"Sama słodycz" kusi łodzian domowymi wypiekami
Od kilku dni przy Piotrkowskiej 172/180 działa kawiarnia Sama Słodycz. - To było nasze marzenie. Właśnie je spełniamy - mówi Agnieszka Sójka, która lokal prowadzi razem z mężem Marcinem.
Ona z wykształcenia jest pedagogiem i ma za sobą dwanaście lat pracy z dziećmi, on osiemnaście lat pracował w gastronomii. Pół roku temu postanowili, że otworzą kawiarnię, o której marzyli od dawna. Pan Marcin zmęczony był pracą dla kogoś innego. Pani Agnieszka chciała, by jej wypiekami mogli delektować się nie tylko znajomi i rodzina.
Nowy rozdział w życiu
Lokal zaproponował im ówczesny szef pana Marcina. - Pewnego dnia rozmawiałam z nim o naszych planach. Mówiłam, że zaczynamy rozglądać się za lokalem. A on: - Wynajmijcie pomieszczenia po sklepie, który zamknąłem. Myślałam, że to żart - wspomina właścicielka. I dodaje: - Nagle z etapu planów przeszliśmy do realizacji. To był stresujący moment.

Pani Agnieszka zrezygnowała z pracy wychowawcy, pan Marcin pożegnał się z szefem i zajął się remontem i przystosowaniem lokalu do potrzeb kawiarni. - Wymogi sanepidu w pewnym momencie podcięły nam skrzydła. Zastanawialiśmy się, czy warto to kontynuować. Ale jakoś przetrwaliśmy ten trudny czas - opowiada pani Agnieszka.
Na pytanie o nazwę lokalu, pani Agnieszka odpowiada z uśmiechem: - Jechaliśmy samochodem. Nagle mąż zapytał mnie: jak będziemy się nazywać? Odparłam, że oczywiście „Sama słodycz”. I tak już zostało.
Stare przepisy w nowej odsłonie
Wnętrze kawiarni jest jasne, dominuje kolor zielony. W środku kilka stolików, przy których stoją krzesła lub kanapy. Na parapecie dużej witryny leżą kolorowe poduszki.
Na sali rządzi mąż pan Marcin. - Królestwem żony jest kuchnia. Ten podział był oczywisty już na etapie pomysłu - żartuje Marcin Sójka.

Pani Agnieszka dzień zaczyna od wypieków. - Korzystam ze starych, sprawdzonych przepisów, które w ciągu lat lekko zmodyfikowałam. Ciasta są robione w 100 procentach z naturalnych składników - opowiada.
Gdy rozmawiamy, do lokalu wchodzi dostawca ze skrzynką jabłek. Ale zanim klienci skosztują ich w szarlotce, pani Agnieszka będzie musiała je umyć, obrać i uprażyć. - Nie używam gotowych jabłek ze słoików czy zmielonego sera z wiaderka - wyjaśnia.
W kawiarni Sama Słodycz codziennie zjemy świeże ciasto drożdżowe z kruszonką i szarlotkę. Dodatkowo w menu będą pojawiać się babeczki z dodatkami, np. bitą śmietaną i morelami, sernik, ciasto czekoladowe czy bananowe. Ciasto drożdżowe kosztuje 3 zł, szarlotka 5 zł, sernik na kruchym spodzie 8 zł. Za cappuccino zapłacimy 7 zł, latte 8 zł, a za czekoladę 9 zł. Dzbanek owocowej herbaty kosztuje 7 zł, herbata czarna 5 zł. Wypieki kupimy też na wynos. Jest też opcja przygotowania ciast na specjalne zamówienie.

Kawiarnia jest czynna od poniedziałku do soboty w godz. 9-18, w niedzielę od 9 do 15. Latem właściciele zamierzają wydłużyć godziny otwarcia. A pani Agnieszka myśli już o atrakcjach niedzielnych. - Chciałabym w tym dniu prowadzić warsztaty kulinarne i plastyczne dla dzieci - mówi.
Pytania klientów o to, czy zamierzają poszerzyć ofertę, rozbudziły w właścicielach nowe marzenie. - Na razie kusimy domowymi wypiekami, ale być może wkrótce do menu dołączą śniadania - dodaje Agnieszka Sójka.