Z miłości do kawy, muzyki i ludzi otworzyli kameralny lokal, który zapada w serce
Pod adresem, w którym przez trzy lata działała kawiarnia My'o'My, pojawił się nowy szyld - Nancy Lee. To miejsce stworzone z myślą o i przez miłośników dobrej kawy.
- Pomysł własnej kawiarni nie wziął się znikąd, bo oboje od wielu lat pracujemy w gastronomii - wyjaśnia Paweł Trzciński, współtwórca lokalu założonego wraz z narzeczoną, Karoliną Górską. - Karolina pracowała jako baristka i menedżerka w czołowych polskich kawiarniach, m.in. w krakowskiej Karmie czy warszawskim Ministerstwie Kawy. Ja sam z kolei działam w kawowej branży od blisko 12 lat, a więc od momentu, kiedy w Polsce zaczęła się tworzyć kultura jakościowej kawy. Przeszedłem drogę od kawiarni sieciowych, przez prowadzenie warsztatów po pracę w palarni. Aż do etapu otwarcia własnego miejsca.
Z nazwą Nancy Lee wiąże się historia, która mogłaby posłużyć za kanwę filmowego scenariusza. - Jeszcze zanim okazało się, że uda nam się mieć własną kawiarnię, mieliśmy w planach kilka wyjazdów na koncerty naszego ulubionego ostatnio zespołu Vintage Trouble. To mieszanka soulu, bluesa, rocka, bardzo żywiołowa i dająca wiele pozytywnych emocji. Choć nie są gwiazdami z pierwszych stron gazet, to ich kariera rozwija się dość szybko, czego dowodem jest supportowanie m.in. takich wykonawców jak The Rolling Stones, AC/DC czy Lenny Kravitz - opowiada Paweł. I właśnie podczas jednego z koncertów, w Londynie, postanowił oświadczyć się Karolinie. - Napisałem do wokalisty Ty'a Taylora list z pytaniem co on na taki pomysł i po dwóch tygodniach otrzymałem odpowiedź: „Great idea".
Już po wysłaniu listu, gdy wyjaśniła się kwestia lokalu i szukaliśmy dla niego dobrej nazwy, próbowaliśmy też tytuły piosenek ulubionych wykonawców. I tak padło na jeden z utworów Vintage Trouble, „Nancy Lee”, która opowiada o tym, jak ojciec wokalisty zalecał się do jego matki. Gdy Paweł napisał o tym swojemu idolowi, ten, wzruszony, zaproponował układ - on zaprosi parę na scenę, by opowiedzieli o kawiarni, a potem Paweł będzie mógł zrealizować swój plan i oświadczyć się na scenie. I tak zrobił.
Sama Nancy Lee rozpoczęła działalność 5 listopada. - To miejsce dla ludzi, to my jesteśmy dla naszych gości, nie na odwrót - zaznacza Paweł. - Chcemy dawać ludziom dobre rzeczy, które - mamy nadzieję - zostaną im w sercu na dłużej.
Gwiazdą kameralnego lokalu są oczywiście kawy na bazie ziaren z wyselekcjonowanych, uznanych palarni. - Zawsze czekają dwie kawy średnio palone, 100 procentowe arabiki, do wyboru do espresso i kaw mlecznych, a także kilka kaw jasno palonych, dobranych z myślą o alternatywnych metodach parzenia, np. aeropressie, syfonie czy chemeksie.

Do kawy rano możemy zjeść np. kanapkę lub omlet, a w ciągu dnia - ciasta i tarty, np. marchewkowe lub brownie. Ponadto w porze obiadowej serwowane są dwudaniowe lunche (informacji o tym, co znajdzie się w karcie danego dnia, najlepiej szukać na Facebooku).
Kuchnia Nancy Lee to dania wegetariańskie i wegańskie. - Chcemy podawać to, co sami lubimy jeść - rzeczy jakościowe i zdrowe. Wszystko - sosy, kanapki, ciasta - robimy na miejscu. Współpracujemy z kooperatywami, które dostarczają nam warzywa i owoce.
Nancy Lee, ul. Szpitalna 8 (wejście od Górskiego)
www.facebook.com/NancyLeeCafe