Trzy ostatnie wystawy MSN w Emilii
To będą ostatnie wystawy w pawilonie Emilii, dawnym sklepie meblarskim, a od kilku lat siedzibie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. W maju MSN musi się wyprowadzić. Z modernistycznym budykiem ekipa muzeum żegna się z wielkim hukiem, organizując jednocześnie trzy duże wystawy.
Trzy wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Co je łączy?
- Refleksja nad tym, gdzie kończy się sztuka a gdzie zaczyna życie albo że nieważne jest wytyczanie takich granic - mówią Sebastian Cichocki, Kuba Szreder, kuratorzy wystawy „Robiąc użytek. Życie w epoce postartystycznej” . - Znajdziemy tu dużo różnych przedmiotów, które niekoniecznie są sztuką.
Takie przedmioty, to np. miniaturki baraków dla robotników budujących muzeum Guggenheima w Abu Dhabi, które artyści protestujący przeciwko wyzyskowi i fatalnym warunkom pracy podrzucają do sklepiku przymuzealnego w muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. Właściciele nic o tym nie wiedzą, a miniaturki baraków leżą obok modeli muzeów będących oficjalnie w sprzedaży.
Łapacze mgły i obrazy unieważnione
Jak podkreślają kuratorzy, „Robiąc użytek” nie jest wystawą dzieł sztuki, raczej raportów z działań ponad siedemdziesięciu artystów, artystek, kolektywów i ruchów społecznych z całego świata. Zobaczymy np. modele tzw. łapaczy mgły Carlosa Espinosy Arancibii. To wymyślone w latach 70. XX w. konstrukcje budowane na pustyniach w Chile i służące do skraplania mgły i pozyskiwania wody.
- Espinosa opatentował ten wynalazek, ale natychmiast oddał go UNICEF-owi i w tej chwili łapacze są testowane w Izraelu, w Tanzanii. W Chile działa fabryka piwa, w której cała woda pochodzi z takiego łapacza mgły na pustyni - opowiadają kuratorzy. - Ale są to też bardzo ciekawe i piękne formy designerskie. W ostatnim tygodniu wystawy chcemy zrekontruować łapacz mgły na dachu Emilii.

Dalej widzimy trójkołowy rower. To produkt grupy artysto-architektów z Danii - N55. Jest łatwy do składania, a instrukcje, jak samemu zrobić taki rower grupa udostępnia w sieci.
- N55 specjalizuje się w wymyślaniu różnych systemów opartych na wolnych licencjach. Budują pływające domy, prowadzą i udostępniają rejestr obszarów będących dobrem wspólnym na całym świecie, tzn. takich, gdzie każdy może wejść i np. rozbić namiot albo zasiać zboże - opowiada Kuba Szreder.
Pracownicy Muzeum też pojawią się na tej wystawie, tzn. przeniosą do przestrzeni ekspozycyjnej swoje biura. Jest też strefa zieleni z palmami, drzewkami pomarańczowymi, agawami wypożyczonymi z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego - to przestrzeń rekreacyjna dla odwiedzających muzeum, można tu usiąść, poczytać książkę albo pogapić się przez okno na Pałac Kultury.
Na wystawie „Robiąc użytek” zobaczymy też dwa obrazy Wilhelma Sasnala, a raczej byłe obrazy Wilhelma Sasnala.
- Decyzją towarzystwa ubezpieczeniowego zostały one anulowane, bo zalągł się w nich grzyb - mówi Sebastian Cichocki. - Postanowiono uznać stratę całkowitą i wydać certyfikat, że to nie jest już Wilhelm Sasnal. Kiedyś kosztowały 50 tys. euro, dziś są warte zero.
Unieważniony dyptyk Sasnala pochodzi z Instytutu Sztuki Odzyskanej (Salvage Art Institute), który w Nowym Jorku założyła polska artystka Elka Krajewska, a który gromadzi takie właśnie wycofane z obiegu rynku sztuki dzieła. Na wystawie w MSN-ie oprócz Sasnala, zobaczymy też inne unieważnione obrazy, m.in. XIX-wieczny dziurawy obraz Alexandre Dubuissona.

Czy wolność jest dla wszystkich
Pracą, która od razu rzuca się w oczy na wystawie „Chleb i róże. Artyści wobec podziałów klasowych” jest duża rzeźba przedstawiająca wypielęgnowaną dłoń kobiecą trzymającą wiertło. To dzieło Christiana Jankowskiego pt. „Pomnik burżuazyjnej klasy pracującej”.
- Artysta znalazł ten motyw na zdjęciach z archiwum muralisty i rewolucjonisty meksykańskiego Davida Alfaro Siqueirosa. Zainteresowało go to zderzenie - opowiadają Łukasz Ronduda i Natalia Sielewicz, kuratorzy wystawy. - Pokazujemy prace podejmujące temat społecznych nierówności. Takie, w których widać identyfikację artystów z prekariatem, klasą ludową, grupami wykluczonymi z sukcesu transformacji.

Przykładem może być wideo z performansu Michała Łagowskiego, który ustylizowany na Jagnę z „Chłopów” Reymonta, półnagi, w chuście na głowie, przybył na gdańską Starówkę, pchając przed sobą taczkę z gnojem i trzymając kartkę z pytaniem: „Którędy na Manifę?".
- Ta praca pokazuje zderzenie dyskursów i perspektyw związanych ze wsią i miastem, które jak wiadomo bardzo się różnią w Polsce - twierdzi Łukasz Ronduda. - Dotychczas artyści brali udział w dyskusjach światopoglądowych, wolnościowych, ale niekoniecznie zwracali uwagę na kontekst materialny, teraz się to zmienia. Zaczyna toczyć się dyskusja, czy wolność jest dla wszystkich czy tylko dla elit.
Kuratorzy zaprosili też do współpracy socjologa Jana Sowę, który przygotował dane naukowe pokazujące wzrost nierówności i to, jak się zmienił kapitalizm. Będzie też praca Łukasza Surowca, która dokumentuje zderzenie artysty-rewolucjonisty z systemem.
Surowiec został zaproszony na festiwal ArtLoop do Sopotu i zaproponował działanie polegające na tym, że przywiezie ze Śląska bezdomnych i bezrobotnych i urządzi im wakacje na plaży.
- Niestety organizatorzy pod presją władz miasta nie zgodzili się na ten projekt. Z ich perspektywy artysta powinien pełnić funkcję wizerunkową dla miasta-kurortu. Zatem Surowiec za całe pieniądze przeznaczone na projekt, które miał wydać na urlop dla bezdomnych kupił sztabkę złota, pociął bardzo drobno i rozrzucił na plaży, zmaterializował złote piaski - opowiada Łukasz Ronduda.
- Wystawa jest też o tym, jak sami artyści próbują uporać się z moralno-egzystencjalnym paradoksem, który jest wpisany w ich twórczość, przepaścią między byciem na salonach i na barykadach - dodaje Natalia Sielewicz. Dlatego zobaczymy też zdjęcia amerykańskiej artystki Cindy Sherman wystylizowanej na kolekcjonerkę dzieł sztuki. Z kolei grecka artystka Georgia Sagri zaangażowała mieszkańców bloku na Pańskiej 3. Na balkonach, które widać przez okna sal wystawowych MSN, wywiesili banery przedstawiające znaki interpunkcyjne: kropki lub przecinki. W roli słów występują sami mieszkańcy.
- Punktem wyjścia jest tekst, który Georgia Sagri dla nas napisała o tym, czym jest odpowiedzialność społeczna. To historyczna analiza znaków interpunkcyjnych z perspektywy Greki, w której koma - przecinek, czyli coś, co dzieli, oznacza również partię polityczną - opowiada Natalia Sielewicz.
Instalacje outsiderów
Trzecia wystawa w Emilii nosi tytuł „Po co wojny są na świecie” i pokazuje prace współczesnych otsiderów, m.in. Władysława Matlęgi, krakowskiego malarza samouka, który zaczął tworzyć, mając 67 lat, Radosława Perlaka, odsiadującego wyrok dożywocia, który zaczął malować w więzieniu w ramach resocjalizacji czy Tomasza Machcińskiego, który od 1966 r. codziennie robi sobie zdjęcie jako inna postać, np. marszałek Piłsudski, Matka Teresa z Kalkuty czy Marek Perepeczko w roli Janosika. Do tej pory zrobił już 17 tys. zdjęć.

- Jest artystą konceptualnym, choć nie ma nawet matury i tak naprawdę wyprzedził w pomyśle samą Cindy Sherman - śmieją się kuratorki Katarzyna Karwańska i Zofia Płoska. Na wystawie będą też plansze Stanisława Garbarczuka ze wsi Gorzewo, który od wielu lat umieszcza na ogrodzeniu i dachu swojego domu hasła krytykujące obecną sytuację polityczną, np. „Mam w d... rząd, nie wyjadę stąd".
- Z tego, co znajdzie w swoim obejściu: starego wózka, zepsutego telewizora, sznurków itp, tworzy instalacje przypominające te ze świata sztuki współczesnej, ale robi to w zupełnie innym kontekście - mówią kuratorki. Garbarczuka odkrył artysta profesjonalny Daniel Rycharski, którego „Pomnik chłopa” od kilku dni stoi przed pawilonem Emilii i zapowiada trzy wystawy. Podczas wernisażu w piątek, 19 lutego Garbarczuk i Rycharski zaprezentują wspólnie performans na platformie „Pomnika chłopa". Cały wernisaż będzie się składał z serii krótkich performansów, akcji i działań. M.in. tajemnicza grupa artystyczna Brud założona przez Adityę Mandayama, artystę konceptualnego tworzącego w Polsce, będzie ingerować w przestrzeń wystaw.
- To ostatni czas, kiedy mamy dużą siedzibę z dużymi przestrzeniami, więc chcemy to wykorzystać - mówi Marcel Andino Velez zastępca dyrektora MSN. - Zadajemy pytanie, gdzie dzisiaj jest sztuka. Czy w systemie instytucji i licencjonowanych artystów z jego napięciami społeczno-ekonomicznymi? A może, jak głosił już w latach 70. teoretyk sztuki Jerzy Ludwiński, żyjemy w epoce postartystycznej, a sztuka jest czymś więcej, niż dawniej myśleliśmy, wyszła poza muzeum i może się przejawiać w różnych działaniach, jak np. hodowanie pszczół czy konstruowanie łapacza mgły? Te trzy wystawy łączy też pytanie o to, co my, jako muzeum powinniśmy robić. Czy mamy służyć uprzywilejowanym kolekcjonerom, podnosić wartość dzieł sztuki, czy raczej oddać przestrzeń artystom outsiderom albo walczącym z nierównościami rewolucjonistom.
- Muzeum Sztuki Nowoczesnej
- ul. Emilii Plater 51,
- Wystawy: „Robiąc użytek. Życie w epoce postartystycznej”, „Chleb i róże. Artyści wobec podziałów klasowych”, „Po co wojny są na świecie. Sztuka współczesnych outsiderów” 19 lutego - 1 maja
- Wystawy oglądać można od wtorku do niedzieli w godz. 12-20. Wstęp wolny.
- Wernisaż: piątek, 19 lutego, godz. 19. Wstęp wolny.