O.S.T.R. w Łodzi. Zagra "Życie po śmierci"
O.S.T.R. wydał nową płytę. Jedną z najlepszych, jakie nagrał w swojej karierze.
PIĄTEK (11 MARCA), GODZ. 21. BEDROOM, UL. MONIUSZKI 4A
Raper z Bałut przyzwyczaił już fanów, że kolejne albumy stara się wypuszczać w odstępach nie większych niż rok. Również tym razem nie było inaczej. Między wydaniem „Podróży zwanej życiem” i „Życia po śmierci” minęło dokładnie 368 dni. To jedno z najważniejszych dokonań w karierze rapera. Łodzianin nie rozwleka się na nim (płyta jest stosunkowa krótka) i z ogromną dbałością buduje kolejne wersy.
Nic dziwnego, gdy nagrywał swój przedostatni album - skądinąd bardzo dobry - nie wiedział, że kilka miesięcy później jego dalsza kariera stanie pod znakiem zapytania. W tym czasie zmierzył się z nowotworem, który ostatecznie pozbawił go jednego płuca.
Choroba zmusiła łodzianina do przewartościowania swojego życia. Nowe otwarcie przyniosło poważne deklaracje. Do płyty dołączono książeczkę i zgodę na pośmiertne pobranie tkanek i narządów do przeszczepu. Sam O.S.T.R. mówi o niej:
- Ta płyta to właściwie soundtrack do audiobooka. Poprzednią płytę, „Podróż zwaną życiem”, nagrywałem w świadomości bezpieczeństwa. Gdy trafiłem do szpitala i okazało się, że mogę już z niego nie wyjść, zdałem sobie sprawę, że nie doceniałem wielu spraw. I o tym właśnie jest „Życie po śmierci”. Przez chwilę myślałem, że już nie wrócę do muzyki, że zajmę się czymś innym - opowiadał Łukaszowi Kamińskiemu z magazynu „Co Jest Grane24”.
„Życie po śmierci” porusza tematy nieobecne w polskim rapie. Ostry rapuje o ojcostwie, co wciąż dla wielu raperów, w tym również weteranów, pozostaje tematem tabu. Na swojej nowej płycie zamieścił też gorzkie rozliczenie z lat palenia marihuany.
- Dziś nie zarapowałbym tekstu „ja i mój lolo”, bo mam dwójkę dzieci i nie chcę propagować takiego stylu życia, jaki prowadziłem, mając 22 lata. Ale czy wymazałbym go ze swojej dyskografii? Oczywiście, że nie! - tłumaczy Kamińskiemu i podkreśla: - Lepiej jest być 16-latkiem z rozumem 40-latka niż odwrotnie.
Koncert w Łodzi jak zwykle cieszy się ogromnym zainteresowaniem fanów. Mimo że lata temu raper zamienił Łódź na Kalisz, nie zapomniał o rodzinnym mieście. Na swoim ostatnim łódzkim koncercie skomentował głośną wypowiedź Bogusława Lindy, który niefortunnie powiedział: „Łódź to miasto umarłe, to miasto meneli”.
„Jak zobaczę Lindę w naszym mieście, to mu sprzedam plaskacza od was wszystkich. Reprezentant polskiej kultury powinien zachowywać poziom, a nie pier***** takie głupoty na moje miasto” - deklarował.
Koncert został wyprzedany. Widząc zainteresowanie publiczności organizatorzy zdecydowali się zrobić drugi - 16 kwietnia. Bilety dostępne są w cenie 45 zł.