Rozmowa z dyrektorem Muzeum I Remember w Krakowie
Pamiętam, jak w 1995 roku zapytałem ojca: - Tato, namalowałeś już tyle obrazów, co chciałbyś z nimi w przyszłości zrobić? Odpowiedział mi wtedy w jidisz „dmuchnij moją twórczość do Kazimierza”.
MUZEUM I REMEMBER, MIODOWA 19

ROZMOWA Z
SHALOMEM GOLDBERGIEM
synem malarza Chaima Goldberga i dyrektorem nowego Muzeum, I Remember
Marta Gruszecka: Co Chaim Goldberg najchętniej przedstawiał na swoich obrazach?
Shalom Goldberg: Życie w sztetlu. Portretował mieszkańców miasta, malował codzienność Żydów, ale też i tradycje związane z obchodami świąt, np. szabatu czy purim. Tata tworzył w trzech okresach. Między 1927 a 1939 malował w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, w Krakowie i w Warszawie. Potem w czasie wojny rodzice i dziadkowie uciekli do Nowosybirska, gdzie tata mógł malować to, co chciał, gdyż pracował w tamtejszej operze jako scenograf. Do końca swych dni, mimo mroźnych wspomnień, miło wspominał Rosję dzięki której przeżył wojnę. Drugi okres twórczości przypada na lata 1946-1970. Był to czas licznych podróży i przeprowadzek – najpierw przez 6 miesięcy tata tworzył w Polanicy Zdroju, potem wyjechał na stypendium do Paryża, gdzie uczył się malarstwa i rzeźby pod okiem profesorów. W 1955 roku, kiedy miałem niecałe 2 lata, wyjechaliśmy do Izraela. Ale tam jego twórczość nie była doceniana, a wręcz wyśmiewana. Żydzi zarzucali ojcu, że niepotrzebnie maluje przeszłość. - Musisz malować Nowy Świat! Jeśli chcesz portretować przeszłość – wracaj do Polski – krzyczeli na niego. Ojca bardzo to bolało, bo chciał, by jego prace stanowiły memoriał tych, których zapamiętał i których nie ma już wśród nas.
Trzeci okres jego aktywności przypada na lata 1987-1998 i czas pobytu w USA.
Prace Chaima Goldberga odwiedzały najsłynniejsze muzea świata – m.in. Metropolitan Museum of Art i Museum of Modern Art w Nowym Jorku czy National Collection of Fine Arts w Waszyngtonie. Gdzie odbyła się jego pierwsza wystawa?
Był 1967 rok. Przyjechaliśmy z rodzicami do Nowego Jorku, bo tata miał zarezerwowane terminy na trzy wystawy, każda trwała 8 tygodni. Na pierwszą polską wystawę czekaliśmy 51 lat. W grudniu 2012 roku obrazy taty wystawiono w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Potem były pokazywane jeszcze w Warszawie w Muzeum Narodowym i Muzeum Żydów Polskich POLIN, aż wreszcie mają swoje stałe miejsce na krakowskim Kazimierzu.
Dlaczego wybrał Pan akurat to miejsce?
Pamiętam jak w 1995 roku zapytałem ojca: - Tato, namalowałeś już tyle obrazów, co chciałbyś z nimi w przyszłości zrobić? Odpowiedział mi wtedy w jidisz „dmuchnij moją twórczość do Kazimierza”. W Kazimierzu Dolnym nad Wisłą nie znalazłem odpowiedniego dla obrazów miejsca. Dlatego kiedy zadzwonił do mnie Maciej Gruca, polski biznesmen, z propozycją otwarcia muzeum w Krakowie, zgodziłem się bez wahania. Wierzę, że to odpowiednie miejsce dla dorobku artystycznego mojego ojca, bo łączą go z nim trzy lata nauki w Szkole Sztuk Pięknych im. J. Mehoffera. Nie jest to Kazimierz Dolny nad Wisłą, ale też Kazimierz i też nad Wisłą.
Co przedstawia ostatni obraz namalowany przez pana Chaima?
Nosiwodę. Tata namalował go w 2000 roku. Potem zachorował...Ale nawet w ciężkim stanie, kiedy nie mógł się już poruszać, chciał malować. Pytał: - Gdzie są moje pędzle i farby? Gdzie są moje obrazy? Kilka dni przed śmiercią podszedłem do niego, spojrzałem prosto w oczy i powiedziałem: - Tato, z obrazami wszystko w porządku. Będą wystawy. Spokojnie.
Myślę, że wykonałem jego misję.