najnowszej płyty wykona swoje największe hity. Będzie to czwarta wizyta muzyka w Polsce. Opisujemy 5 rzeczy, których nie wiecie o Rodzie Stewardzie
1. Żadnej pracy się nie boi (ale bez kolorów).
Rod Stewart opuścił szkołę w wieku 15 lat. Zaczął pracę w fabryce tapet, ale zorientowano się, że jest daltonistą, nie odróżnia brązowego, niebieskiego i fioletowego. Próbował sił jako piłkarz, elektryk, montażysta ram obrazów w firmie należącej do właściciela zakładu pogrzebowego. Stamtąd był już tylko krok na jeden z londyńskich cmentarzy, gdzie Stewart, spędził trochę czasu wytyczając granice kwater. Tak narodziła się plotka, że pracował jako grabarz. Nie dementował jej, bo: „ten mroczny i tajemniczy epizod mógł stanowić całkiem niezłe tło dla mojej historii”.
2. Miotła na głowie.

Co łączy Roda Stewarta z brytyjską królową? Oboje żyją z tą samą fryzurą od ponad czterdziestu pięciu lat. W przypadku Roda jest to stercząca blond czupryna „przypominająca miotłę składającą się z potarganych, sterczących na wszystkie strony kosmyków”. Wszystkie jej dotychczasowe modyfikacje wiązały się z długością - minimalna to 6 cm - oraz kolorem. Stewart bowiem nie zawsze był blondynem. Ma jasne włosy dopiero, odkąd przeprowadził się do Kalifornii w 1975 roku.
3. Entuzjasta modelarstwa.
W grudniu 2010 roku Rod pojawił się na okładce „Model Railroader”, pisma przeznaczonego dla entuzjastów modelarstwa kolejkowego. - Okładka magazynu „Rolling Stone” jest niczym w porównaniu z tym osiągnięciem - mówi. Ma nawet mistrzowski dyplom Amerykańskiego Stowarzyszenia Modelarzy Kolejowych. - Nie chodzi o pociągi. Tak naprawdę niespecjalnie mnie one interesują. Największą przyjemność sprawia mi budowanie miast i krajobrazów otaczających tereny kolejowe - tłumaczy. Jadąc w trasę zabiera, trzy walizki z modelem, nad którym pracuje, farbami i narzędziami. W hotelu musi na niego czekać pokój z dużym stołem i dobrym oświetleniem.
4. Pani na Shalott.
Ulubionym obrazem Stewarta jest „Pani na Shalott” Johna Williama Waterhouse'a. Blada siedząca w łodzi rudowłosa dziewczyna wywarła na nastoletnim Rodzie ogromne wrażenie. Pod jej wpływem muzyk rozkochał się w dziełach z końca XIX wieku. Dziś swoją miłość realizuje jako kolekcjoner obrazów. Jego pierwszym nabytkiem - za dwanaście funtów - był „Pocałunek” nieznanego artysty z epoki wiktoriańskiej. Przez kilkadziesiąt lat metoda doboru dzieł się nie zmieniła. Inne są już tylko pieniądze. W latach 80. za 30 tys. funtów Rod kupił obraz „Izabella i donica bazylii” Waterhouse'a, którego wartość można dziś liczyć w milionach.
5. Rekord Guinnessa.
W noc sylwestrową, 31 grudnia 1994 roku Rod Stewart wystąpił na plaży Copacabana w Rio de Janeiro. Razem z nim Nowy Rok przywitało 3,5 mln ludzi. Ustanowił tym samym światowy rekord Guinnessa w liczbie słuchaczy na koncercie. Gdy ekipa techników wybrała się sprawdzić nagłośnienie, musiała wziąć taksówkę.