Kendrick Lamar, Niechęć i Moderat, polecamy nowe płyty
Nowoczesny hip hop, wymykający się ramom jazz i melancholijna elektronika, nowe płyty z różnych stron świata, geograficznego i emocjonalnego.
NIECHĘĆ
NIECHĘĆ
Wytwórnia Krajowa
Trochę jak spotkanie z szalonym prorokiem. Z jednej strony nie można się odhipnotyzować od słuchania, z drugiej intensywność przekazu każe się mieć na baczności. Tak właśnie jest z najnowszą płytą Niechęci, drugą w dyskografii, wydaną cztery lata po debiucie, czyli „Śmierci w miękkim futerku”. Nowa płyta to kalejdoskop, lawinowo i nieustająco zmieniające się klimat, brzmienie, tempo, natężenie - często w obrębie tej samej kompozycji. To nie album dla tych, którzy cierpią na dźwiękową agorafobię lub klaustrofobię - Niechęć z jednej strony tworzy muzykę niesłychanie przestrzenną, z drugiej ciasną, gęstą, przytłaczającą. I przede wszystkim zgrabnie wymykającą się przynależności do jakiegokolwiek gatunku czy stylu. To jazz, alternatywa, awangarda. To agresja i romantyzm, to przemoc i balsam na ból.
KENDRICK LAMAR
UNTITLED UNMASTERED.
Universal
Podczas, gdy duże i małe wydawnictwa głowią się jak wypromować nowe albumy swoich podopiecznych, jak przebić się przez hałas i chaos tysięcy nowych płyt atakujących słuchaczy jak wściekła szarańcza, są tacy artyści, którzy mocarstwową promocję mają w nosie. Tak jak Kendrick Lamar, jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy, raperów młodego pokolenia, który wydał właśnie płytę z partyzanta - nagle, po cichu, prosto w uszy swoich fanów. I nie ma znaczenia, że ta niedługa płyta to kompozycje, które powstały wcześniej, że są swoistym dodatkiem, uzupełnieniem doskonałej zeszłorocznej płyty „To Pimp a Butterfly”. Tak, jak na wspomnianym albumie, tak i na „untitled unmastered” kompozycje są jazzowe w swojej otwartości, strukturze, uroczej nonszalancji, a głos Lamara szybuje na nich swobodnie, lekko, bez wysiłku, nawet gdy zmaga się z tematami ołowianociężkimi, wiarą, polityką, miłością.
MODERAT
III
No Paper Records
Czasem nazywani są supergrupą (Moderat to spotkanie dwóch muzycznych projektów, solowego Apparata i duetu Modeselektor). Z początku Moderat miał być odskocznią od codziennej twórczości trójki niemieckich muzyków, z czasem stał się pełnoprawnym, namaszczonym m.in. przez Radiohead zespołem. I to jakim! Siłą, i to potężną, Moderata zawsze było to, że tworząc muzykę elektroniczną zespół nadawał jej niesłychanie ludzkie brzmienie, intymne w bliskości, gęste w emocjach. Grupa nie bała się nigdy łączenia nasyconych czułością, niekiedy rozpaczą słów z precyzyjnie, zegarmistrzowsko graniczącym z chłodnym sterylnie wypolerowanym syntetycznym rytmem (tak jak choćby w piosence „Reminder” gdzie Sascha Ring śpiewa „jesteśmy na samym dnie studni, płonące mosty oświetlają mi drogę”). Rzadko kiedy melancholia brzmi tak euforycznie, jak w muzyce Moderata.