Krzesimir Dębski zdradza, co zagra na Koncercie Europejskim w Parku Fontann
Dyrygował wielkim koncertem z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej, teraz poprowadzi orkiestrę i chór podczas imprezy upamiętniającej 12 rocznicę tego wydarzenia.
Rozmowa z Krzesimirem Dębskim
PRZEMYSŁAW GULDA: Przygotowuje się pan do dużego przedsięwzięcia, jakim będzie koncert z okazji 12. rocznicy polskiej obecności w Unii Europejskiej. Co to będzie za wydarzenie?
KRZESIMIR DĘBSKI: To będzie rzeczywiście impreza wielkiego formatu, przygotowana z potężnym rozmachem. Na scenie stanie Orkiestra Symfoniczna i Chór Filharmonii Narodowej, muzycy wykorzystają dwa koncertowe fortepiany, dwa zestawy perkusyjne, mnóstwo innych instrumentów.

Sam chór będzie liczył dziewięćdziesięciu śpiewaków. Koncert odbędzie się na warszawskim Podzamczu, na terenie, o którym już dziś wiadomo, że będzie wspaniałym miejscem na koncerty w plenerze.
Jak bardzo przygotowania i wykonanie koncertu pod gołym niebem różnią się od występów w zwykłych salach koncertowych?
- Na wstępnym etapie - nie bardzo: przygotowywaliśmy się bardzo tradycyjnie, w poszczególnych sekcjach, dopiero tuż przed samym występem łączymy siły i sprawdzamy, jak współdziałają poszczególne części zespołu. Ale samo wykonanie koncertu pod gołym niebem to już zupełnie inna sprawa. Bardzo duże znaczenie będą mieli specjaliści od oświetlenia, którzy zadbają o to, żeby wszystko było dobrze widać. Ale najbardziej istotne będzie oczywiście nagłośnienie. Owszem, aparat wykonawczy będzie wyjątkowo duży, ale w plenerze nie ma to wielkiego znaczenia - to i tak wszystko „ginie”, bez nagłośnienia taki koncert nie miałby sensu. Nawet sobie nie wyobrażamy, jak bardzo natura jest skuteczna, jeśli chodzi o pochłanianie i zawłaszczanie dźwięków.
Co znajdzie się w repertuarze koncertu?
- Będzie się składał z trzech części, dobranych bardzo celowo. Zaczniemy od słynnej „Carminy Burany”, utworu Carla Orffa, w którym wykorzystane zostały najstarsze łacińskie teksty, stanowiące fundament wspólnego kulturowego dorobku Europy.
Potem będzie można usłyszeć część polską - będą to pieśni i piosenki, a także wybór mojej muzyki filmowej, a przede wszystkim kompozycje ilustrujące sceny bitewne w filmach „Ogniem i mieczem” i „1920 Bitwa Warszawska”.
Dlaczego właśnie te utwory?
- Bitwa pod Warszawą była wydarzeniem o bardzo ważnym znaczeniu, zarówno dla Polski, jak i dla Europy. Więc chyba bardzo na miejscu będzie przypomnieć o niej z okazji 12-lecia polskiej obecności w Unii. Chciałem tym wyborem zwrócić też uwagę na bardzo ważną kwestię, o której często się zapomina - bycie członkiem tej wspólnoty w żaden sposób nie przeszkadza Polsce w kultywowaniu rodzimej kultury i historii. Wreszcie, w trzeciej części koncertu wykonamy utwór, którego tego wieczoru nie mogło oczywiście zabraknąć - finałową część IX Symfonii Ludwika van Beethovena, a więc słynną „Odę do radości”, już dawno temu wybraną na hymn Unii Europejskiej.
Nie będzie to pana pierwszy koncert „europejski”. Ten poprzedni skończył się dość nieoczekiwanie. Jak to było?
- Rzeczywiście, moje muzyczne związki z Unią Europejską mają bardzo długą historię. Zaczęło się jeszcze przed wstąpieniem do Unii - od jednego z szefów radiowej Trójki, Jana Borkowskiego, dostałem propozycję skomponowania krótkich, kilkusekundowych sygnałów zapowiadających materiały wykorzystywane w kampanii informacyjnej przed unijnym referendum. Były to krótkie audycje uświadamiające, czym jest Unia i jakie będą skutki przystąpienia Polski do tej wspólnoty. Sygnały spodobały się na tyle, że były wykorzystywane nie tylko w radiu, ale też w telewizji. Można ich było słuchać przez prawie dwa lata trwania tej kampanii informacyjnej, co dało mi dużo satysfakcji. Potem, kiedy referendum zakończyło się zgodą na wejście do Unii, zaproponowano mi udział w wielkim koncercie w Brukseli z okazji przyjęcia nowych członków. To było potężne przedsięwzięcie: orkiestry, chóry, ogromny plac w centrum miasta szczelnie wypełniony tłumem ludzi. Program koncertu był tak przygotowany, że miałem skończyć na pięć minut przed dwunastą, a potem szefowie państw mieli zostać symbolicznie przyjęci do Unii: przemówienia, kwiaty, szampan, wiadomo. Skończyłem koncert zgodnie z planem, podeszło do mnie kilku mężczyzn, pomyślałem, że to asysta, która przeprowadzi mnie przez tłum do garderoby w ratuszu. Otoczyli mnie i prowadzili w tamtą stronę, ale nagle poczułem, że na nadgarstkach mam kajdanki. Zamiast w garderobie wylądowałem w radiowozie. Trzymali mnie tam przez jakiś czas, a potem wypuścili bez słowa wyjaśnienia. Do teraz nie wiem, o co chodziło. Pierwsze minuty polskiej obecności w Unii spędziłem więc w kajdankach. Ale nie obraziłem się.
- KONCERT EUROPEJSKI
- SOBOTA 7 MAJA, GODZ. 20
- W PROGRAMIE:
- Carmina Burana (fragmenty), Carl Orff
- Suita Warszawska (muzyka z filmów „Bitwa Warszawska”, „Ogniem i mieczem”), Krzesimir Dębski
- IX Symfonia op.125 d-moll (finał „Oda do radości”), Ludwik van Beethoven
- WYSTĄPIĄ: Edyta Górniak, Mietek Szcześniak, Natalia Szroeder, dyrygent - Krzesimir Dębski, Magdalena Schabowska - sopran, Anna Fijałkowska - alt, Tomasz Warmijak - tenor, Przemysław Żywczok - bas. Orkiestra i Chór Filharmonii Narodowej. Wstęp wolny.